
Kacper Czerwiński: Panie Starosto, na stronie internetowej starostwa została opublikowana informacja na temat scalenia gruntów w Strzeszewie. Tak w prostych słowach, jakie będziemy mieli z tego korzyści?
Jerzy Rzymowski: Przede wszystkim to spełnienie oczekiwań mieszkańców, rolników ze Strzeszewa. Scalenia dokonuje się na wniosek właścicieli gruntów. Pierwsze działania w tym zakresie zostały podjęte już w 2007 roku. Wtedy pojawił się pierwszy wniosek od mieszkańców. Zarząd Powiatu rozpoczął działania przygotowawcze. To bardzo czasochłonny proces. Trzeba przygotować szereg dokumentów, chociażby związanych z oceną oddziaływania na środowisko. Jest to zadanie starosty z zakresu administracji rządowej , realizowane ze środków państwowych. W tym roku pojawiły się środki w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, na takie działanie złożony został wniosek na scalenie gruntów, który uzyskał dofinansowanie. Było siedem różnych projektów, przede wszystkim z powiatów wschodnich. Nasz wniosek został sklasyfikowany na piątej pozycji. Otrzymaliśmy na to zadanie ponad 5,6 miliona złotych, z czego 3,6 mln to środki unijne a pozostała kwota z budżetu państwa. Realizacja zamierzenia obejmuje między innymi budowę nowo wytyczonych dróg. Jest zaplanowana również budowa mostu na Wkrze oraz szereg innych działań poscaleniowych. Przechodząc do meritum pytania. W tej chwili w Strzeszewie jest bardzo duże rozdrobnienie działek, każdy rolnik ma ich bardzo dużo, są bardzo wąskie, długie. To utrudnia uprawę oraz zwiększa koszty . Przemieszczanie się z jednego pola na drugie jest uciążliwe. Po scaleniu, obecny podział zniknie. Będzie nowy podział, działek rolnych będzie mniej , a o większej powierzchni. Każdy rolnik po tym podziale na pewno otrzyma taka samą powierzchnię gruntu. Jeżeli chodzi o historię scaleń to odbywały się one głównie w latach 60-tych i 70-tych. To nasze Strzeszewo jest można powiedzieć ewenementem, chyba nie ma już takiej miejscowości, gdzie to rozdrobnienie byłoby tak wielkie. To jest cel tego działania.
K.C.: A co może Pan powiedzieć o drugiej obwodnicy Żuromina? Pański poprzednik apelował nie dawno w tej sprawie do burmistrz Anety Goliat, która szybko odbiła piłeczkę. Takiej inwestycji nie ma w Wieloletniej Prognozie Finansowej Województwa Mazowieckiego na lata 2016 – 2039.
J.R.: Mój poprzednik, Janusz Welenc bardzo zaangażował się w prace przygotowawcze oraz pozyskanie środków na budowę pierwszej części obwodnicy Żuromina. Takie działania trwają kilka lat. Może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę ale są to również działania o charakterze politycznym. Decyzje o wydatkowaniu kilkudziesięciu milionów złotych zapadają wyżej. Trzeba mieć polityczne przełożenie, żeby takie środki na określone zadanie pozyskać. Wydawało się naturalnym, że działania prowadzące do powstania drugiej nitki obwodnicy Żuromina powinny być czynione. Po zmianie władzy na stanowisku burmistrza, Janusz Welenc dopytywał jakie są zamierzenia nowej władzy. Wydaje mi się, że od początku nie było zainteresowania, żeby iść dalej w tym kierunku. Chociaż, jak powiadam sytuacja polityczna w Samorządzie Marszałkowskim była ku temu sprzyjająca.
K.C.: Rozumiem, że uważa Pan, iż warto czynić starania bo Wieloletnia Prognoza Finansowa Województwa Mazowieckiego może ulec zmianie?
J.R.: Tak. Prognoza to nie jest dokument sztywny, którego nie można zmienić. Co rok pojawiają się tam zmiany, oczywiście trzeba szeregu zabiegów by określone zadanie znalazło się w dokumencie programowym. Będą się tam z pewnością pojawiać nowe inwestycje. Ale cóż, dwa lata zostały praktycznie stracone. Teraz trudno będzie coś więcej zdziałać. Myślę, że każdy rozsądny człowiek widzi, że ta obwodnica, która została zbudowana jest dla Żuromina potrzebna. Duża część ruchu ciężkiego została skierowana poza miasto. Samochody jadące od strony Mławy cały czas muszą wjeżdżać do Żuromina. Kolejna część obwodnicy na pewno ten problem by rozwiązała.
K.C.: Chyba największym punktem zapalnym każdego powiatu jest szpital. Proszę mnie poprawić jeżeli się mylę. Czy to prawda, że w przeciągu kilku najbliższych lat w Żurominie może być problem z pielęgniarkami? Spora część personelu osiągnie wiek emerytalny.
J.R.: Rzeczywiście, każdy szpital, nie tylko żuromiński, to instytucja bardzo drażliwa jeżeli chodzi o odbiór społeczny. Pacjenci, którzy tam się pojawiają oczekują pomocy. Nie zawsze można jej udzielić w takim wymiarze, jakim oczekiwaliby to mieszkańcy. Niemniej w całej skali świadczonych usług, gdzie udzielanych porad jest ponad 60 tysięcy, skala tych negatywnych opinii nie jest duża. Niestety cały czas takie się pojawiają, trzeba to dostrzegać i podejmować działania zapobiegawcze Jeżeli chodzi o pielęgniarki to nie tylko problem żuromińskiego szpitala, lecz całej służby zdrowia. Szkolnictwo w tym zakresie zostało w pewnym momencie zaniedbane i skutki tego zaczynamy odczuwać. Kadra pielęgniarska, że tak powiem dojrzała a młodego narybku zbyt mało.
K.C.: W takim przypadku Zarząd Powiatu planuje jakieś działania promocyjne w tym zakresie? Informacja do maturzystek: “Idźcie na studia pielęgniarskie, w Żurominie będzie praca”
J.R.: Myślę, że nie wymaga to wyjątkowych działań promocyjnych. Młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że zawód pielęgniarki jest zawodem przyszłościowym. Problem w tym, że jest to również zawód wymagający. Trzeba posiadać określone predyspozycje. Młodzi ludzie nie zawsze widzą się w tej roli. To zawód odpowiedzialny a zdajemy sobie sprawę, że praca nie jest właściwie wynagradzana. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, że szpital zostanie bez pielęgniarek. Problem jest, to trzeba przyznać.
K.C.: Ale szkoły ponadgimnazjalne dzięki akcjom promocyjnym wspomagającym rekrutację całkiem dobrze poradziły sobie z naborem. To chyba dobry pomysł.
J.R.: W skali powiatu ten nabór był na poziomie roku poprzedniego.To świadczy o tym, że został zatrzymany trend spadkowy. Działania Zarządu Powiatu , dyrektorów szkół, nauczycieli są dwutorowe. Pozyskać uczniów z terenu powiatu oraz sąsiednich a także zahamować odpływ młodzieży poza nasz powiat. Dzisiaj szkoły funkcjonują również w oparciu o rachunek ekonomiczny, wielkość subwencji oświatowej uzależniona jest od liczby uczniów. Przy okazji wspomnę o działaniach, które podejmuje Zarząd Powiatu, żeby wesprzeć szkoły. W LO w Bieżuniu powstała nowoczesna pracownia do nauki języków obcych, natomiast w LO Żuromin pracownia chemiczna. Koszt obydwu zadań to po kilkadziesiąt tysięcy złotych. To na pewno podnosi rangę tych szkół. Oczywiście w Technikach w Żurominie i w Zielonej również takie działania w kierunku poprawy bazy lokalowej jak i wyposażenia w pomoce dydaktyczne są podejmowane. Myślę, że z czasem przyniosą efekty w postaci dobrych naborów i podniesienia prestiżu naszych szkół oraz wyższego poziomu kształcenia.
K.C.: Kiedy pojedziemy nową drogą od Żuromina aż do Zielunia? Informował Pan o takiej inwestycji na ostatniej sesji.
J.R.: To droga wojewódzka nr 541 z Lubawy do Sierpca. Remont, a w zasadzie przebudowa, w pierwszym etapie jest przewidywana na odcinku od Zielunia aż do pierwszego ronda w Żurominie. W budżecie województwa mazowieckiego na rok 2017 przewidziano na tę inwestycję 25 milionów złotych. Jest szansa, że w przyszłym roku ruszą pierwsze prace związane z realizacją z jej realizacją. Aczkolwiek to pierwszy etap. Kolejnym będzie przebudowa na odcinku Żuromin-Bieżuń. Oczywiście dodam, że sam fakt przebudowy tej drogi poprawi jakość podróżowania oraz bezpieczeństwo lecz , co jest bardzo istotne, przy budowie podwykonawcami zapewne będą lokalne firmy, duża część tych środków pozostanie u nas w powiecie.
K.C.: Zapytam Pana, jako doświadczonego samorządowca. Czy zgadza się Pan z wiceminister rolnictwa Ewą Lech, która twierdzi, że problemy budowy kurników i chlewni powinny rozwiązywać samorządy planami zagospodarowania a nie rozwiązania systemowe. Takie słowa padły na ostatnim spotkaniu w Mławie.
J.R.: Nie byłem na tym spotkaniu, chociaż mamy informację o czym tam rozmawiano. Wydaje się, że na ten moment jest to jedyne rozwiązanie. Chociaż przy tych wszystkich dyskusjach mówi się o tym, dlaczego tyle tych ferm i dlaczego tak szybko powstały. Otóż trzeba sobie zdawać sprawę, że proces administracyjny związany z planami zagospodarowania przestrzennego, a tym samym ucywilizowaniem tej zabudowy jest długi, często jest to kwestia kilku lat Zanim gminy uporają się z planami, już powstało bardzo dużo tych ferm i ciągle powstają nowe obiekty.
K.C.: No, ale plan zagospodarowania blokuje nie tylko kurniki. Blokuje rozwój jako taki na kilka lat.
J.R.: Tak. Zakazy proponowane w planach często ograniczają rozwój „typowych” gospodarstw rolnych. Trzeba tutaj także dodać, że działania związane z opracowywaniem planów zagospodarowania są bardzo kosztowne i często gmin nie stać na to.
K.C.: Czyli dla samorządów lepsze byłoby rozwiązanie systemowe? Uchwalone przez sejm?
J.R.: To by było najprostsze, najszybsze. Ale dlaczego sie tak nie dzieje? Nie jest to problem ogólnokrajowy. Budowa ferm dotyczy głównie Żuromina i Mławy oraz pewnie jeszcze kilku rejonów w kraju Ten problem nie jest dostrzegany w Warszawie. Druga rzecz, to powiedzmy sobie szczerze Polska jest jednym z większych, jak nie największym producentem drobiu i jaj w Unii Europejskiej. To jest dochód narodowy. Chyba nie wszystkim zależy, żeby tę działalność ograniczać.
K.C.: Powiedziałbym unormować.
J.R.: Może to jest dobre słowo. Nikt nie zabrania nikomu hodowli. Chodzi tu głownie o to by nie była to produkcja uciążliwa dla społeczeństwa, właściwa odległość od zabudowań mieszkalnych i koncentracja. Faktem jest, że tych terenów odległych jest coraz mniej, po drugie budowa fermy w znacznym oddaleniu od infrastruktury drogowej czy energetycznej jest znacznie droższa.
K.C.: Nie wiem czy jest Pan właściwym adresatem pytania, z pewnością więcej powiedział by mi dyrektor szpitala. Nie dawno otwarto Dzienny Dom Opieki Medycznej. Wszystkie miejsca są już zajęte?
J.R.: To jest coś czym się chwalimy. To zadanie, które postawiliśmy sobie na początku kadencji. Mieszkańcy zapewne pamiętają, że ZOL został wyremontowany klika lat temu ale w połowie był niewykorzystany. Taki uzyskaliśmy kontrakt od Narodowego Funduszu Zdrowia. Chcieliśmy doprowadzić do tego, żeby ten obiekt był w całości zagospodarowany i wykorzystany. W trakcie otrzymaliśmy dodatkowy kontrakt na 15 łóżek. Teraz w pozostałej części powstał Dzienny Dom Opieki Medycznej. Pozyskaliśmy na to środki zewnętrzne. Opiekę znalazło tam 14 pacjentów. Mogą liczyć na fachową opiekę, rehabilitację i pobyt w bardzo dobrych warunkach.
K.C.: Podsumowując naszą rozmowę. Jakie ma Pan plany na drugą część kadencji?
J.R.: Oczywiście dalsza przebudowa dróg w oparciu o pozyskiwanie środków zewnętrznych. To podstawa funkcjonowania każdego samorządu. W tej chwili mamy zagwaratowane dofinansowanie przebudowy drogi w miejscowości Dębsk i dalej w kierunku Nadratowa na terenie gm. Żuromin. Wartość kosztoryowa to prawie 3 miliony złotych, z czego połowa to środki zewnętrzne. Kolejny wniosek, który przygotowujemy to przebudowa dwóch mostów i dróg dojazdowych w m. Brudnice również z szansą na 50 % dofinansowanie. Korzystając z nowych naborów wniosków chcemy rozwijać infrastrukturę szpitala, zarówno jeśli chodzi o doposażenie w sprzęt ale również rozwinąć technologie energooszczędne. Oczywiście dalsza modernizacja infrastruktury szkolnej i doposażenia szkół.
K.C.: A jeszcze jedna sprawa! Kiedy będę mógł przerejestrować auto w nowej siedzibie wydziału komunikacji?
J.R.: Zakończyliśmy remont budynku przy ulicy Olszewskiej. Została kwestia zakupu mebli i wyposażenia, w styczniu przenosimy tam wydział komunikacji. Trudno mi określić, czy będzie to połowa czy koniec miesiąca. Wszystko zależy od tego kiedy zostaną dostarczone meble. Jestem przekonany , że to posunięcie rozwiąże w dużym stopniu problemy parkingowe w centrum miasta, ale także poprawi standard obsługi petentów tego wydziału.

Dodaj komentarz