
Maciej Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
– Popatrz – mówi do mnie ochroniarz z jednego z dyskontów spożywczych w Żurominie, pokazując film ze sklepowego monitoringu.
Na filmie widać młodego szczupłego chłopaka, wchodzi do sklepu, nawet specjalnie się nie rozgląda. Bierze do ręki kilkukilogramowy karton z cukierkami i wychodzi.
– Tego złapałem. Zabrałem mu słodycze, ale jeszcze tego samego wieczora przyszedł kraść – dodaje.
Scena ze sklepowego monitoringu mówi wiele. Złodzieje czują się pewnie i nie boją żadnej kary. Podobnych kradzieży od początku roku zanotowano dziesiątki. Nienotowanych jest 10 razy więcej.
[b]W sklepach są czujni[/b]
Sygnały o kradzieżach dochodzą do redakcji niemal ze wszystkich sklepów w Żurominie. Kradną w Mrówce, kradną w Rossmanie, kradną w Mili, w MarcPolu, w Media Expert, w Spiżarni Smaków. Kradną przede wszystkim tam, gdzie sprzedawca nie podaje towaru, gdzie mogą go łatwo schować do torby.
– W zeszłym tygodniu, to była plaga – mówi sprzedawczyni jednego ze sklepów spożywczych – Codziennie przychodzili po kilka razy – dodaje.
– Zdążymy człowieka wyprosić, a on przebiera się, zakłada kaptur i za 30 minut jest z powrotem i znowu próbuje – mówi pracownik ochrony.
[b]Właściciele sklepów mają dość złodziejskiej szajki[/b]– Mimo że mamy oczy dookoła głowy i jesteśmy na nich uczuleni, to i tak oni znajdą jakąś metodę, żeby wejść do sklepu i coś z niego wynieść – mówi właściciel Mrówki Rafał Przywitowski.
Pan Rafał potwierdza swoje słowa, pokazując film z monitoringu.
– Ta kobieta jest nam doskonale znana, ale proszę zobaczyć, wykorzystała zamieszanie, otuliła się szalem i kapturem i przeszła obok ochrony – mówi mężczyzna.
Kobieta wyniosła wówczas ze sklepu towar o wartości 120 zł. Dopiero jak wychodziła, jeden z pracowników ją zauważył. Mimo że próbowano ją zatrzymać, kobieta zniknęła, jakby rozpłynęła się powietrzu.
Na filmach z monitoringu doskonale widać, jak żurominianka chowa do torby skradziony towar. Nagrania trafiły na policję, ale kobieta w dalszym ciągu jest na wolności.
– Następnego dnia okradła sklep spożywczy – mówi jeden z ochroniarzy.
[b]Policja jest bezradna[/b]Przypadki kradzieży są zgłaszane na policję. Funkcjonariusze nie mają żadnych problemów, żeby złodziei namierzyć. Niestety na tym narzędzia policji się kończą.
– Wiemy, że czasem społeczeństwo ma do nas pretensje, że złodzieje kradną, a my ich nie zamykamy – mówi rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Żurominie młodszy aspirant Tomasz Wnuk – Niestety, to wszystko nie jest takie proste. My za wykroczenie możemy jedynie nałożyć mandat – tłumaczy Wnuk – A przyłapani złodzieje mandat przyjmą, ale i tak go nie zapłacą.
Rzecznik tłumaczy, że bardzo ważną kwestią jest, co złodziei ukradnie. Jeżeli są to przedmioty, których wartość nie przekracza 437 złotych, to czyn traktowany jest jako wykroczenie i można za niego jedynie wlepić mandat. Dopiero jak wartość przedmiotu przekroczy tę kwotę, policja może skierować sprawę do Sądu.
Mało tego, każda kradzież traktowana jest jako odrębna sprawa i wartość, o której mowa nie sumuje się. To znaczy, że złodziej może iść do jednego sklepu, ukraść towar za 400 złotych, później do drugiego, zrobić to samo, następnie do trzeciego i tak dalej. Mimo że w ciągu dnia obrobiłby 20 sklepów i nakradł w nich za 8000 zł, w dalszym ciągu jego czyn traktowany byłby jako wykroczenie.
[b]Złodzieje nic sobie nie robią[/b]Metody kradzieży są proste i niezwykle zuchwałe.
– Ja się niczego nie boję. Co mi zrobią, jak mnie złapią – mówi jeden z mieszkańców miasta, otwarcie przyznaje się nam, że kradnie – Spiszą mnie. Nałożą mandat. A z czego ja płacę mandat, jak ja nie pracuję – dodaje.
Złodziej relacjonuje, w jaki sposób kradnie.
– Najważniejsze, to dostać się do środka sklepu – mówi – Tam już czuję się jak w domu. Jestem w tym dobry. Łatwo mi niepostrzeżenie zwinąć na przykład perfumy w Rossmanie i schować je do kieszeni. Za takie perfumy, to mogę dostać nawet 50 złotych – dodaje.
Złodziej ma tez swoje problemy.
– Najgorsze jest to, że w sklepach mnie już znają – mówi – Jak ochroniarz chodzi za mną, to i tak coś ukradnę, ale jak mnie nie wpuszczą do sklepu, to już wiadomo nic nie będę miał – dodaje.
Z tego powodu mój rozmówca często wyjeżdża do innych miejscowości. Do Mławy, do Lidzbarka. Tam go jeszcze nie znają.
Dlaczego kradną? Powód jest prosty. Potrzebują na używki. Większość ze złodziei to osoby uzależnione. Albo od leków, albo od narkotyków, a część z nich od alkoholu. Pracować nie potrafią, zresztą trudno takiemu człowiekowi byłoby znaleźć pracę.
W Żurominie uzależnionych jest co najmniej kilkadziesiąt osób. Początkowo kradło kilku. Później, dołączali do nich inni. W roku 2015 złodzieje to prawdziwa plaga w Żurominie.
[b]Jak z tym walczyć?[/b]Właściciele próbują coś robić. Są w stałym kontakcie z policją, a przede wszystkim z dzielnicowymi. W sklepach zwiększono zatrudnienie – pojawiło się więcej osób pilnujących. Droższe towary są zabezpieczane specjalnymi chipami.
– Powinniśmy działać razem – mówi jeden z właścicieli sklepów – Spotkać się w większym gronie osób pokrzywdzonych i znaleźć jakieś rozwiązanie problemu. Na tej płaszczyźnie wszyscy właściciele powinni działać jak jeden mąż. Powinni się wspierać. Może wynająć jakąś grupę ochroniarzy – myśli głośno – Przecież rąk im nie połamię, bo pójdę siedzieć – dodaje.
Dodaj komentarz