W tym roku uczę się wójtowania

Jacek Grzybicki ma 37 lat. Wójtem jest od roku 2014. Zmienił na tym stanowisku Tadeusza Burakowskiego, który urzędował w gminie prawie ćwierć wieku. Jak sobie poradził z pierwszymi miesiącami pracy w Urzędzie? Sam – bo żaden z jego kandydatów nie został radnym. Sam – bo w Urzędzie nie zatrudnił nikogo ze swoich.
W�jt Jacek Grzybicki nale�y do Ochotniczej Stra�y Po�arnej. Na zd�ciu podczas uroczysto�ci jubileuszowych w B�dzyminie

Rozmawiał: Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

„Od urodzenia mieszkam w Kuczborku. Mam żonę i dwójkę dzieci. Jestem inżynierem i chciałbym, żeby mieszkańcy naszej gminy żyli w coraz lepszych warunkach”.

[b]Adam Ejnik: 5 grudnia II tura wyborów na wójta gminy Kuczbork. Czarny koń wyborów Jacek Grzybicki wygrywa. Od kogo usłyszał Pan że jest już to zwycięstwo.[/b]

Jacek Grzybicki: Pamiętam. W domu wówczas panował ogromny chaos… to żona pierwsza ogłosiła mi, że wygrałem. Ona wówczas była mężem zaufania w jednej z komisji… co prawda ktoś trochę wcześniej mi już gratulował telefonicznie, ale dla mnie to nie było jeszcze wiarygodne, pewne.

W każdej komisji był ktoś z mojego komitetu. Żona zebrała te informacje i tak naprawdę to ona mnie pierwsza poinformowała, że jestem wójtem!

Nieco wcześniej jako pierwsze spłynęły do mnie wyniki z Sarnowa i Gościszki, potem z Zielonej, a więc z miejsc, gdzie w I turze nie miałem dobrych wyników. Tym razem te wyniki okazały się nie takie złe. Byłem dobrej myśli. Został wtedy tylko Kuczbork, a na mieszkańców swojej miejscowości i tych którzy głosowali w Kuczborku bardzo liczyłem.

O pełnych wynikach dowiedziałem się około 21:30.

[b]Adam Ejnik: I co wtedy?[/b]

Jacek Grzybicki: Co wtedy… (uśmiech). Powiem tak: W moim domu była wówczas siostra, najmłodszy brat, matula i nasze dzieci. Emocje były ogromne i łzy, i krzyk radości. Siostra z mamą szczególnie przeżywały ten moment. Zaraz się też znajomi zaczęli schodzić. Jeszcze przed 22:00 miałem cały dom gości, znajomych.

[b]Adam Ejnik: Świętowaliście do rana?[/b]

Jacek Grzybicki: Nie, do rana nie, ale trochę posiedzieliśmy . Jedni odjeżdżali, drudzy przychodzili. Rozmawialiśmy sobie. Panowała radość.

[b]Adam Ejnik: Spodziewał się pan zwycięstwa? Przecież w pierwszej turze Tadeusz Burakowski miał dużo więcej głosów niż pan?[/b]

Jacek Grzybicki Pamiętam. Ja miałem 600 głosów a wójt ponad 900. Miałem jednak nadzieję, że głosy pozostałych kandydatów trafią do mnie. Miałem nawet takie sygnały… Liczyłem się z tym, że to będzie walka na głosy. Ciężko byłoby mi znieść porażkę, gdybym przegrał kilkoma głosami. Wtedy pewnie dręczyłbym się myślami, co zrobiłem nie tak, co jeszcze można było zrobić…

Wynik mnie pozytywnie zaskoczył! Miałem 56%.

[b]Adam Ejnik: A co gdyby pan przegrał?[/b]

Jacek Grzybicki: Życie toczyłoby się dalej. To nie była dla mnie walka o życie. To było dla mnie wkroczenie w jego nowy etap…

[b]

Adam Ejnik: Pojawiły się obawy? Była euforia, ale musiała chyba przyjść też refleksja, co będzie dalej, czy ja wypełnię to zadanie? Przecież to dla pana coś zupełnie nowego…[/b]

Jacek Grzybicki: Tak była taka obawa. Ja urząd gminy dotychczas widziałem jedynie z pozycji chodnika. Wiadomo, jak się musiało coś załatwić, to tu byłem, ale bardzo rzadko…

[b]Adam Ejnik: W takim razie, dlaczego pan postanowił wystartować w tych wyborach?[/b]

Jacek Grzybicki: Poczułem coś takiego w sobie, że dobrze byłoby zrobić coś dla mieszkańców naszej gminy. Jestem mieszkańcem tej gminy. Na stałe. Wybudowałem tu dom. Mam rodzinę. Chciałbym, żeby zarówno oni, jak i inni mieszkańcy mogli rozwijać się w coraz lepszych warunkach. Chcę pozytywnych zmian.

[b]Adam Ejnik: Z jednej strony duży sukces – został pan wójtem, ale z drugiej kompletna klapa – żaden z pana kandydatów nie wszedł do rady gminy. [/b]

Jacek Grzybicki: Z boku może się wydawać, że to porażka. Trzeba jednak pamiętać, że przy 5 kandydatach w jednym okręgu, to jest loteria, kto przejdzie dalej. Niestety, nikt z mojego komitetu nie przeszedł dalej, ale myślę, że w radzie znalazło się wielu radnych, którzy chcą ze mną współpracować. Na pewno byłoby inaczej, gdybym w radzie miał ludzi ze swego komitetu, ale obecnej sytuacji nie oceniam jako porażki.

[b]Adam Ejnik: Ale pewnie pojawiła się obawa, jak to będzie. Nagle stanie pan przed radą. Ma pan obowiązki wykonawcze i nagle musi wykonywać uchwały ludzi, którzy niekoniecznie będą za nim…[/b]

Jacek Grzybicki: Wydaje się, że mam wsparcie ze strony radnych. Poza tym nie dzielę radnych na moich czy nie moich. Staram się rozmawiać z każdym z nich jednakowo, niezależnie z jakiego ugrupowania są. Z każdym chcę się dogadać, bo wiadomo: zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Razem możemy zrobić więcej. Ponadto cenię sobie zdanie innych radnych. Czasami chcę ich do jakiejś racji przekonać, ale innym razem to oni mogą mnie do czegoś przekonać. Chciałbym, żeby nie było podziałów. Chociaż może być ciężko….

[b]Adam Ejnik: Z naszych obserwacji wynika, że nikt jakoś specjalnie w opozycji do pana nie stawał, aczkolwiek radni to nie są specjalnie grzeczni chłopcy i czasami potrafią podnieść głos…[/b]

Jacek Grzybicki: Generalnie każda sesja jest burzliwa. Zawsze coś się dzieje. Ile ludzi tyle charakterów.

[b]Adam Ejnik: A co z urzędem. To też ciekawa rzecz. Wchodzi pan do urzędu, w którym przez 24 lata rządził pana poprzednik. Podczas wyborów główny rywal. W urzędzie pracują ludzie wybrani przez niego. Są to jego zaufani. Pańskiego przeciwnika, wroga.[/b]

Jacek Grzybicki: Tak do tego bym nie podchodził. Wielu jest solidnych i dobrych pracowników. Pewnie nie wszyscy są zachwyceni tym, że wygrałem. Z drugiej jednak strony tych niezadowolonych chciałbym przekonać do swojej osoby. Być może część z nich już się przekonała. Ale wiadomo, że nie jest to łatwe, przychodzi nowy szef i może mieć inne spojrzenie na pewne sprawy. Obserwuję ich i będę obserwował, jeżeli uznam, ze coś jest nie tak, to będę próbował to zmienić. Jeśli ktoś chce pracować, to dalej będzie pracował.

[b]Adam Ejnik: Czy były jakieś zmiany personalne w Urzędzie?[/b]

Jacek Grzybicki: Na tę chwilę, jeszcze nie. Były różne obawy, że jak będzie nowy wójt, to wszyscy polecą. Moja praca nie polega na zwalnianiu. Przecież już w swojej kampanii mówiłem, że nie mam zamiaru robić rewolucji. W tym momencie jeszcze powoli wchodzę do tego Urzędu. Uczę się go. Jeśli ktoś będzie miał za mało obowiązków a inny za dużo, to będziemy wprowadzać korekty. Jeśli jakieś stanowisko zostało stworzone wyłącznie dla osoby, to takie stanowisko zlikwidujemy. Jak ktoś nie będzie chciał ze mną współpracować i będzie rzucał mi kłody pod nogi, to taka współpraca będzie musiała się zakończyć. Ale proszę pamiętać, że nie przyszedłem tu, żeby zwalniać.

[b]Adam Ejnik: Rządzący chcą mieć przy sobie pracowników zaufanych, lojalnych, sprawdzonych, ale z drugiej strony ten Urząd dysponuje doświadczonym potencjałem pracowniczym, bez którego trudno sobie poradzić…[/b]

Jacek Grzybicki: Oczywiście, przecież ja nie miałem żadnego doświadczenia w administracji. Nie ukrywałem tego. Bez urzędników, trudno byłoby mi sobie poradzić. Wyszedłem z tego założenia, że trzeba ludziom zaufać, ale obserwować.

[b]Adam Ejnik: I jak jest po tym półroczu? Jest chemia?[/b]

Jacek Grzybicki: Wie pan, jakoś specjalnie się sobie nie zwierzamy. Na razie nie mam wiedzy na ten temat, że ktoś mi kłody podkłada. Na tę chwilę nic takiego nie zauważyłem. Na pewno są jakieś opory,np. jak się chce dołożyć pracownikowi jakieś obowiązki. Wiadomo, że odszedł od nas pan starosta Rzymowski. Jego obowiązki trzeba było jakoś rozłożyć na innych pracowników. Nie chciałem już na początku przyjmować nowej osoby.

[b]Adam Ejnik: Urząd nie okazał się straszny, rada nie okazała się straszna…[/b]

Jacek Grzybicki: … powiedzmy (śmiech). Zobaczymy co będzie dalej.

[b]Adam Ejnik: Minęło już osiem miesięcy. Co takiego się w tym czasie urodziło? Są jakieś sukcesy?[/b]

Jacek Grzybicki: Jeszcze za szybko. Myślę, że to potrzeba roku na to, żeby wszystkiego dotknąć, wszystkiego posmakować. W pierwszym roku trudno jest mówić o swoich sukcesach, tym bardziej, że na razie realizuję budżet zaprojektowany przez poprzedniego wójta. Co prawda możemy zrobić jakieś drobne przesunięcia, ale budżet musi być realizowany ten, który został przyjęty w listopadzie ubiegłego roku.

Chociaż można powiedzieć, że jakieś tam sukcesy już są. Zadzwoniłem, porozmawiałem, pozyskałem pieniądze z farm wiatrowych na Gminny Ośrodek Kultury. Na jakieś zabawy, festyny itp.

Kolejna firma mająca decyzję środowiskową z 2011 r., która nie ma jeszcze u nas wiatraków, ale ma w planach ich budowę, zasiliła nasz klub piłkarski.

Mamy też u nas kurniki, na które pomstują mieszkańcy. Są i tego już nie zmienimy, ale to właściciele kurników wyciągnęli do nas dłoń, doposażyli nam straże. Nie są to może zawrotne sumy, ale coś się zaczyna dziać…

[b]Adam Ejnik: A porażki… Co się nie udało?[/b]

Jacek Grzybicki: (długi namysł) Chyba wszystko nam na razie wychodzi…

[b]Adam Ejnik: Przejdźmy to tematów społecznych. W Kuczborku swego czasu mieliśmy falę protestów mieszkańców w sprawie kurników. Jak się pan do tego problemu odnosi?[/b]

Jacek Grzybicki: Moim zdaniem tak wielkie fermy nie powinny powstawać blisko siedlisk ludzkich. Cały czas niestety musimy spijać to mleko, które zostało rozlane. Nie wiem, czy była możliwość, żeby w porę to powstrzymać. Jeśli zaś chodzi o mieszkańców to też zdania były podzielone. Jedni nie chcieli kurników, inni chcieli…

Ci, którzy chcieli, myśleli o pracy. A z tą pracą jest tak, że tylko pojedyncze osoby pracują. Podsumowując, pracy jest niewiele, uciążliwość jest odczuwalna, a dla gminy nie ma żadnego dochodu.

Ci, którzy chcieli, myśleli o pracy. A z tą pracą jest tak, że tylko pojedyncze osoby pracują. Podsumowując, pracy jest niewiele, uciążliwość jest odczuwalna, a dla gminy nie ma żadnego dochodu.

[b]Adam Ejnik: Rzeczywiście gmina nic nie ma z kurników?[/b]

Jacek Grzybicki: Gmina ma tylko smród… gdyby gmina miała z kurników jakiekolwiek dochody podatkowe, to i sprzeciwy byłyby mniejsze… bo wszystkie pieniądze z tych dochodów byłyby dla społeczeństwa… można by je inwestować.

[b]Adam Ejnik: Mało tego być może wtedy gmina by pomagała znaleźć takie miejsca, gdzie kurniki można by ulokować, żeby nie były bardzo uciążliwe…[/b]

Jacek Grzybicki: Oczywiście… można by wtedy inwestorowi pomóc…

[b]Adam Ejnik: Wpływają nowe wnioski o postawienie kurników?[/b]

Jacek Grzybicki: Wpływają.

[b]Adam Ejnik: Dużo?[/b]

Jacek Grzybicki: Mamy przed Kuczborkiem takie miejsce. Poszła już jedna decyzja odmowna, jednak nie ukrywam, że walka jest ciężka.

[b]Adam Ejnik: Co wójt może w tych sprawach zrobić?[/b]

Jacek Grzybicki: Możemy złożyć odmowną decyzję, później inwestor odwołuje się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i najczęściej one uchylają nasze decyzje. Wójt często musi szukać dziwnych argumentów, żeby budowę powstrzymać i sprawy są tylko przeciągane.

[b]

Adam Ejnik: Dużo tych kurników przed Kuczborkiem miałoby powstać?[/b]

Jacek Grzybicki: 14 sztuk.

[b]Adam Ejnik: Mieszkańcy już o tym wiedzą?[/b]

Jacek Grzybicki: Wiedzą. Słyszę już różne głosy na temat tej inwestycji.

[b]Adam Ejnik: No rzeczywiście 14 przed Kuczborkiem, 35 za i jeszcze Chodubka. Żyć nie umierać…[/b]

Jacek Grzybicki: Skąd by nie wiało, to i tak nam przywieje. Ale proszę mi wierzyć ciężko z tym walczyć. Jeśli chodzi o te 14 kurników, to już wydana została pierwsza decyzja odmowna dla inwestora.

Inwestorzy mają swoje sposoby. Na przykład na Przyspie inwestor buduje małe chlewnie do 60DJP, na które nie musi mieć decyzji środowiskowej z gminy. Dzieli działki i gmina tak naprawdę jest bezradna.

[b]Adam Ejnik: Jakie mieszkańcy gminy mają problemy? Co jest priorytetem, w czym trzeba im pomóc?[/b]

Jacek Grzybicki: Najważniejszym problemem mieszkańców jest brak pracy. Staramy się mieszkańcom pomagać za pośrednictwem biura pracy, ale wszystkim się nie da od razu. Kolejny problem to infrastruktura. Nie ma takich złych dróg na naszym terenie, ale są jeszcze miejsca, gdzie jest to bolączką. Brak chodników. Sieć wodociągowa. Co prawda 98% gminy jest w sieci, ale te 2% też by chciało i trzeba im pomóc. Dobrze by było połączyć trzy istniejące stacje uzdatniania wody ze sobą, wtedy w razie awarii którejś ze stacji, miejscowości przez nią zaopatrzane nie traciłyby dostępu do wody.

[b]Adam Ejnik: Mówił pan o chodnikach. Mieliśmy głos naszego Czytelnika pytający o chodnik do stadionu. Ponoć jest tam dość niebezpiecznie. Będzie taka inwestycja? [/b]

Jacek Grzybicki: Rzeczywiście panuje tam ruch. Przede wszystkim podczas imprez, które się na stadionie odbywają. Chodnik w tym miejscu to ciekawy pomysł na inwestycję.

[b]Adam Ejnik: Czyli będziemy mieli chodnik?[/b]

Jacek Grzybicki: Nie tak od razu. Ale z pewnością będziemy.

[b]Adam Ejnik: A drużyna piłkarska. W tym roku piłkarze ledwo nie spadli. Gmina będzie wspierać Borutę?[/b]

Jacek Grzybicki: Jesteśmy najważniejszym sponsorem drużyny. Oczywiście są tez inni, ale to gmina najbardziej pomaga Borucie, bo mamy świadomość, że to dla mieszkańców i rozrywka, i zdrowie.

[b]Adam Ejnik: Kolejny problem mieszkańców gminy Kuczbork, to dzikie wysypiska. Ten problem często przewija się, jak wójt zamierza z nim walczyć?[/b]

Jacek Grzybicki: Staramy się likwidować takie wysypiska. Już za mojej kadencji zlikwidowaliśmy jedno z nich na trasie Krzywki – Nidzgora. Wypada mieć nadzieję, że nowe wysypisko w tym miejscu nie powstanie. Dziwi mnie to, bo przecież mamy nową ustawę, samochody przyjeżdżają na podwórza, a mimo to znajdujemy śmieci w lasach. A może te śmieci wyrzucają ludzie spoza naszej gminy? Tego nie wiem.

[b]Adam Ejnik: Panie wójcie, dostrzega pan jakieś walory gminy, żeby można zachęcić mieszkańców z innych stron Polski, żeby Kuczbork odwiedzili?[/b]

Jacek Grzybicki: Cisza i spokój. Nie ma zgiełku i hałasu. Dalej piękne lasy, w których można szukać grzybów, jagód. Tego nie ma w miejskich aglomeracjach.

Ostatnio rozmawiałem z myśliwymi, którzy wykupili zabudowania w Bagienicach. Są zakochani w naszej gminie. Mamy pałacyk w Zielonej. Przepiękny ze wszystkimi zabudowaniami. Kościół w Kuczborku jest obiektem zabytkowym. Myślę, że warto odwiedzić naszą gminę i wiele ciekawych miejsc , które w najbliższym czasie chciałbym przedstawić.

Zapraszam do gminy Kuczbork.

[b]Adam Ejnik: Na początku naszego spotkania powiedział pan, że wystartował w wyborach, bo chciał coś dla mieszkańców zrobić. Na zakończenie zapytam: Co by pan chciał zrobić?[/b]

Jacek Grzybicki: Chciałbym, żeby ta gmina w miarę możliwości nam się rozwijała. Chciałbym poprawić w niej infrastrukturę: drogi, chodniki, wodociągi, place zabaw.

Mamy projekty na budowę hal sportowych w Kuczborku i w Zielonej. Chciałby, żeby przynajmniej jedna z nich była rozpoczęta. Myślę o opuszczonych salach, remizach, świetlicach w niektórych miejscowościach gminy, żeby je zagospodarować, żeby służyły mieszkańcom. Są też miejscowości, w których nie ma boisk dla najmłodszych, nad tym również będziemy pracować.

Chciałbym też, żeby mieszkańcy byli równo traktowani. Ja, kiedy zostałem wójtem, przestałem być mieszkańcem tylko Kuczborka, stałem się mieszkańcem całej gminy i o całą gminę mam zamiar dbać.

[ewydanie][quote=Podziel się informacją]



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz [url=/user/login] TUTAJ [/url]”. 

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: [url=https://mazowieckiemedia.pl/141978,Zostan-dziennikarzem-obywatelskim.html]kliknij[/url] 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. [url=mailto:e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl] Pomogę: Ewa Jabłońska[/url]
 [/quote]

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.