
-Pani Redaktor, polska edukacja znalazła się w sytuacji nieoczekiwanej, w której przyszło nam się odnaleźć. W ciągu kilku dni zostały nałożone obowiązki zdalnego kształcenia. To dyrektor, nauczyciel, rodzic i uczeń zostali postawieni pod murem. Co najdziwniejsze, ani polski Sejm, ani Senat do dnia dzisiejszego nie opanowały formy zdalnej pracy, którą z dnia na dzień musiały opanować dziesiątki tysięcy polskich szkół i przedszkoli, aby móc kontynuować rok szkolny.
Minister Edukacji jednym podpisem pod rozporządzeniem osiągnął cel. Zrzucił problem, jakim jest realizacja podstawy programowej poprzez zdalne nauczanie na dyrektora jednostki oświatowej.
[b]-Czy rozwiązania ministerstwa edukacji są dobre czy tylko pozorne?[/b]-Ocena czy zaproponowane rozwiązania są dobre czy pozorne oceniać nam przyjdzie nieco później. My jako organizacja związkowa reprezentująca pracowników i dbająca o przestrzeganie praw pracowniczych uważamy, że wszystko stanęło na głowie.
Jak można z dnia na dzień przekształcić proces edukacyjny realizowany w placówce oświatowej na kształcenie odbywające w domach, przy braku przeszkolenia kadry nauczycielskiej z nauczania online oraz braku wyposażenia nauczycieli i uczniów w komputery i internet.
Konstytucja Polski mówi o równym dostępie do kształcenia dla wszystkich uczniów niezależnie od sytuacji materialnej, poziomu życia, miejsca zamieszkania, jak również pochodzenia czy wyznania. Czy w obecnej sytuacji te przesłanki zostały zachowane? W moim przekonaniu – nie.
[b]-Jak to wygląda w naszym powiecie?[/b]-Jako nauczyciel, rodzic i związkowiec, w przeciwieństwie do Ministra Edukacji znam realia polskiego ucznia i rodzica, polskiej szkoły a zwłaszcza szkoły wiejskiej oddalonej od dużego miasta.
Skupiając się na naszym powiecie: mamy 33 placówki oświatowe, w tym 32, które realizują kształcenie dzieci i młodzieży. Żadna z nich nie była i nie jest gotowa na kształcenie metodą online.
Zaledwie kilka z nich ma dziennik elektroniczny, który ułatwia zorganizowanie kształcenia zdalnego. Ale jeśli nawet, to przecież przygotowywanie zajęć i treści z podstawy programowej odbywa się na prywatnym sprzęcie nauczyciela i wykupionym przez niego dostępie do internetu. Tak więc znów nauczyciel za własne pieniądze realizuje kształcenie dzieci. Dodać należy, że nie wszystkie polskie rodziny, w tym te na terenie naszego powiatu, mają szeroki dostęp do internetu, który umożliwiłby kilkugodzinny dostęp do zajęć proponowanych przez nauczycieli szkół.
Nauczyciele mimo braku szkoleń, ale jak przystało na grupę zawodową, która bardzo często poddawana jest różnym reformom, bardzo szybko przestawili się na nową sytuację. Pedagodzy prawie że natychmiast znaleźli sposoby na dotarcie z materiałami edukacyjnymi dla swoich uczniów. W ciągu kilku dni nauczyciele i dyrektorzy musieli opracować metody i formy kształcenia oraz sposoby oceniania. Chcę powiedzieć, że nauczyciele wszystkich typów szkół i przedszkoli stanęli na wysokości zadania. Podjęli zmagania z sytuacją, która wymaga dużo większej mobilizacji, koncentracji, różnorodności i pomysłowości w przekazywaniu wiedzy i umiejętności. Ale im dłużej to będzie trwało, tym pojawią się większe dysproporcje wśród uczniów, które jednocześnie rodzą negatywne emocje wśród ich rodziców.
Ponadto musimy zdawać sobie sprawę, że istnieją rodziny, które nie mają dostępu do internetu, bądź nawet komputera. Wszystko komplikuje się także w sytuacji, gdy w domu jest troje czy czworo dzieci w różnym wieku i np. jeden komputer. Jak można powiedzieć, że wszyscy mają równy dostęp do edukacji? Przecież to fikcja.
Pani Redaktor, rozmawiałam z rodzinami nauczycielskimi, gdzie dwoje rodziców jest nauczycielami, mają po dwoje dzieci, czyli w czasie przedpołudniowym potrzebne są im 4 komputery. A w rodzinie jest tylko jeden. Więc odnosząc się do poprzedniego pytania, czy przyjęte rozwiązania są dobre czy pozorne odpowiadam: są pozorne.
[b]-Czy dyrektorzy zgłaszają jakieś problemy z e-nauczaniem?[/b]-Nasz związek jest w stałym kontakcie z dyrektorami placówek i służy im pomocą, także w tym okresie. Problemy, jakie dotykają ich w zaistniałej sytuacji związane z e-nauczaniem, po upływie tych dwóch tygodni zostały już w pewnym stopniu opanowane. Jednak miesiąc kwiecień zawsze wiąże się z zwiększoną ilością obowiązków dla dyrektorów placówek oświatowych, a mianowicie chodzi tu o przygotowywanie arkuszy organizacyjnych szkół na kolejny rok szkolny. Te działania muszą niestety być wykonane bez względu na sytuację w której jesteśmy. Nikt dyrektora jednostki oświatowej z tego obowiązku nie zwolnił, do tego każdy dyrektor musi przygotowywać dokumenty związane z egzaminem ósmoklasisty czy maturalnym. A przecież dyrektor to też nauczyciel, który realizuje swoje godziny z prowadzonych przez niego przedmiotów. Zatem reasumując uważamy, że należy bardzo szybko zweryfikować obecne działania edukacyjne i podjąć inne decyzje np. wcześniejsze zakończenie roku szkolnego.
[b]-A jakie odczucia mają nauczyciele?[/b]-Jednym z zadań naszego związku jest również wsparcie nauczycieli w trudnych dla nich chwilach. W rozmowach z nimi dowiaduję się, że praca online nie jest taka, jak w założeniach. Przez to, że część uczniów nie ma możliwości aby usiąść w danej godzinie przed komputerem, lekcje prowadzone przez internet w takiej formie, że nauczyciel udostępnia swoje materiały na komputerze i jednocześnie tłumaczy wiadomości w nich zawarte są niemożliwe. Myślę, że na naszym terenie większość nauczycieli jest bardzo związana ze swoimi uczniami, znają ich rodziców i sytuacje w jakich się znajdują. Są przypadki, że nauczyciele przygotowane przez siebie materiały udostępniają drogą elektroniczną części uczniów, a tym, którzy nie mają takiej możliwości zawożą do szkoły, aby rodzic mógł odebrać je w placówce w formie papierowej. Wiąże się to z dużym poświęceniem i zorganizowaniem, tak aby faktycznie założone przez państwo prawo do równego dostępu do edukacji było zachowane.
Myślę, że cała ta sytuacja daje nam bardzo dużo do myślenia oraz daje impuls do tego, aby w przyszłości wprowadzić szereg zmian w systemie. Zetknęliśmy się z sytuacją, że oto nauczyciele, którzy mają wieloletnie doświadczenie w pracy z uczniem bez użycia komputera, teraz muszą go używać. Musimy bowiem zdawać sobie z tego sprawę, że w większości szkół nauczyciel nie ma dostępu do komputera w sali lekcyjnej. Nie wspominając już o dostępie do internetu. Wydaje mi się, że Minister Edukacji nie zdaje sobie do końca z tego sprawy. Obraca się wśród dużych szkół, w których z uwagi na większą zasobność portfeli samorządów, placówki są wyposażone w potrzebny sprzęt. Z tego powodu nie ma się co dziwić, że cała ta sytuacja przysparza wiele problemów nauczycielom i dyrektorom szkół. Postawieni w zupełnie innej rzeczywistości mieli problem z odnalezieniem się i sprostaniem wymogom postawionym przez ministra. Z upływem czasu śmiem twierdzić, że sytuacja uległa znacznej poprawie, jednak mimo wszystko jest to niewystarczające aby uważać, że na naszym terenie działa edukacja online.
Co do egzaminów, na dzień dzisiejszy mają odbyć się zgodnie z dotychczasowymi przepisami, bowiem rozporządzenie o czasowym ograniczeniu funkcjonowania jednostek oświatowych obowiązuje do 10 kwietnia. W moim odczuciu przyjęty termin jest jednak nie do zrealizowania.
[b]-Co w tym temacie robi ZNP?[/b]
-Jako ZNP staramy się monitorować tę sytuację, podpowiadać pewne rozwiązania zarówno nauczycielom, jak też i dyrektorom. Pomagamy rozwiązywać problemy pracownicze, kwestie związane z wynagrodzeniami.
Również Zarząd Główny Związku ZNP zwrócił się bezpośrednio do premiera rządu o uruchomienie bezpłatnego internetu dla wszystkich uczniów oraz nauczycieli pracujących zdalnie, aby czas epidemii nie sprzyjał pogłębianiu się nierówności edukacyjnych.
ZNP również zastosowało się do nakazów, z tego względu nie ma już możliwości komunikowania się bezpośredniego w biurze ZNP. Pozostaje nam tylko droga telefoniczna i mailowa. Na koniec, słowem podsumowania, uważam, że zarówno nauczyciele, dyrektorzy, uczniowie jak i ich rodzice nie powinni być obarczeni obowiązkami niemożliwymi do spełnienia.

Dodaj komentarz