
Adam Ejnik
a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl
Powtórzmy na początek fragment, w którym biskup jest odprowadzany przez mieszkańców Kuczborka:
„W niedzielę po odprawieniu wotywy, JW. Pasterz otoczony mnóstwem swych owieczek, w uroczystej procesji, przeprowadzony został do Zielony. Wspaniały był to i rozczulający widok, kiedy młodzież, posiwiali starcy i małe pacholęta, otaczając powóz i śpiewając pobożną pieśń, towarzyszyli w tym pochodzie swojemu Pasterzowi. Nie zgrzeszę, gdy powiem, że chwila ta wielka przypominała rzesze Izraelskie, postępujące za Mistrzem niebieskim, ażeby otrzymać kęs nadziemskiego chleba. Przybywającego JW. Pasterza przyjęła liczna processja miejscowa z proboszczem na czele, a przy wysiadaniu muzyka Żuromska uderzyła w trąby.”
Biskup w Zielonej
Ksiądz K. Kolpiński, dziekan bieżuński i proboszcz miejscowy nie pozwolił, aby inni jego konfratrzy przewyższali okazałością w przyjęciu swego Zwierzchnika; byliśmy zatem świadkami tego wszystkiego, co niezmiernie uwesela serce. Piękna brama tryumfalna, utkana z dojrzałego zboża, w ktrej umieszczone były wszystkie narzędzia rolnicze otwierała wejście do świątyni, w której, gdy JW. Pasterz zajął miejsca dla siebie przygotowane i szmer ludu cokolwiek się uciszył, ks. dziekan tak rozpoczął:
„Błogosławione oczy, które widzą to co wy widzicie. Luc. X JW. Pasterzu! Orle oko Twojej wiedzy dostrzega, nie wątpię materji w jakiej zamierzam odezwać się moich parafian, z powodu przybycia dostojnej Twojej osoby do małej mojej trzódki. Nie wykroczę pochlebstwem ani ubliżeniem Jezusowi Chrystusowi, stosując wyrazy tekstu tej mowy do Ciebie JW. Pasterzu, które wyrzekł Jezus Chrystus do swych uczniów z powodu jego nauk i cudów zdziałanych w obliczu tychże uczniów. Nie śmiałbym Waszej Excelencji, acz wysoką godnością udarowanej, stawiać na jednym szczeblu z Jezusem Chrystusem, gdyby nie upoważnił w innych miejscach pisma bożego zamieszczone słowa tegoż Zbawcy: „Chcę Ojcze, aby gdzie ja jestem, tam i mój minister był”. – „Już Was nie będę nazywał sługami mojemi, ale przyjaciółmi memi”. W dalszym ciągu tej mowy, porównywa ks. dziekan Najdostojniejszego Pasterza z wielu znakomitymi biskupami naszej diecezji i tak zakończa: „Szanowni Parafianie Zieluńscy!
Nie nazywam Was parafianami moimi, bo stanął pomiędzy nami nie tylko Wasz, ale i mój Pasterz. Blask księżyca przyćmiony, bo słońce weszło. Radujcie się i weselcie, jak zwykły się radować ptaszki, ujrzawszy pierwszy promień słońca; opuśćcie jak one, swe gniazdka, aby się nacieszyć pięknym kolorytem nieba; wyskakujcie z radości owieczki Chrystusa Pana, bo przybył Wasz kochany Pasterz, który Was nakarmi zdrową, posilną i smaczną paszą, przysposobioną przez Pasterza, który z miłości ku nam położył życie. Bądźcie tylko posłuszni Jego głosowi, a wykarmionych nauką boską wprowadzi do krainy, gdzie posiądziecie to, czego przyodziany ciałem człowiek, otrzymać nie zdoła. A teraz Pasterzu Nowy błogosław schylone głowy”.
Niebawem rozpoczęła się summa, którą jego Ekscelencja pontyfikalnie celebrował, w assystencji kapłanów z okolic i alumnów seminarium, jacy w tych stronach czas wakacyjny spędzali. Że zaś kaznodzieja zaproszony, odbywając posługi religijne przy chorym w swej parafji, spóźnił się, zastąpił go kanonik katedralny, ks. Rzewuski, i powiedział kazanie o potrzebie modlitwy dla wszystkich stanów. Po skończonej summie udzielony został z mocy św. Stolicy Apostolskiej, odpust zupełny, in forma consueta. Po południu JW. Biskup wybierzmował 687 osób, i poświęcił 4 piękne dzwony, dla których parafianie zapewne postarają się urządzić odpowiednią dzwonnicę. Kościołek drewniany, zbudowany w pięknym miejscu, a lubo nie ma bogatych ozdób, skromnością wszakże swoją i ubóstwem pobudza do pokornej modlitwy. Na cmentarzu znajduje się okazały nagrobek szanownego obywatela, ś.p. Kisielnickiego, zbudowany z piaskowca. Nazajutrz jego Excellencja dopełniwszy ceremonji chrztu nad synem miejscowej kolatorki, wybierał się w dalszą drogę. Parafjanie tutejsi zanosili dwukrotną prośbę, aby im pozwolone było JW. Pasterza w ten sam sposób odprowadzić, w jaki przybył do nich; ale brak czasu nie pozwolił ich żądaniu zadosyć uczynić, pomimo jednak tego całe zgromadzenie prywatnie towarzyszyło podróży naszej, i przestrzeń pomiędzy Zieloną a Żurominem była przepełnioną wiernymi.”

Dodaj komentarz