Wojenne wspomnienia łączniczki

Dziś przedstawiamy historię rodziny Wiśniewskich poznaną dzięki wspomnieniom Reginy Wiśniewskiej łączniczki AK.
Czes�aw Wi�niewski

Marek Oryl

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

[b]Początek[/b]

Kolebką rodu Wiśniewskich był podwarszawski Ujazd, natomiast dzieje tej rodziny w Chromakowie sięgają II połowy XIX w. Julian – ogrodnik oraz Katarzyna – guwernantka postanowili podjąć pracę w chromakowskim dworze w odpowiedzi na zaproszenie dziedziców Kreńskich. Ówczesny dziedzic potrzebował doświadczonych pracowników do wykonania reprezentacyjnego założenia dworsko – parkowego. Skala przedsięwzięcia była tak duża, że jego kontynuatorami byli jeszcze kolejni posesjonaci tegoż majątku. Julian zajmował się wysadzaniem alei wysokich lip. Aleja miała stanowić najbardziej wyrazisty akcent spośród całego kompleksu, służący łatwej lokalizacji dworu oraz przedstawiać piękną perspektywę dla przyjeżdżających gości. Poczynając od tego momentu aż do zakończenia II wojny światowej, Wiśniewscy byli bardzo silnie związani z dworem, zyskując sobie uznanie i zaufanie wszystkich następujących po sobie dziedziców Chromakowa. W roku 1890 przyszedł na świat Czesław. Mimo, iż o edukację syna gorliwie dbała matka, od najmłodszych lat istniały przesłanki wskazujące, że Czesław dzięki swoim wrodzonym zdolnościom będzie rozumnym, rezolutnym i ceniącym ryzyko dzieckiem.

[b]Wojna 1920[/b]

Na krótko przed wybuchem konfliktu polsko – bolszewickiego Czesław zaciągnął się do Wojska Polskiego, gdzie zapisał piękną żołnierską kartę. Służył w kawalerii. Do czasów obecnych w kręgach rodzinnych przetrwało wiele jego wojennych wspomnień. Bardzo charakterystyczną dla jego osobowości i skłonności do ryzyka jest historia jednej z wielu misji rozpoznawczo – wywiadowczych. W czasie natarcia jego szwadron dotarł aż za Kowno. Mając świadomość, że w każdej chwili mogło nastąpić przełamanie frontu, Czesław jako ochotnik zgłaszał się do zadań polegających na uzyskiwaniu informacji wojskowych o grupowaniu sił nieprzyjaciela. W tych okolicznościach niespodziewanie znalazł się za linią wroga. Nie stracił jednak przytomności umysłu i determinacji. Udało mu się wymienić wszystkie wartościowe przedmioty, które miał przy sobie głównie na pożywienie dla konia. Po kilku całonocnych, niebezpiecznych próbach dołączenia do polskich oddziałów przedarł się szczęśliwie do macierzystego pułku. Po zakończeniu działań wojennych i podpisaniu traktatu pokojowego powrócił do rodzinnego domu i wkrótce objął funkcję zarządcy chromakowskiego majątku. Formalnie pełnił ją aż do września 1939 roku. Ostatnim akcentem pracy w dworze na rzecz prawowitych właścicieli była ofiarna pomoc podczas przesiedlenia dziedziców Budnych w styczniu 1940 roku. Od ówczesnego zarządcy chromakowskiego majątku z niemieckiego nadania, niejakiego Brondisa udało się uzyskać informację o mających nastąpić w maju tegoż roku aresztowaniach dziedziców i księży. Organizację przeprowadzki Budni powierzyli Wiśniewskiemu. Tego niezwykle mroźnego dnia z niezmiernym żalem Budni wraz z córkami opuszczali rodzinne gniazdo. Widząc rozpacz i łzy w oczach najmłodszej córki Brondis podobno stwierdził – „Biedna Marysia”.

W wojennej konspiracji

Zwerbowanie Czesława Wiśniewskiego do współpracy wywiadowczej przy dzisiejszym stanie wiedzy stanowi tajemnicę, której nie da się rozwikłać. Wedle relacji Reginy Jankowskiej córki Wiśniewskiego – należy przypuszczać, iż formułę organizacyjną w zakresie działalności konspiracyjnej wypracowywano już od 1942 roku. Obejmowała ona sieć placówek meldunkowych znajdujących się w poszczególnych miejscowościach naszego powiatu. Pani Regina od 1943 roku w strukturze zadaniowej organizacji pełniła rolę łączniczki. Głównym zadaniem tej kategorii członków konspiracji było podejmowanie kontaktu z adresatami meldunków. Łącznik zobowiązany był do przestrzegania ścisłych procedur operacyjnych, wobec czego powodzenie danej akcji w niemałym stopniu uzależnione było od predyspozycji poszczególnych łączników. Początkowo działalność Reginy nie wzbudzała podejrzeń ze strony niemieckich żandarmów, jednakże po pewnym czasie dał o sobie znać silny stres. Jego podłoże miało liczne źródła: częste misje, aresztowania, kontrole oraz aura wysokiego ryzyka. Dodatkowo w jej domu rodzinnym przez niemal cały okres okupacji znalazł schronienie poszukiwany przez Niemców mieszkaniec Bieżunia. W zależności od potrzeby doraźnie ukrywano również innych członków organizacji a także przez kilka dni trzech angielskich lotników. Wszystko to wywoływało u Reginy stany silnego napięcia nerwowego objawiającego się głównie permanentnym brakiem snu. Jeszcze przed zakończeniem wojny otrzymała pozwolenie na zasłużony odpoczynek. Koniec wojny dla członków konspiracji poza zmianą definicji nieprzyjaciela niewiele zmienił. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości okazało się bardzo trudnym

zadaniem.

[b]Obława[/b]

15 sierpnia 1947 roku funkcjonariusze UB zaplanowali i przeprowadzili drugą już z kolei akcję, której celem było pochwycenie i aresztowanie Czesława Wiśniewskiego. Okoliczności zdarzenia wskazywały, iż Wiśniewski od pewnego już czasu najprawdopodobniej znajdował się pod obserwacją osoby działającej na rzecz aparatu milicyjnego. Ten niezwykle doświadczony i przezorny konspirator czasów okupacyjnych tym razem został zaskoczony zupełnie. Zauważywszy zbliżających się w jego kierunku kilku żołnierzy Wiśniewski wbiegł do dobrze znanego sobie chromakowskiego dworu, po czym przebiegł przez kilka pokoi i wyskoczył oknem. Uciekał w stronę gęsto porośniętego dworskiego sadu. Po upływie chwili z naprzeciwka poczęły padać pierwsze strzały mające zapewne charakter czysto ostrzegawczy. AK-owiec zauważywszy zaciskający się pierścień żołnierzy uprzednio ukrytych w alei lip oraz sąsiednim sadzie został zmuszony do uznania ich przewagi. Jedynym rozsądnym wyjściem z zaistniałej sytuacji było poddanie się. W międzyczasie zdążył już nadejść patrol oficerski. Do powalenia AK-owca użyto drewnianych sękatych palików pochodzących zapewne z pobliskiego ogrodzenia. Wiśniewskiego biło na przemian kilku funkcjonariuszy UB, co chwila któryś z nich odstępował od ofiary, ażeby odpocząć i wytrzeć zalewający obficie oczy pot. Skatowanego do nieprzytomności zabrano na dalsze śledztwo. Po Wiśniewskim pozostała jedynie kałuża krwi niedbale przysypana ziemią przesuniętą butem z kretowiska.

[b]Proces[/b]

Pojmanego przewieziono do Bydgoszczy. Doświadczenia więzienne wywołały olbrzymi wstrząs i pozostawiły niezatarte piętno do końca życia nie tylko na samym aresztowanym, lecz również na całej jego rodzinie. Po pierwszej rozprawie, kiedy postawiono Wiśniewskiemu zarzuty, w rozmowach kuluarowych zaczęto głośno mówić o tym, że oskarżonemu grozi kara śmierci. Obecna na sali rozpraw córka Regina doznała bardzo silnego szoku nerwowego. Jego skutek był bardzo brzemienny – Regina, pomimo że liczyła niespełna 20 lat, niemal jednego dnia straciła wszystkie włosy. Po latach przyznała, że czarę goryczy przepełnił widok odmienionego ojca, który w pewnym momencie rozprawy zaprezentował efekty brutalnie prowadzonego śledztwa – w kilku miejscach klatki piersiowej znajdowały się wystające, wrośnięte w ciało strzępy koszuli. Za pośrednictwem jednego z zaufanych ludzi spośród służby więziennej Czesław przekazał córce informację, że obecnie jego bolesną troską i jedynym niepokojem ducha jest to, ażeby nie umrzeć bez słów pożegnania złożonych osobiście swojej najbliższej rodzinie. Czasu na działanie pozostawało coraz mniej. Wiśniewskim zarekomendowano znanego bydgoskiego adwokata, któremu kilkakrotnie udało się złagodzić wyroki na żołnierzy podziemia. Próby pozyskania tegoż obrońcy sądowego podjęła się Regina i ostatecznie negocjacje zakończyły się sukcesem. Nie dysponując jednak odpowiednim budżetem na honorarium dla adwokata, Wiśniewscy musieli sprzedać część rodzinnego dobytku. Życie ojca nie miało swojej ceny. Zmiana adwokata zasadniczo wpłynęła na zupełną zmianę linii obrony, co jednak w obliczu braku dostatecznych dowodów na „wywrotową i antypaństwową” działalność Wiśniewskiego, większego znaczenia nie miało. Niejako na marginesie należy podkreślić, iż jak powszechnie wiadomym jest, w owych czasach zasada odrębności i niezawisłości sądów była wielce wątpliwą. Po kilku miesiącach intensywnego śledztwa Wiśniewski opuścił więzienie, jako zupełnie odmieniony człowiek.

Biorąc pod uwagę tylko nasz powiat, należy stwierdzić, iż przykład Wiśniewskiego nie jest odosobniony, jest raczej jednym z wielu. Tych, które znalazły już swoje miejsce na kartach lokalnej historii oraz tych, które ciągle czekają na swego Odkrywcę.

   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.