
Maciej Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
37 – letni mieszkaniec Ełku urządził sobie rajd na ulicach Kuczborka. W ostry 90-stopniowy zakręt przy kościele wjeżdżał z prędkością 88 kilometrów na godzinę. Przy czym nie jechał samochodem rajdowym, a ciągnikiem siodłowym z naczepą, na której przewoził 180 tuczników! Samochód nie wytrzymał takich przeciążeń i się przewrócił, a świnie biegały po kuczborskim parku.
[b]Tirem w przystanek[/b]W środę 16 marca około godziny 15:15 olbrzymia ciężarówka marki MAN przewróciła się na zakręcie przy ulicy Mickiewicza na wojewódzkiej 563 w Kuczborku. Skład przewrócił się na lewy bok i wbił się w przystanek, wyrywając potężne betonowe krawężniki.
– Parę minut temu na tym przystanku były dzieci – mówi nam nasz rozmówca – To szczęście, że nie doszło do tragedii – dodaje.
Wypadek w Kuczborku to festiwal bezmyślności 37 – letniego kierowcy z Ełku. Kierowca miał szczęście, opuścił szoferkę o własnych siłach i bez widocznych obrażeń. Jednak, jak wykazało urządzenie odczytujące z tachografu prędkość pojazdu, miał on w chwili wypadku na liczniku 88 kilometrów na godzinę.
– To niemożliwe, żeby z taką prędkością, takim samochodem pokonać ten zakręt – mówi starszy aspirant Jan Składanowski kierownik Ogniwa Ruchu Drogowego KPP Żuromin.
Zakręt przy kuczborskim kościele przy rozwidleniu dróg na Mławę i Działdowo ma 90 stopni. Być może bolid Formuły 1 by sobie z nim poradził, ale nie ciężarówka. Tym bardziej, że świnie rozłożone były na naczepie na 3 poziomach, a siła odśrodkowa przesunęła je na lewą stronę trzech komór.
To nie koniec bezmyślności mieszkańca Ełku. Okazało się, że jechał on na podwójnym gazie. W wydychanym powietrzu miał on 0,34 promila alkoholu. Co prawda nie jest to przestępstwo, ale już poważne wykroczenie. Jak relacjonują nam świadkowie, kierowca kilka minut wcześniej kupował w sklepie w Zielonej piwo. Ale tego, że je spożywał w czasie drogi, nikt nie może udowodnić.
To nie koniec przewinień. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 37-latek miał niedawno podobny wypadek, jak się mówi w żargonie kierowców, „położenia składu”. Po zdarzeniu w Kuczborku miejmy nadzieję, że już za kierownicę nie wsiądzie. Z pewnością była to jego ostatnia podróż ciężarówką. Przynajmniej w tej firmie.
Policja zabrała kierowcy prawo jazdy i skierowała sprawę do sądu.Firma przewozowa nie chciała komentować zdarzenia.
[b]Akcja ratunkowa[/b]
Odrębną sprawą jest akcja ratunkowa służb. W tej sprawie otrzymaliśmy telefon od oburzonego mieszkańca Kuczborka.
– Jak długo może to trwać – pytał mężczyzna.
To nie takie proste. Nasz rozmówca nie wziął pewnie pod uwagę, że akcja miała wiele utrudnień. Po pierwsze, trzeba było ewakuować świnie, które po przewróceniu naczepy znajdowały się na trzech poziomach. Wnętrze naczepy na każdym poziomie posiadało wygrodzenia, w których mieściła się określona ilość przewożonych zwierząt. Strażacy musieli przedrzeć się przez dwie metalowe ściany i wyciągać jednego po drugim 180 ponadstukilowych tuczników. Ewakuację zwierząt poprzedziło wycięcie narzędziami hydraulicznymi oraz piłami mechanicznymi otworów w ścianach i dachu naczepy oraz w przegrodach poszczególnych platform, przez które pojedynczo wydobywano żywe i martwe zwierzęta. Czynności te wykonywano pod nadzorem pracowników Powiatowego Inspektora Weterynarii. Żywe zwierzęta zostały przez właściciela przetransportowane do rzeźni, zaś martwe zostały odwiezione do zakładu utylizacji.
Po drugie, samochód ciężarowy przewracając się na bok, uszkodził zbiornik paliwa, w którym znajdowało się około 500 litrów oleju napędowego.
Działania jednostek straży pożarnej skupione były na tych dwóch czynnościach. Na ewakuacji zwierząt z przewróconej naczepy oraz przepompowaniu oleju napędowego z przeciekającego zbiornika paliwa oraz zebraniu wyciekłego paliwa oraz neutralizacji odcinka drogi, na który on wyciekł.
Strażacy, których w akcji wzięło udział 32, wydobyli z ciężarówki 136 sztuk żywych tuczników i 44 sztuki martwe, przepompowano 150 litrów paliwa z uszkodzonego zbiornika i zebrano z drogi około 250 l wyciekłego oleju napędowego oraz zneutralizowano powstałą na drodze wojewódzkiej plamę na odcinku 150 m.
Wartość uratowanych zwierząt i mienia zostało wstępnie wycenione na 80 tysięcy złotych.
W zdarzeniu drogowym brały udział 2 zastępy i trzy samochody Państwowej Straży Pożarnej, pluton ratownictwa chemicznego z Płocka, 2 jednostki OSP, pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Żurominie oraz pogotowie ratunkowe, policja i Wojewódzki Zarząd Dróg. O zdarzeniu zostały powiadomione lokalne władze powiatowe i gminne. Na miejscu pojawili się starosta Jerzy Rzymowski i wójt Jacek Grzybicki.
Akcja trwała ponad 13 godzin. Zakończyła się o 4:30 nad ranem.
[ewydanie][quote=Podziel się informacją] Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz [url=/user/login] TUTAJ [/url]”. Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: [url=https://mazowieckiemedia.pl/141978,Zostan-dziennikarzem-obywatelskim.html]kliknij[/url] Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. [url=mailto:e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl] Pomogę: Ewa Jabłońska[/url] [/quote]
Dodaj komentarz