
Adam Ejnik
a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl
Sara Zaniewska i Dominika Twarożyńska jeszcze w tym roku szkolnym chodziły do Gimnazjum w Zielonej. Są dumą szkoły. Śpiewającą dumą. Dziewczyny rok w rok zdobywają laury podczas ogólnopolskich konkursów wokalnych. Jadą i wygrywają. Raz jedna, raz druga.
Gimnazjalistki w tym roku znalazły się w finale prestiżowego konkursu „Śpiewające szkoły”.
– To ogromny sukces mówi opiekunka dziewcząt Jolanta Lipińska – Do finału zakwalifikowało się piętnaścioro uczniów spośród 350 z całej Polski – dodaje.
Ale to jeszcze nie wszystko. To właśnie Sara zdobyła Grand Prix konkursu. Zwyciężyła, pozostawiając za sobą całą wokalną Polskę.
– Widać mój głos spodobał się tego dnia jurorom – mówi skromnie Sara – Następnym razem może wygrać Dominika – dodaje.
[b]Bez śpiewania nie ma życia[/b]-Czym dla Was jest śpiewanie? – spytałem dziewczyn. Były zgodne, śpiewanie jest niezwykle ważne.
– Ono nas wypełnia i wypełnia nasze życie. Kocham śpiewać – mówi Sara – Mogę śpiewać wszędzie, ale moi bliscy już chyba powoli mają tego dość – dodaje ze śmiechem.
– Muzyka ułatwia mi życie – zamyśla się Dominika – Wszystko staje się prostsze, kiedy śpiewam, kiedy słucham. Świat jest ładniejszy.
Dziewczyny śpiewają od dziecka, a pod okiem Jolanty Lipińskiej są od 2 klasy podstawówki. Od wtedy zaczęła się ich sceniczna kariera. Najpierw szkolna potem konkursowa.
– Nie wiedziałam na początku, jak trzymać mikrofon – zwierza się Dominika – I podczas moich pierwszych występów, kiedy gestykulowałam, gdzieś ten głos mi uciekał – dodaje.
Ich opiekunka nie kryje podziwu.
– Wspaniałe głosy i wspaniałe serca do śpiewania. Dziewczyny są pracowite, a śpiewać chciałyby na okrągło – mówi Jolanta Lipińska.
I rzeczywiście, śpiewają wszędzie. Na apelu, na wystawie, na konkursie, podczas festynu, na spotkaniu seniora, dla przedszkolaków. W Zielonej, Kuczborku, Lubowidzu, Żurominie, Warszawie, Gdańsku, Olsztynie…
[b]Śpiewające przyjaciółki[/b]Przyjaciółkami są od dziecka. – Bo na Sarze zawsze można polegać – mówi Dominika. – Bo Dominika bardzo się o mnie troszczy – mówi Sara.
Nie przeszkadza im, że spędzają razem tygodnie w szkole. Siedzą razem w ławce szkolnej. Że w weekendy razem jeżdżą na festiwale i konkursy. Przyjaźń ich trwa jeszcze dłużej niż wspólne śpiewanie.
– My jesteśmy inne, ale chyba się dobrze uzupełniamy – tłumaczy Dominika.
– I nawet jeśli nie będziemy chodzić do jednej klasy w szkole średniej, to nasza przyjaźń na tym nie ucierpi – dodaje Sara.
Dziewczyny mówią o sobie z szacunkiem.
-Mogę jej powiedzieć wszystko, Sara zawsze dotrzyma słowa. Myślę, że również nasze śpiewanie nas zbliża, mamy dodatkowy czas, żeby porozmawiać świetnie się dogadujemy. Dużo się śmiejemy razem. Potrafimy żartować, a kiedy trzeba zachować powagę, jesteśmy poważne. Do Sary mogę zwrócić się ze wszystkimi potrzebami, problemami. Zawsze jest, kiedy jej potrzebuję. Największą jej zaletą jest szczerość. A wadą… musiałabym długo pomyśleć… – mówi Dominika o Sarze.
-Dominika jest niezastąpiona. Jest prawdziwą przyjaciółką. Pomoże, wysłucha. Myślę jednak, że będziemy w jednej szkole. Myślę, że będziemy utrzymywały ze sobą kontakt. Nie można stracić prawdziwej, wielkiej przyjaźni. Jesteśmy przyjaciółkami od zerówki. Jeśli chodzi o zalety. To Dominika ma ich wiele. Jest pracowita, wyrozumiała, pedantyczna. A wady? Za dużo od siebie wymaga – mówi o Dominice Sara.
[b]Duma szkoły[/b]Słów podziwu o uczennicach nie kryje dyrektor placówki Grażyna Chmielewska.
– Jesteśmy dumni z naszych perełek – mówi dyrektor – Szkoda, że już w tym roku nas opuszczą. Mamy nadzieję, że będą nas odwiedzać.
Niebezpodstawne te nadzieje, bo Zespół Placówek Oświatowych w Zielonej należy do najbardziej rozśpiewanych szkół w rejonie, co podkreśla z dumą pani dyrektor.
– Jesteśmy tu jak wielka rodzina i nie bez znaczenia jest fakt, że pomaga temu nasze śpiewanie – mówi dyrektor – Śpiewamy, kiedy tylko możemy. Był pan przecież na naszym wieczorze kolęd – pyta retorycznie dyrektor.
Sara i Dominika także w tym wieczorze uczestniczyły. Obok chóru dzieci. Obok chóru nauczycieli. Obok trzech zespołów muzycznych. Obok dętej orkiestry. Obok radnego, który grał na harmonijce.
[b]Talent w genach i w pracy[/b]Dziewczyny długo nie zastanawiają się, skąd u nich taki pociąg do śpiewania. Obie mają w rodzinie muzyków.
Dominika mówi, że ma dwóch śpiewających dziadków i zawsze w domu jest spór, po kim ona odziedziczyła talent, czy po dziadku od strony mamy, czy po dziadku od strony taty.
W rodzinie Sary też nie brakuje talentów muzycznych.
– Mamy rodzeństwo gra i śpiewa. Mama, babcia też. A pradziadek uczył grać na skrzypcach. Jeden z jego uczniów grał w filharmonii – mówi Sara.
Gimnazjalistki mają jednak świadomość, że talent to jeszcze nie wszystko.
– Nasze wokalne sukcesy to także setki godzin prób z panią Lipińską. To ciężka praca – mówi Dominika.
– Tylko my wiemy, ile to wyrzeczeń – uzupełnia Sara.
[b]Chciałam być piosenkarką[/b]Dziewczyny nie kryją, że kiedy były małe, bardzo chciały być piosenkarkami. Marzyła im się scena, tłumy widzów, oklaski.
– To jest coś niesamowitego. Nie nagrody i puchary, ale właśnie oklaski. Albo jak ktoś po koncercie podejdzie i powie, że mu się bardzo podobało – mówi Sara.
– Taka kariera pewnie gdzieś i dziś nam się marzy – wyznaje Dominika – Ale wiemy, że nie możemy rzucić wszystkiego dla śpiewania. To zbyt duże ryzyko. Musimy się uczyć. Skończyć szkołę średnią, potem studia…
– Życie jest nieprzewidywalne – mówi Sara – Kto wie, może jeszcze na scenę zawędrujemy – uśmiecha się dziewczyna.
Dodaj komentarz