
– To nie jest tak, że nie mamy kontroli nad tym, co zbieramy i od kogo – zapewniał podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej burmistrz Bieżunia Andrzej Szymański.
Jak podano, od stycznia do marca prowadzono w tej gminie kontrole podczas odbierania odpadów. Pracownicy z gminy (dokładniej z zakładu komunalnego) jeździli z kierowcami śmieciarek, żeby wszystko sprawdzać.
– To jest monitorowane non stop, dlatego że generalnie kiedy dojdzie do sytuacji, kiedy firma wykonująca usługę stwierdzi, że ktoś nieprawidłowo dokonuje segregacji odpadów, wtedy my jako gmina ponosimy za to odpowiedzialność – podkreślił Szymański. Jak dodał, mieszkańcy nie zawsze są skrupulatni, śmieci nie są często dobrze segregowane, więc po stwierdzeniu takich nieprawidłowości właściciele wielu gospodarstw domowych otrzymali upomnienia. Czy te poskutkują, okaże się po kolejnej kontroli.
– Monitorowany jest nie tylko tonaż, wielkość, ale i estetyka przygotowanych odpadów. Nie może być to rzucone byle gdzie – dodaje włodarz miasta. I podał podczas sesji przykład, że w maju na ul. Zamoyskiego walały się śmieci, zostawione dużo wcześniej przez właścicieli tamtejszych posesji. Burmistrz powiedział też, że zdarzało się również uszkodzenie koszy na śmieci przez firmę odbierającą odpady, co skutkowało tym, że musiała ona te kosze po prostu wymienić. – Bezpłatnie takie kosze były wymieniane – mówi włodarz.
– Oddajemy śmieci bardzo dużo. Ponad 100 tys. dwa razy z rzędu zapłaciliśmy. To jest naprawdę kolosalna kwota. Ja się cieszę, że oddajemy dużo śmieci, bo to nie zalega ani na naszych posesjach i nie ląduje w przysłowiowych rowach. Co prawda jestem zmartwiony jedną rzeczą, że mimo tak dużej ilości oddawanych śmieci, mamy wciąż brudne lasy, brudne rowy i brudne drogi. Cały czas ta edukacja powinna postępować – dodał Andrzej Szymański.
AO

A ja zapraszam na posesję przy zamoyskiego 30a – zawsze pełne kosze.