
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Wielki finał Profesjonalnej Ligi MMA odbył się 29 grudnia w hali warszawskiego AWF. Na PLMMA 10 kibice mogli zobaczyć zawodników, którzy najlepiej zaprezentowali się podczas dziewięciu ubiegłorocznych edycji gal. Wśród najlepszych zawodników był żurominianin Kamil Łebkowski. Początkowo trenujący w Białej Podlaskiej zawodnik miał mierzyć się z Muslimem Tulshaevem. Niestety zawodnik na tydzień przed walką zrezygnował z udziału. W zastępstwie za Tulshaeva pojawił się Sylwester Madej.
– Niestety, nie znam powodów, dlaczego Muslim wycofał się – mówi wojownik z Żuromina.
Organizatorzy szybko znaleźli dla „Bomby” nowego rywala.
– Przyjmowanie takich walk jest bardzo ryzykowne, ale mój przeciwnik stylem przypominał Bartka Koperę, z którym walczyłem na Fighters Arena, więc miałem ułatwione zadanie. Poza tym do walki z Muslimem skupiałem się nad obronami przed poddaniem w parterze, więc to też dużo wniosło do tej walki – tłumaczy zawodnik.
[b]Walka[/b]
W pierwszej rundzie pojedynek toczony był w stójce. Łebkowski atakował rywala low kickami, zadawał wiele ciosów prostych. Sylwester Madej kilkukrotnie leżał na plecach, ale żurominianin nie kwapił się do walki w parterze, a sędzia podnosił walkę do stójki. Druga runda przebiegała podobnie. Nadal stroną dominującą był Kamil Łebkowski, który znakomicie czuje się w stójce. Walka tylko raz zeszła do parteru. Na minutę przed końcem popularny „Bomba” zadał bardzo silny cios, który doszedł celu i poważnie zachwiał Madejem. Fighter trenujący w MMA Okniński Team nie zmarnował okazji do zakończenia walki. Momentalnie zaatakował on kolanem głowę rywala, a ten padł. W parterze Łebkowski dokończył dzieła. Takie zakończenie walki nie było zaskoczeniem dla kibiców ani sędziów. Łebkowski wygrał pierwszą rundę, w drugiej zdecydowanie prowadził. Zwycięstwo to było znakomitym zakończeniem dobrego dla Kamila Łebkowskiego 2012 roku.
[b]Plany na najbliższy czas[/b]
W trakcie starcia z Madejem podczas jednego z bardzo mocnych uderzeń zamachowych nasz zawodnik doznał kontuzji. Nie jest to jednak groźny uraz, a jak mówi sam zawodnik, wszystko wraca już do normy. Teraz przed Łebkowskim czas odpoczynku.
– Styczeń jest miesiącem roztrenowania. W lutym chciałbym wybrać się na treningi do Anglii, ale wiele zależy od tego czy sponsorzy dopiszą, a w marcu chciałbym stoczyć kolejną walkę – kończy zawodnik.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, wielu sponsorów i samych zwycięskich walk w nowym roku.
Dodaj komentarz