
Poniżej z kolei możecie, Państwo, przeczytać tekst cytowany za Głosem Płockim z 1902 roku. Dotyczy remontu kościoła, ale też zamysłu, żeby w Żurominie powstała parafia. Kilka lat później marzenia autora tekstu spełniły się. Tekst jest przytoczony w oryginalnej formie, dzięki temu możecie, Państwo, poobcować z polszczyzną ponadstuletnią.
Adam Ejnik
a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl
„Dziwić się trzeba, jak wiele zdołał zdziałać rektor miejscowego kościoła ksiądz Staniaszko, podczas dwuletniego pobytu wśród nas. Jego to pracy i niezmordowanym zabiegom zawdzięczyć należy doprowadzenie kościoła do porządku – także świątynia nasza będzie zczasem pod względem estetyki jedną z najwspanialszych w Królestwie – mówię zczasem, gdyż rozporządzając skromnymi środkami nie można prowadzić robót forsownie. Najpilniejszą potrzebą kościoła było wymalowanie go, czego podjęła się i obecnie wykańcza spółka Szredzki i Syn z Płocka (Kolegialna 9). Trzeba przyznać, że robota prowadzona jest z wielką znajomością rzeczy, artyzmem i nadzwyczajną sumiennością, za co pomienionej firmie należą się gorące słowa uznania. Po odmalowaniu ścian jest projekt doprowadzenia do porządku ołtarzy, które będąc zbudowane z pięknego dębu, zostały później pomazane jakąś czerwoną farbą, chodzi więc o zeskrobanie warstwy tej farby i doprowadzenie ich do pierwotnego stanu.
Doprowadzenie gmachu poklasztornego do porządku też należy zawdzięczać ks. Rektorowi, a ile pracy było włożone w to przedsięwzięcie, świadczy ten fakt, że tam, gdzie stały konie i krowy dziś mieszkają bardzo przyzwoicie ludzie.
Wobec tego, że ludność żuromińska ma na miejscu tak wspaniały kościół i wszelkie zabudowania potrzebne na probostwo, a nawet 4 morgi gruntu pod cmentarz, jest wprost anomalją, ze nie stanowi oddzielnej parafji, lecz należy do odległego o 7 wiorst Lubowidza, i wszelkie sprawy parafialne musi załatwiać tam na miejscu – a trzeba wiedzieć, że dostać się do Lubowidza wiosną lub jesienią nie jest rzeczą łatwą z powodu okropnych dróg i nawet podobno trafiły się wypadki, że gubili nieboszczyków w drodze do cmentarza. Wobec tego Żurominiacy postanowili utworzyć własną parafję i w tym celu przed paru miesiącami przedsięwzięli odpowiednie kroki w celu oddzielenia się od Lubowidza i utworzenia własnej, niezależnej parafji. – Odbyła się uchwała miejska, w której jednogłośnie projekt przeszedł. Obecna na zebraniu delegacja ze strony władz duchownych i administracyjnych uznała słuszność żądań Żurominiaków, a obecny też na zebraniu lekarz powiatowy uznał grunt pod cmentarz za odpowiedni. Jednem słowem, zdawało się, że sprawa stoi jaknajlepiej, a jednak naprzód nic się nie posuwała, okazało się wreszcie, że najbliżsi mieszkańcy Lubowidza są przeciwni odłączeniu się Żuromina i chcąc zabobiedz (sic!) temu na swej uchwale parafialnej postanowili ściągnąć z mieszkańców Żuromina 8,000 rubli tytułem odszkodowania (za co?) i dopiero potem dozwolić na separację.
Ponieważ okazało się, że tą droga daleko nie zajadą, chwycili się innego środka – mianowicie chcieli uchwalić budowę nowego kościoła w Lubowidzu (co według zdania kompetentnych osób jest zupełnie zbyteczne), ażeby w ten sposób zaszachować żurominiaków i nie dać im odpaść dopokąd nie zapłaciliby przypadającej na nich z rozkładu sumy.
Szczęście, ze i ten manewr się nie udaje, gdyż podczas kilkukrotnego zwoływania uchwały, nigdy się nie zbierze potrzebna do uprawomocnienia liczba głosów.
Tymczasem Żurominiacy, nie tracąc czasu, zebrali się po raz wtóry i uchwalili zebrać wymaganą przez rząd sumę rb. 3500, z której odsedki (sic!) szłyby na pensję dla przyszłego Żuromińskiego proboszcza – tak więc, zdaje się, kwestia ta w będzie w krótkim czasie korzystnie dla nas zakończona, co byłoby zupełni słusznem i sprawiedliwem.

Dodaj komentarz