
Adam Ejnik
a.ejnik@kurierzurominski
Ubogie tegoroczne Dni Żuromina były przyczynkiem do dyskusji, jaka wywiązała się podczas Sesji Rady Miejskiej w Żurominie 30 sierpnia. Burmistrz opowiadał o twardych negocjacjach z gwiazdami, o nieprzystępnych cenach, o babolach dyrektora ŻCK oraz o tym, że trzeba było klękać przed zespołem Kombi.
[b]W Lubowidzu można[/b]Dyskusję rozpoczął radny Wojciech Rochna, który dziwił się , że w Lubowidzu można było zrobić porządna imprezę, a w Żurominie, nie. Radny odwoływał się do wakacyjnego festynu w Lubowidzu, który zgromadził tysiące osób. W Lubowidzu gwiazdą wieczoru był Krzysztof Krawczyk.
– Tak krawiec kraje, jak mu materii staje – odpowiedział burmistrz Zbigniew Nosek. Burmistrz zwrócił się do radnych, żeby dali mu 100 tysięcy złotych, to on zrobi Dni Żuromina jak starożytne igrzyska.
– Chcecie igrzysk? To dajcie mi sto tysięcy – mówił.
Burmistrz podkreślił jeszcze, że Krawczyk już kilka razy był w Żurominie.
[b]Ile za gwiazdę, czyli będzie San Francisco[/b]Sto tysięcy – tyle kosztują gwiazdy, mówił burmistrz. Nawet jeśli sam zespół nie jest taki drogi, to wszystko, co mu towarzyszy, kosztuje dodatkowe pieniądze. Jako przykład burmistrz podał zespół Golec Orkiestra, który miał kosztować 55 tysięcy złotych, a wraz z grupami towarzyszącymi i nagłośnieniem koszty sięgały 130 tysięcy.
– Chcecie Golców? Będziecie mieli San Francisco! – mówił burmistrz, robiąc aluzję do tekstu piosenki zespołu.
Podobnie miało być ze Stachurskim, za którego cena wzrosła nagle z 50 na 100 tysięcy.
– Ostatni dobry koncert w Żurominie, to Kombi – podkreślał Zbigniew Nosek, ale zdradził również, że Kombi grał w Żurominie za dużo mniejsze pieniądze, ponieważ występował u nas przy okazji, wracając z trasy koncertowej.
Burmistrz przypomniał również anegdotę z koncertu zespołu Kombi. Gdy okazało się, że nagłośnienie nie działa tak, jak powinno mławski zespół chciał zejść ze sceny i w ogóle nie grać.
– Kilka osób przed nimi klękało – mówił burmistrz.
[b]Dni Żuromina – babol dyrektora ŻCK[/b]Burmistrz Żuromina znalazł również winnych nieudanych Dni Żuromina.
– To babol dyrektora – mówił burmistrz, tłumacząc, że dyrektor Żuromińskiego Centrum Kultury nie dopatrzył, że termin imprezy koliduje z meczem Polska – Czechy w ramach Euro 2012 (opinia na ten temat dyrektora ŻCK Piotra Wlizły znajduje się w Kurierze Żuromińskim z 25 maja lub na stronie https://kurierkurierzurominski.pl/106826,Dni-Zuromina-czy-Polska-Czechy.html).
Nosek wyjaśnia też, że w związku z meczem trzeba było negocjować z Miecznikowskim, żeby ten zechciał zagrać po 22:00. Te negocjacje się powiodły.
– Takie babole się zdarzają najlepszym– usprawiedliwiał dyrektora burmistrz – Weźmy choćby organizację koncertu Madonny w rocznice Powstania Warszawskiego.
Burmistrz przypomina też, że ostatnio podczas Dni Żuromina organizatorzy nie mieli szczęścia do pogody. I zarówno w tym roku, jaki w poprzednim deszcz wypłoszył wielu mieszkańców.
Burmistrz skrytykował również wybór zespołu Topless na Dni Żuromina, jak również organizację wakacyjnych koncertów, które ocenił, że były nieudane, ponieważ nie przyciągnęły widzów.
[b]Zamiast koncertu „Dzień Ziemniaka”[/b]Radny Rochna, który rozpoczął dyskusje na temat Dni Żuromina nie był najwyraźniej usatysfakcjonowany tłumaczeniami burmistrza. Przypomniał, że po raz pierwszy Dni Żuromina trwały zaledwie jeden dzień. Mówił też o obietnicach, jakoby na koniec lata miał być zorganizowane huczne „Pożegnanie wakacji”.
Tu w słowo weszła radna z Poniatowa Barbara Michalska.
– Pożegnanie lata będzie w Poniatowie! – oznajmiła. Tym samym zaprosiła radnych i gości na Dzień Ziemniaka, który po raz kolejny odbył się w Poniatowie. Tym razem 1 września.
Dodaj komentarz