
Adam Ejnik
a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl
Strażacy kilka minut po wezwaniu znaleźli się w miejscu pożaru. Weszli do mieszkania w bloku przy ulicy Lidzbarskiej. A tam zastali… przypalający się obiad.
Akcja straży nie była zbyt skomplikowana. Wynieśli oni garnek z kurczakiem i pootwierali okna. O zajściu powiadomiona została właścicielka lokum. Okazało się, że jest w pracy. O pozostawionym na gazie obiedzie po prostu zapomniała. Na szczęście dla roztargnionej gospodyni sąsiedzi mieli klucz do jej mieszkania. W innym wypadku strażacy znaleźliby inny sposób, żeby dostać się do wnętrza. Mógłby on być dla niej bardziej kosztowny.
– Każda nasza akcja w budynkach, gdzie przebywają ludzie jest bardzo poważna i podchodzimy do niej z jak największą starannością – opisuje interwencję rzecznik żuromińskiej straży starszy kapitan Janusz Chyliński – Tym razem nic się nie stało, ale scenariusz zdarzeń mógłby być zgoła odmienny. Niech przypadek z ulicy Lidzbarskiej będzie przestrogą dla mieszkańców nie tylko tego bloku. Z ogniem nie ma żartów. – puentuje Chyliński.
Dodaj komentarz