Podobne dwie grupy włamywaczy w lutym działały w Żurominie. Nie wierzycie? Oto fakty:
Noc z 3 na 4 lutego
Dwóch włamywaczy próbuje włamać się do domu przy ulicy Jana Matejki. Wchodzą na balkon. Za pomocą wiertarki otwierają drzwi balkonowe. W pewnym momencie uciekają. Spłoszył ich właściciel posesji, który wstał, żeby… wypuścić na podwórze kota.
Tej samej nocy nasz gang stara się włamać do drugiego domu. Tym razem przy ulicy Marii Konopnickiej w Żurominie. Włamywacze już nawet sforsowali okno, ale do domu nie weszli, bo już krat, które były w oknie nie udało im się sforsować.
Noc z 8 na 9 lutego
Złodzieje włamują się do jednej z piwnic w bloku przy ulicy Wyzwolenia. Tym razem udaje im się ukraść sprzęt do uprawiania sportów zimowych oraz narzędzia elektryczne za kilka tysięcy złotych. Po kilku godzinach zostają złapani. Sprzęt wraca w ręce właściciela, a złodzieje zostają zatrzymani przez policjantów z Bieżunia, którzy właśnie mieli dyżur w KPP Żuromin.
Noc z 11 na 12 lutego
Włamywacze próbują dostać się do jednego z żuromińskich lombardów. Niszczą rolety, wybijają szybę krawężnikiem, który wyrwali z ziemi, ale do środka nie wchodzą, uciekają z miejsca przestępstwa najwidoczniej przez kogoś spłoszeni.
Tej samej nocy, ta sama ekipa włamała się do salonu gier przy ulicy Lidzbarskiej w Żurominie. Tym razem dostali się do wnętrza, ale znów nic nie ukradli. Nie potrafili wyciągnąć pieniędzy z automatów, za to je zniszczyli. Chyba ze złości.
Wszyscy włamywacze zostali zatrzymani. Są to mieszkańcy gminy Żuromin. Grozi im od 1 do 10 lat pozbawienia wolności. Jeden ze sprawców odsiadywał już wyrok za podobne przestępstwa.
Maciej Zaremba
Dodaj komentarz