
Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
pracownicy Max – Parkietu są w coraz gorszej sytuacji. Od wielu miesięcy nie otrzymują należnych im pensji. Coraz więcej osób w tej sprawie zgłasza się do redakcji Kuriera. Nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Dla części z nich praca tam stanowi jedyne źródło utrzymania całych ich rodzin.
[b]Szukanie pomocy[/b]– Od trzech miesięcy nie dostaliśmy wypłaty – mówi jeden z pracowników Max – Parkietu – Możemy liczyć tylko na zaliczki, jeżeli ktoś się odważy prosić o nią prezesa – dodaje.
Zaliczkę są wypłacane w wysokości maksymalnie 300 złotych, często są to sumy znacznie mniejsze. Dla niektórych sytuacja finansowa jest tak trudna, że próbowali szukać pomocy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. I pewnie finansową pomoc by otrzymali, gdyby nie wymagania formalne, jakie musieli spełnić. Kierownictwo firmy musiało podpisać oświadczenie, że nie wypłaca wynagrodzenia, a na to się nie zgodziło. Pracownicy problem zgłosili również do Państwowej Inspekcji Pracy.
[b]Problemy są wszędzie[/b]Max – Parkiet jest jednym z większych zakładów pracy w Żurominie. Istnieje od 25 lat i zatrudnia ponad 100 osób. Funkcjonują dwie filie firmy w Bełchatowie i w Nowym Mieście Lubawskim. Cały czas firma poszerza i unowocześnia swoją działalność. Dlatego tak trudno zrozumieć pracownikom sytuację, w której obecnie się znaleźli. Okazuje się jednak, że w pozostałych filiach również wypłaty są wstrzymane. Tam też pracownicy protestują.
[b]Strajk[/b]W piątek 19 października pracownicy Max – Parkietu postanowili strajkować. Od godziny 6:00 do 8:30 przerwali pracę. Do strajkujących zszedł prezes firmy Piotr Gulczyński. Tłumaczył pracownikom, dlaczego zalegają z wypłatami i poprosił, żeby wrócili do pracy. Przy czym obiecał, że wypłaty niedługo się pojawią. Mają być wypłacone w ciągu tygodnia. Jeszcze do pracownicy pieniędzy nie otrzymali.
Przejściowe problemy
W sprawie sytuacji w Max-Parkiecie udało nam się porozmawiać z jednym z prezesów firmy Piotrem Gulczyńskim. Zaprzecza on, że zaległości są aż trzymiesięczne (więc ktoś kłamie).
– Co najwyżej mogą to być dwa miesiące – mówił Piotr Gulczyński – nie jest też tak że pracownicy nie otrzymują żadnych pieniędzy, mają wypłacane zaliczki – dodaje.
Prezes zapomina jednak, że słowo „zaliczka” nie oznacza „zaległa wypłata”, a „należność wypłacaną z góry”.
Gulczyński wytłumaczył, że firma ma chwilowe problemy finansowe. Wszystkiemu winna jest hiszpańska firma, która była największym odbiorcą towaru z Max – Parkietu. Niedawno ogłosiła upadłość.
– Nie mamy więc ani towaru, ani pieniędzy za towar – mówił Gulczyński.
Zdaniem Gulczyńskiego do końca miesiąca sytuacja się unormuje w taki sposób, że pracownicy otrzymają zaległe wypłaty.
[b]Inspekcja Pracy kontroluje[/b]W Max – Parkiecie obecnie kontrolę przeprowadza Państwowa Inspekcja Pracy. Potrwa ona do końca miesiąca.
– Nie możemy udzielać żadnych informacji, ponieważ w firmie przeprowadzane są obecnie czynności kontrolne – poinformowała nas rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie Aleksandra Zagajewska.
Dowiedzieliśmy się również, że Państwowa Inspekcja Pracy od 2003 roku przeprowadziła 4 kontrole w firmie. Ostatnia kontrola wykazała niewielkie nieprawidłowości dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy.
Jak zakończy się obecnie przeprowadzana kontrola, będzie wiadomo na początku listopada.
Dodaj komentarz