
Treść całego wpisu:
Zaczniemy od podziękowań, bo najważniejsze dla nas teraz, to podkreślić ogrom pomocy, którą otrzymaliśmy.
Dziękujemy wszystkim wolontariuszom z Brudnic, z okolic, z województwa, kraju, a nawet z Kanady i Paragwaju. Bez Was moglibyśmy tylko patrzeć jak wszystko umiera. Dziękujemy tym, którzy przerwali urlopy, żeby nam pomagać.
Ogromne podziękowania i ukłony dla dr inż. ichtiologa Dariusz Ulikowski , który wsparł nas wiedzą, obecnością, tlenomierzem. Dzięki Tobie nasze działania ratunkowe stały się bardzo efektywne i bardzo dużo nauczyliśmy się od Ciebie.
Podziękowania dla @Paweł Ostrowski z @Strażnicy Rzek WWF . Jego znajomość Wkry, pełne zaangażowanie i ogromne poświęcenie, dały nam szansę na uratowanie części ryb, ale przede wszystkim dziękujemy za Pawła szybkie reakcje, umiejętności techniczne i miłość do rzeki.
Dziękujemy sponsorom, którzy przekazali nam pieniądze na zakup urządzeń – Adam Kaczmarczyk i sponsorzy anonimowi; MEW Brudnice za prąd niezbędny do organizacji akcji ratunkowej; dzięki za samochody, przyczepy, łódki, pompy, kontenery, podbieraki, paliwo i całe mnóstwo innych niezbędnych w tej układance elementów.
Dziękujemy Michał Bodenszac Burmistrz Gminy i Miasta Żuromin za wsparcie nas na samym początku, aż do granicy finansowej gminy, za działania własnymi kanałami i za szybkie posprzątanie plaży.
Wszystkim druhom z lokalnych OSP, którzy bardzo chcieli pomagać zgodnie z godną pochwały postawą życiową ochotnika oraz tym OSP, które pożyczyły nam baseny. Nie da się wymienić wszystkich OSP, które nam pomagały w różny sposób. Dzięki Wam wszystkim! Dziękujemy też druhom z PSP, ale już nie “górze”, która nie tylko nam nie pomagała na początku w ogóle, ale nawet nam przeszkadzała i wygłaszała nienaukowe opinie mające usprawiedliwić “nicnierobienie”.
Nie wiemy jak to jest na Waszych rzekach i na Waszych odcinkach Wkry, ale my dziękujemy pracownikom Wody Polskie – Beacie, Radkowi, Marcinowi i dyrektorowi Ryzińskiemu. Działaliśmy wspólnie, mieliśmy dobrą współpracę. My przekazywaliśmy wszystkie informacji, które do nas docierają, a oni natychmiast je sprawdzali i działali. Wszyscy byliśmy w “pracy” od 5 rano do 1 w nocy. Niestety zauważyliśmy mnóstwo problemów organizacyjnych, np. niechęć innych służb I instytucji do wykonywania poleceń WP, mimo że to oni koordynowali akcję ratunkową, brak tlenomierzy itp.
Na naszym odcinku OPZW Ciechanów i Straż Rybacka działały od samego początku. Dziękujemy za wsparcie, pomiary, zbiór padliny i to, że nie czepialiście się naszych basenów ratunkowych. Dzięki nim uratowaliśmy przynajmniej część większych i średnich ryb.
Musimy trochę podziękować Mazowiecki Urząd Wojewódzki , za aeratory. Niestety dotarcie do wojewody i aktywowanie jego reakcji zajęło zbyt wiele dni i pomoc dla Brudnic z jego strony przyszła za późno. Kilka dni monitorowania i konwersacji w sytuacji katastrofy na płynącej wodzie to dramat.
A teraz czas na podsumowanie. Poniżej przedstawiamy jakie problemy zaobserwowaliśmy oraz jakie rozwiązania proponujemy na przyszłość .
1. Brak procedur na wypadek katastrofy ekologicznej, poza procedurami dotyczącymi zbierania padłych ryb
2. Brak sprzetu – tlenomierzy (jest 1 na całą akcję, kilkadziesiąt km rzeki), aeratorów, generatorów, łódek, przyczep do łódek, pomp, węży, basenów ratunkowych
3. Brak chęci ratowania rzeki i ryb spowodowany brakiem wiedzy jak to robić
4. Niechęć do korzystania ze sprawdzonych rozwiązań, np. z Dzierżna
5. Kurczowe trzymanie się bezmyślnych, niedostosowanych do tej sytuacji procedur, opracowanych dla codziennych działań, np. upieranie się Straży Wojewódzkiej i Powiatowej przy utrzymywaniu aeratorów w miejscach nie do uratowania albo nieefektywnych, mimo zaleceń specjalistów i pracowników WP, z powodu odpowiedzialności za ten sprzęt. Co skutkowało utrzymywaniem aeratorów w miejscach straconych, chociaż były potrzebne gdzie indziej albo niemożnością szybkiego przestawienia aeratorów kiedy wskazane zostało bardziej efektywne miejsce.
6. Brak wiedzy na temat ratowania rzeki i ryb i negowanie skuteczności naszych działań, nie biorąc pod uwagę różnic na rzece w konkretnych punktach. Przykład- opinia komendanta PSP Żuromin, który stwierdził, że ,,7 godzin napowietrzania nie przynosi efektów” – tutaj trzeba zaznaczyć, że u nas całodobowe napowietrzanie przyniosło efekty, co mamy udokumentowane zdjęciami i porównaniami ilości padłych ryb po natlenianiu 7-godzinnym i po całodobowym. Zaznaczamy też, że jeśli podamy Panu Komendantowi tlen przez 7 godzin, a przez kolejne 17 godzin będziemy go dusili torebką, to raczej też nie będzie efektu.
7. Rozbieżności w sposobie pomiarów tlenu i wadliwe procedury pomiaru przez WIOŚ, który bada tlen pobierając wodę z rzeki do wiadra, a czasem nawet przelewając, co znacząco podnosi poziom tlenu w próbce i zafałszowuje wynik. Wszystkie oficjalne pomiaru WIOŚ są więc zawyżone i nie oddają faktycznej sytuacji. Kiedy u nas ryby zdychały, przy pomiarze 0,3-0,4 mg/l tlenu, WIOŚ miał pomiar 1,1 mg/l, przy którym ryby by przecież ciągle żyły.
8. Fałszywe informacje publikowane przez służby w internecie, np. o działaniach prowadzonych przez służby, kiedy te jeszcze nic nie robiły, albo o wynikach badań, które jeszcze nie są dostępne w całości.
9. Spowolnione, zbyt późne reakcje, które w sytuacji kryzysu na płynącej wodzie są tragiczne w skutkach.
10. Niechęć do przyjęcia pomocy ze strony społeczności lokalnych i wsparcia ich działań, mimo braku rzeczywistych i zdecydowanych działań służb.
11. Niewystarczająca współpraca między PSP, a pozostałymi służbami.
12. Brak możliwości efektywnego wykorzystania OSP przez burmistrzów i wójtów, mimo ogromnej chęci druhów do niesienia pomocy, spowodowany brakiem środków i koniecznością wysyłania jednostek na wyjazdy gospodarcze. W takiej sytuacji OSP nie powinny być finansowane przez wójtów i burmistrzów.
13. Pomieszane jurysdykcje i wchodzenie sobie w kompetencje.
14. Zbyt powolna reakcja i niechęć WIOŚ do pobrania próbek wody.
15. Brak badania ciał ryb.
16. Brak dobrej komunikacji pomiędzy JST oraz instytucjami i służbami- dowiedzieliśmy się o sytuacji, która trwała już prawie 1,5 tygodnia w górze rzeki dopiero kiedy woda bez tlenu dotarła do nas. Tymczasem w górze rzeki wszyscy wiedzieli.
17. Zbyt wolna reakcja wojewody i powolne ustalanie działań, które spowodowało stratę kilku odcinków rzeki. Brak WOTu na początku, kiedy był najbardziej potrzebny. Np. tysiące padłych ryb zostało na zalanych wczesniej łąkach i polach i przez 3 dni zjadały je ptaki i inne zwierzęta. A co jeśli ryby byłyby zatrute? Mielibyśmy kolejną katastrofę.
18. Brak zaangażowania @Starostwo Powiatowe w Żurominie w akcję ratunkową i pomoc mieszkańcom oraz szybkie odsunięcie od siebie odpowiedzialności, przerzucając ją na WP i zaprzestanie jakichkolwiek działań, mimo tego, że katastrofa ma miejsce na terenie aż 4 gmin powiatu. Tu powinniśmy mieć działanie w stylu “Wszystkie ręce na pokład”.
19. Brak respektowania stref buforowych i zbyt małe strefy nad brzegami rzeki, w których nie powinno się używać przede wszystkim gnojowicy.
Co dalej?
1. Opracujmy procedury z udziałem specjalistów, instytucji, służb i społeczeństwa.
2. Zróbmy analizę koryta rzeki I wskażmy optymalne miejsca, gdzie można efektywnie ratować ryby.
3. Stwórzmy system monitoringu rzeki – instytucjonalnego i społecznego. Zainstalujmy boje pomiarowe.
4. Zamówmy konsultacje specjalisty ichtiologa, który ma doświadczenie w ratowaniu akwenów i wie dokładnie jak to robić.
5. Zamówmy niezbędne urządzenia dla każdego powiatu (aeratory, generatory i tlenomierze) chyba, że powstanie jakaś Centralna Jednostka Szybkiego Reagowania, która będzie w to wszystko wyposażona.
6. Przygotujmy się na podobne katastrofy oraz takie, które możemy sobie wyobrazić.
7. Stwórzmy system monitoringu stref buforowych nad brzegami rzeki, gdzie nawożenie będzie ściśle kontrolowane i nie będzie wykorzystywana przede wszystkim gnojowica.
Uwagi od specjalisty, doktora ichtiologii Dariusza Ulikowskiego, który angażował się w działania ratunkowe podczas kilku takich zdarzeń:
Najlepiej byłoby, gdyby powstał Zespół Szybkiego Reagowania z doświadczonymi specjalistami i wyposażony w odpowiedni sprzęt. Powinien być w dyspozycji ciągłej i kontakcie z Centrum Zarządzania Kryzysowego w Wodach Polskich. Taki Zespół Szybkiego Reagowania mógłby szybko określić przyczynę i prowadzić działania zaradcze i ratunkowe, ograniczając skutki i straty przyrodnicze i finansowe. To musi być zespół specjalny do pracy w terenie, a nie grupa doradcza przy ministerstwach jak np. ds. Odry, który będzie potrafił też wykorzystać zaangażowanych miejscowych woluntariuszy i społeczników. Dobrze byłoby także zainwestować w boję pomiarowe jakości wody z otwartym dla obywateli dostępem online.
Jeszcze raz wielkie dzięki dla wszystkich ratowników Wkry. Jesteście wspaniali!
Dodaj komentarz