Będę walczyć o każde miejsce pracy

Mówi, że czystek nie będzie. Wolałaby być Matką Teresą niż Margaret Thatcher, choć ceni obie wielkie kobiety. Chce walczyć z bezrobociem. Szkół zamykać nie ma zamiaru. Straży Miejskiej nie zlikwiduje, ale odda w ręce mieszkańców, bo chce zorganizować referendum. Na zastępcę wybiera Michała Bodenszaca, bo mu ufa. Aneta Goliat – nowa burmistrz Żuromina.
Burmistrz Gminy i Miasta �uromin Aneta Goliat

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

[b]Adam Ejnik: Skąd wzięła się Goliat?[/b]

Stworzył mnie pan Zbigniew Nosek. W Chamsku mówiłam byłemu burmistrzowi, że to on mnie stworzył. Gdyby nie on, to być może w polityce mnie by w ogóle nie było. Nie marzyłam ani nawet nie myślałam, żeby być politykiem, a burmistrzem tym bardziej.

Chciałam stworzyć bezpłatne przedszkola, bo taka była potrzeba. W 2010r. zdecydowałam się napisać projekt, mający na celu utworzenie punktów przedszkolnych w Żurominie i Lubowidzu dla dzieci w wieku 3-5 lat. Do współpracy wypadało zaprosić pana burmistrza, bo potrzebowaliliśmy lokalu do otwarcia przedszkola. Odwiedziliśmy Urząd i … Proszę mi wierzyć, to nie była sympatyczna wizyta, nie uzyskaliśmy żadnej pomocy i zaczęla się walka o przedszkola. Proszę sobie wyobrazić, że już wtedy rodzice mnie zaczęli namawiać, żebym kandydowała. Goliat – polityk wyrosła właśnie z tych namów i z mojego zdziwienia – jak może ktoś, kto piastuje tak ważną funkcję, w taki sposób się zachować. Dla mnie burmistrz to człowiek otwarty na potrzeby mieszkańców, a wtedy brakowało miejsc w przedszkolach samorządowych.

[b]Adam Ejnik: Pomysł na życie Pani przecież miała…

[/b]

Aneta Goliat: Miałam. Super praca, kontakt z ludźmi, ja się w Urzędzie Pracy realizowałam. Ale chciałam robić coś więcej. Skończyłam studia podyplomowe z zarządzania projektami unijnymi. Otworzyło mi to oczy. Zobaczyłam, że można otwierać bezpłatne punkty przedszkolne i postanowiłam to realizować. To był rok 2010, ja miałam wtedy 4-letnie dziecko, moi znajomi mieli dzieci i widziałam, jak trudno dostać miejsce w przedszkolu samorządowym. I tu nagle szok – burmistrz nam nie pomaga, tylko przeszkadza. Pomyślała m wtedy, jak ktoś taki może rządzić gminą…

[b]Adam Ejnik: Dobrze, ale bycie burmistrzem, to poważna misja, a tu się okazuje, że Pani motywacja wynika tylko z tego, żeby zaszkodzić Noskowi. To chyba za mało?[/b]

Aneta Goliat: Cóż. Moja motywacja początkowo była taka – burmistrz dla ludzi, a nie przeciw ludziom. Według mnie osoba piastująca ten urząd powinna być otwarta na ludzi. Powinna rozumieć potrzeby mieszkańców. Czuć tętno gminy. Dla mnie nie była to właściwa osoba na tym stanowisku. Potem za namową rodziców pomyślałam, że będę kandydować. Czułam, że trochę głosów zabiorę p.Noskowi, ale nie myślałam, że dojdę do drugiej tury.

[b]Adam Ejnik: To była spora niespodzianka. Można cenić panią można lubić, ale kto się spodziewał, że otrzyma Pani tak ogromne poparcie. Czemu nie udało się wygrać cztery lata temu? Przecież dużo nie zabrakło?[/b]

Aneta Goliat: Wydaje mi się, że wiele osób zastanawiało się, kim ja jestem. Byłam anonimowa. Trudno mi też było rywalizować z człowiekiem, który miał dużo większe możliwości w kampanii niż ja.

[b]Adam Ejnik: Jak przyjęła pani porażkę 4 lata temu?[/b]

Aneta Goliat: Dla mnie to było zwycięstwo.

[b]Adam Ejnik: Dlaczego?[/b]

Myślałam cały czas, że wygra Michał Bodenszac. Mój wynik sprzed 4 lat to był dla mnie sukces.

[b]Adam Ejnik: Ja miałem inne wrażenie. Bardzo wnikliwie obserwowałem tamte wybory i miałem wrażenie, że Pani po pierwszej turze przestraszyła się, że może wygrać. Że pani nie była przygotowana na wygraną? Po pierwszej turze nagle pani musiała pomyśleć: „ja mogę zostać burmistrzem” i wtedy pani przyhamowała.[/b]

Aneta Goliat: To prawda. Przed drugą turą trochę odpuściłam. To mnie trochę przeraziło. Nie spodziewałam się takiego wyniku. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja temu wszystkiemu podołam. Byłam przekonana że do drugiej tury nie wejdę, choć wiedziałam, że wynik może być niezły.

[b]

Adam Ejnik: No dobra, to kiedy pojawiła się taka myśl: Aneto, Ty możesz być burmistrzem, chcesz tego?[/b]

Aneta Goliat: Ja nie miałam marzenia ani potrzeby bycia burmistrzem. Nawet w pewnym momencie, kiedy usłyszałam, że jest poważny kontrkandydat dla p.Noska, czyli pan Marek Budzich, pomyślałam, że odpuszczę i nie wystartuję. Pomyślałam sobie, że nic nie muszę, że będzie dobry burmistrz, a ja zaoszczędzę stresu sobie i swojej rodzinie. I wtedy stało się coś, czego nie przewidziałam. Jak zaczęłam mówić, że chyba nie wystartuję, wtedy zaczęli protestować mieszkańcy. Mówili mi wprost, że czują się oszukani, że nie mogę tak sobie po prostu odejść. Tłumaczyli mi, że Aneta Goliat to nie to samo co Marek Budzich i że to by było wielkie świństwo. Niech pan wierzy albo nie. Ja to po prostu zrobiłam to dla ludzi. Najpierw przedyskutowałam wszystko z najbliższymi, z rodziną i kiedy mój mąż, dzieci dali mi zielone światło, postanowiłam kandydować.

[b]Adam Ejnik: Tak, ale przecież odeszła pani z SLD. Dla mnie było to jednoznaczne: odchodzę, bo SLD nie wystawi dwóch kandydatów na burmistrza, a przecież wytypowali już Marka Budzicha.[/b]

Aneta Goliat: Tak, kiedy odchodziłam z SLD, to wtedy myślałam, że będę kandydować. Ale odeszłam też z innego powodu, ja nie czuję klimatu partii, ja nie potrafię głosować według jakichś założeń, według tego, co mi powiedzą inni. Mam swoje sumienie, swój rozum i chcę być niezależna. Nie potrafię i nie chcę mówić rzeczy, w które nie wierzę. Chcę być sobą, chcę być autentyczna. W tym momencie pojawiło się stowarzyszenie WZU. Bardzo ta inicjatywa mi się spodobała. Robić coś dobrego dla ludzi niezależnie od przynależności partyjnej, przekonań religijnych czy światopoglądowych. Nawet do tego projektu chciałam wciągnąć Marka Budzicha. Nie udało się, Marek jest związany z SLD i szanuję jego decyzję.

[b]Adam Ejnik: Ale SLD Pani pomogło…[/b]

Aneta Goliat: Tak, ludzie mi pomagali. Ale może szyld zaszkodził… teraz nie jesteśmy w stanie tego ocenić. Przecież wtedy przegrałam, a teraz wygrałam…

[b]Adam Ejnik: No właśnie, jak do tego doszło? Jak wyglądała batalia o fotel burmistrza 2014?[/b]

Aneta Goliat: Przez pierwsze dwa tygodnie może nie było tak ciężko, wszystko realizowaliśmy według przyjętego planu działania. W każdej miejscowości w gminie, gdzie były remizy zrobiliśmy spotkania…A tam gdzie nie było remiz odwiedzalismy mieszkańców rozdając ulotki i rozmawiając z nimi.

[b]Adam Ejnik: Nie zapomniała Pani też o Żurominie… inni zapomnieli…[/b]

Aneta Goliat: Tak, obowiązkowo musiał być Żuromin. 1. tura była spokojna. W ogóle się nie denerwowałam. Może stąd to się wzięło, że nie miałam wielkiego parcia na stołek. Chciałam zrobić dobry wynik, bo te wybory są też oceną mojej osoby. Bardzo ważna była dla mnie grupa osób, która była przy mnie. Oni mnie motywowali i dzięki nim miałam siły, żeby walczyć. Szczególnie przed 2. turą. Były momenty zmęczenia, zrezygnowania.

[b]Adam Ejnik: Mieszkańcom jednak brakowało debaty bezpośredniej. Miałem mnóstwo sygnałów, że społeczeństwo chętnie posłuchałoby, co macie sobie do powiedzenia, jaką macie wizję przyszłości.[/b]

Aneta Goliat: Do takiego spotkania doszło w Chamsku. Spotkaliśmy się w remizie. Kompletnie nie spodziewałam się, że Pan Zbigniew Nosek może przyjść na moje spotkanie. Przyszedł, więc zaprosiłam go do stołu prezydialnego. Pozwoliłam mu się wypowiedzieć. I przyznam się, że nie spodziewałam się, że tak dobrze mi pójdzie w tym bezpośrednim starciu. Mam wrażenie, że burmistrz był i zdenerwowany, i zmęczony. To spotkanie uważam za udane.

[b]Adam Ejnik: Mimo tego zadowolenia nie przełożyło się to bezpośrednio na głosy w Chamsku…

[/b]

Aneta Goliat: Zgadza się… nie wiem dlaczego… choć mogę się domyślać. Z drugiej jednak strony wynik w Chamsku z 1. tury poprawiałam. Bo wie pan, w 1. turze miałam w Chamsku 62 głosy w 2. trzy razy tyle.

[b]Adam Ejnik: Naszedł zatem dzień wyborów, 30 listopada, gdzie pani go spędziła?[/b]

Aneta Goliat: W domu…

[b]Adam Ejnik: Jak zatem w domu u Goliatów wyglądał dzień wyborów?[/b]

Aneta Goliat: Starałam się, żeby ten dzień był podobny do każdej niedzieli. Rano wstaliśmy, na 10:30 do kościoła. Po kościele do domu, później obiad… i na tym skończyła się normalna niedziela. Zaczęły do mnie spływać informacje, że źle się dzieje w lokalach wyborczych. Okazało się, że jedna pani chciała oddać głos, a pod jej nazwiskiem już widniał podpis. Byłam bardzo zdenerwowana. Okazało się, przynajmniej tak mi tłumaczono, że to była zwykła pomyłka. Przeprosiła mnie za to osoba z komisji. Później były sygnały, że są osoby dowożone do lokali. Miałam też sygnał, że w jednej z wiosek strażacy chcą używać wozów strażackich i nimi dowozić ludzi na wybory. Okazało się to nieprawdą. Te drobnostki wywoływały we mnie ogromne emocje. Mówiłam sobie: „Boże, godzina 15, a tu tyle rzeczy, co będzie do 21”. Na szczęście później nie było już żadnych incydentów.

[b]Adam Ejnik: A jak poziom wiary w tę niedzielę. Wzrastał, obniżał się?[/b]

Aneta Goliat: Wie pan, byłam w miarę spokojna. Pomyślałam sobie, że jak wygram, to fajnie, jak nie wygram, to też będę żyła dalej, aczkolwiek przed I turą byłam bardziej spokojna, przed II te emocje były dużo większe.

Najbardziej się przestraszyłam, kiedy dowiedziałam się, że o 13 frekwencja jest około 20%. To nie była dla mnie dobra wieść. Ale jak już o 15 usłyszałam, że jest 30, o 17 – 40 to już odetchnęłam, pomyślałam: „no, ludzie po Andrzejkach się wyspali i poszli na wybory”.

[b]Adam Ejnik: Frekwencja była większa niż cztery lata temu i to dużo większa i wydaje się, że to są ci ludzie, którzy na Panią głosowali… O której się pani dowiedziała, że już po wszystkim?[/b]

Aneta Goliat: Jak zaczęły spływać pierwsze wyniki, to raczej się przestraszyłam. Najpierw dowiedziałam się, jak było w Olszewie, potem jak w Chamsku. Zwątpiłam i pomyślałam, że już tego nie nadrobię. Mąż oczywiście spokojny, bo to niezwykle spokojny człowiek. Wziął kartkę i zaczął spisywać wyniki. Każde kolejne wieści były coraz lepsze. Około godziny 22 dowiedziałam się, że wygrałam. Cieszyłam się.

[b]Adam Ejnik: Było po 22, sąsiedzi nie musieli zgłaszać naruszenia ciszy nocnej?[/b]

Aneta Goliat: To była uciecha stonowana.

[b]

Adam Ejnik: Ja miałem sygnały, że skakała Pani ze szczęścia.[/b]

Aneta Goliat: Trochę. Wie pan, poczułam też ogromną odpowiedzialność.

Adam Ejnik: Zanalizujmy te wyniki… Żuromin?

[b]Aneta Goliat: Wspaniałe wyniki w mieście. Proszę Pana, jak ja idę dziś miastem, to prawie wszyscy się do mnie uśmiechają.[/b]

Adam Ejnik: Zyskała pani znacznie w stosunku do poprzednich wyborów. Już cztery lata temu w Żurominie pani wygrała, ale teraz to był pogrom. Nawet w liceum, okręgu ,w którym mieszka pani przeciwnik w wyborach pokonała go pani…

Aneta Goliat: To było spore zaskoczenie. Nie spodziewałam się w tym okręgu takiego wyniku.

[b]Adam Ejnik: W I turze I wyborem był tam Zbigniew Nosek, drugim pani, ale podobną ilość głosów miał Marek Budzich.[/b]

Aneta Goliat: W ogóle w Żurominie wyniki były dla mnie bardzo korzystne…

[b]

Adam Ejnik: Mimo że pani nie pochodzi z Żuromina…[/b]

Aneta Goliat: Nie pochodzę z Żuromina, ale mieszkałam w Żurominie. Chociaż ze względów rodzinnych teraz pomieszkuję przede wszystkim w Kruszewie. Ale teraz to nie wiem, przyjdzie mi się przeprowadzić do Żuromina, bo przecież mam tu tyle obowiązków.

[b]Adam Ejnik: Wioski jednak były ciągle za burmistrzem…[/b]

Aneta Goliat: Tak, ale ja zaprzeczam pomówieniom, które spływały do tych mieszkańców, że będą gorzej traktowani. Będziemy pamiętali o mieście, będziemy pamiętali o wioskach.

Jak mieliśmy spotkania wyborcze, to obiecałam mieszkańcom wsi, że jak zostanę burmistrzem, to przyjadę w najbliższym czasie, nawet w niektórych miejscowościach się określiłam, że do 3 miesięcy. Zapomniałam, że w międzyczasie jest Boże Narodzenia, ale cóż muszę się tego planu trzymać. Pojadę, podziękuję i porozmawiam z mieszkańcami, jakie mają potrzeby.

Powiem panu, że ja bardzo mile wspominam te spotkania z mieszkańcami sołectw. Może dlatego, że ja pochodzę ze wsi i żadne pytanie nie jest w stanie mnie zaskoczyć ani zadziwić. Chcę ten kontakt mieć i jeżeli ktoś mi jeszcze nie zaufał, to mam nadzieję, że w najbliższym czasie zdanie zmieni.

Ja wiem, że ta niechęć do mnie była długo budowana. Straszono mną, że będę zamykała szkoły. Potwierdzali to ludzie na spotkaniach. Mówili: „tak nam przekazywano, że jak Pani będzie burmistrzem, to pani zamknie szkołę”, a obok pan siedział na ławce i powiedział, że ona się zaraz sama zamknie, bo dzieci nie będzie. Wtedy odpowiedziałam: „to pan powiedział, nie ja. Jan nie chcę nic zamykać”. Mówiło się, że nie będę robiła chodników, że będę zwalniała wszystkich. Mało tego, rozpowszechniano, że jestem z PO. Starano się mnie przedstawiać w złym świetle, a po spotkaniach ludzie mówili: „wiecie co, jednak ta kobieta to nie jest żaden potwór, ona jest normalna”.

[b]Adam Ejnik: A Urząd – będzie rewolucja?[/b]

Aneta Goliat: Będzie, ale nie chodzi o rewolucję kadrową. Marzę o tym, żeby to był Urząd otwarty na ludzi, żeby na sesje na komisje przychodzili ludzie. Dzisiaj nie wiem, jak ja to zrobię, żeby mieszkańców naszego miasta i gminy zachęcić do udziału w komisjach ,sesjach rady miasta. Uważam, że każdy powinien wiedzieć jak pracuje rada, jak głosują radni.

Ludzie mnie pytają, jak ty sobie poradzisz, kiedy macie z WZU jednego radnego. A ja nie chcę dzielić radnych. Chcę współpracowac z każdym radnym.

[b]Adam Ejnik: O tym jeszcze porozmawiamy. [/b]

Aneta Goliat: Chcę, żeby urząd był otwarty dla mieszkańców. Pan Chmielewski mówi mi: „pani Aneto, ale obwieszczenia są”. No są, mówię, ale kto je czyta? Mieszkańcy pytali mnie wprost: „Proszę Pani, a to my możemy przyjść na sesję?” Chciałabym, żeby mieszkańcy widzieli, jak radni się zachowują, jak głosują.

A kto będzie Pani zastępcą, kto będzie Pani pomagał…

Ja na tym stanowisku widzę przede wszystkim Michała Bodenszaca. Taką propozycję mu złożyłam. Zastanawia się, myśli. Dla mnie od początku wiadome było, że jemu złożę propozycję. Jest pracowity, merytoryczny, ma dużą wiedzę o samorządzie, jest poukładany, a co najważniejsze, ja mam po prostu do niego zaufanie. Muszę mieć w urzędzie taką osobę, bo ja chcę prowadzić urząd otwarty, chcę spotykać się z ludźmi. Myślałam też o pani Jankiewicz, bo myślę, że jej wiedza na temat pracy w Urzędzie jest niemała.

Jednak będę bardzo zadowolona, jeśli Michał przyjmie moją propozycję.

[b]Adam Ejnik: To naturalna kandydatura?[/b]

Aneta Goliat: Przyznam się, że początkowo bałam się, jak Michał będzie odebrany w wioskach. Krążyły tam takie historie dziwne, jaki to ten Michał jest zły, jak on nie lubi wsi. Ktoś musiał te historie tam rozpowiadać. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że to Bodenszac walczył w gminie o fundusze sołeckie. Zauważyłam jednak, że podczas wizyt w sołectwach ludzie się do niego przekonali.

Michał to człowiek, z którym chciałabym pracować w Urzędzie.

[b]Adam Ejnik: Co jeszcze w Urzędzie?[/b]

Aneta Goliat: Straż miejska. Ludzie pytają co ze strażą? Ja nie mam zamiaru zaraz wszystkiego likwidować. Jeśli mielibyśmy zlikwidować straż miejską w Żurominie, to tylko wtedy, gdy będzie taka wola ludzi. Być może zrobimy referendum na ten temat. Niech to ludzie ocenią.

Dalej. Młodzieżowa Rada Miasta. Ona musi się odbudować. Ona musi działać. Młodzież to jest nasza przyszłość. Ten urząd musi inaczej żyć.

Co nie znaczy, że urzędnicy mają się bać. Czego?

[b]Adam Ejnik: No jak to czego. Przychodzi nowy burmistrz i przynosi swoich ludzi w teczkach. U nas nawet na forum padały nazwiska, kto przyjdzie do Urzędu. Pani koleżanki…[/b]

Aneta Goliat: Nie ma mowy o zwalnianiu ludzi merytorycznych i pracowitych. Wczoraj Michał, zanim podejmie decyzję, przedstawił mi zasady, według jakich chciałby współpracować. Powiedział. Po pierwsze, realizujemy program. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie próbowali robić tego, co obiecaliśmy. Za 4 lata ludzie nas znów ocenią.

[b]Adam Ejnik: Michał Bodenszac, to pierwszy kandydat, ale jest sporo innych stanowisk do obsadzenia.[/b]

Aneta Goliat: Tak. Choćby w Żuromińskich Zakładach Komunalnych. Tu będzie trudno znaleźć odpowiednią osobę. Uważam, że pan Rejmus jako menadżer naprawdę tam się sprawdził. Namawiałam go do pozostania na tym stanowisku. Podjał inną decyzję…Ten zakład działa tak, jak powinien. Niedługo bedziemy musieli szukać skarbnika .

[b]Adam Ejnik: Ale czystek nie będzie?[/b]

Aneta Goliat: Nie będzie. Muszę spotkać się z pracownikami Urzędu Gminy porozmawiać, wyciszyć nerwową atmosferę.

[b]

Adam Ejnik: Nikt na dzień dobry nie zostanie zwolniony?[/b]

Aneta Goliat: Nikt.

[b]Adam Ejnik: Nawet była zastępca burmistrza?[/b]

Aneta Goliat: Nawet… ale

[b]Adam Ejnik: Ale?[/b]

Aneta Goliat: … będę przyglądała się pracy urzędników. Chcę mieć dobry zespół, który będzie robił dobrą robotę. Tylko z takim zespołem jesteśmy w stanie coś zdziałać. Merytoryczny pracownik może spać spokojnie.

Jeżeli zaś będzie się wygłupiał i będzie myślał, że będzie siedział i będzie mógł brać pieniądze i nic nie robić, a wręcz szkodzić, to może mieć problem.

[b]

Adam Ejnik: Boi się pani urzędu? [/b]

Aneta Goliat: Skłamałabym, że nie mam obaw. Ale jestem naprawdę pozytywnie nastawiona do tej pracy. Na jednym ze spotkań w czasie kampanii wyborczej jeden z radnych powiedział mi, że mi daleko mi do Burmistrza Noska. Odpowiedziałam, że nie wątpię w to, że ma większą wiedzę ode mnie, przecież 14 lat w tym urzędzie jest. Ale jaką wiedzę miał p.Nosek , jak zaczynał? Ilu miał radnych? Przecież był nauczycielem, a ja mam wiedzę administracyjną, urzedniczą, 17 lat pracuję w urzędzie,poza tym posiadam doświadczenie w prowadzeniu stowarzyszeń. Pracowałam też jako nauczyciel. Mile wspominam te czasy.

[b]Adam Ejnik: Przejdźmy zatem do rady. Co robi Aneta Goliat z WZU z jednym swoim radnym.[/b]

Aneta Goliat: Aneta Goliat, to jest burmistrz wszystkich mieszkańców miasta i gminy Żuromin. Chcę współpracować z każdym radnym, dlatego że tak jak burmistrza wybrali ludzie, tak każdego radnego też wybrali ludzie.Nie chciałabym dzielić radnych na zielonych, czerwonych, niebieskich, jestem daleka od tego. Hasło: „łączyć, nie dzielić” ono musi mi przyświecać i tym, którzy będą ze mną współpracować też musi.

Poza tym nie wierzę, że radny będzie działał wbrew swoim wyborcom. Musiałby być niepoważny.

Ja nie chcę działać wbrew woli radnych, a tym bardziej mieszkańców miasta i gminy Żuromin.

Poza tym mam sygnały od doświadczonych samorządowców, którzy przekonują mnie, żeby w ogóle się nie przejmować, bo radni są rozsądni.

Nie wyobrażam sobie, żeby na przykład podczas głosowania chodnikaw Brudnicach, radni z tego regionu głosowali przeciw. To jest nie do pomyślenia.

[b]

Adam Ejnik: Niby tak, ale dlaczego większość głosowań w gminie i w powiecie ma podobny wynik albo 11-4 albo w powiecie 12-3?[/b]

Aneta Goliat: Teraz może być inaczej. Cieszę się, że jest sporo nowych ludzi… oni powinni też być otwarci na sprawy mieszkańców, tak jak ja. Wierze, że tak właśnie jest. Czas pokaże.

Od ludzi p.Noska już miałam pierwsze telefony. Rozsądne, że chcą działać dla swoich mieszkańców, a nie dla starych idei.

A przewodnicząca rady i wiceprzewodniczący. Barbara Michalska i Dariusz Wieczorek? Trochę działali przeciw burmistrz.

Wydaje mi się, że z wyborem należało się wstrzymać, aż zostanie wybrany burmistrz. Tak się nie stało. Trudno, są wybrani, muszę to uszanować. Jest to wola większości radnych. Demokracja. Zamierzam wspołpracowac z każdym radnym.

[b]

Adam Ejnik: Z panią Michalska -przewodniczaca rady współpracowałyście w Powiatowym Urzędzie Pracy. Powinnyście się doskonale rozmieć.[/b]

Aneta Goliat: Pani Michalska jest zwolenniczką Zbigniewa Noska, pomagała w kampanii. Oczywiście ma do tego prawo, teraz musimy razem współpracować i z mojej strony zrobię wszystko, żeby była ta współpraca, bo trzeba myśleć nie o sobie , ale o mieszkańcach.

Dla dobra ludzi. Nie pozwolę, żeby urząd był taki jak przed 4 laty. Ma być przyjazny. Ja 4 lata temu bedac na sesji Rady Miejskiej czułam się w tym Urzędzie jak intruz. Tak nie może być. Radni, burmistrz są dla ludzi, nie odwrotnie.

[b]

Adam Ejnik: No dobra a teraz konkretny program. Pierwszy punkt. To? Pojawiają się głosy, że teraz do Goliat wszyscy pójdą po pracę, bo obiecała pracę. Czy Goliat da wszystkim pracę?[/b]

Aneta Goliat: Obiecałam więcej miejsc pracy na swoich spotkaniach wyborczych i dalej to podtrzymuję: zrobię wszystko, żeby powalczyć o każde realne miejsce pracy. Dość takiej sytuacji, że wmawia się nam, że staż to jest nie wiadomo jakie dobrodziejstwo. Staż to nie jest praca. Staż to przyuczenie do zawodu! Mam nadzieję że będąc w „radzie zatrudnienia” będę mogła podsuwać rozsądne rozwiązania w zakresie np. : równego dostępu do staży, prac interwencyjnych itd.

Nie zostawię suchej nitki na tych, którzy chcą grać nieszczęściem ludzkim zw. z brakiem pracy i uszczęśliwiać ich stażami. Nie wierzę, że my już nic nie możemy.

[b]Adam Ejnik: Ale przecież burmistrz tworzył miejsca pracy w wielu placówkach..[/b]

Aneta Goliat: Tak, na ogół dla swoich. A co z innymi, gdzie są jakiekolwiek zakłady pracy? A być może trzeba by się przyjrzeć, kto gdzie i dlaczego pracuje?

Ludzie mnie pytali w czasie kampanii:” dlaczego tylko rodzina radnych ma otwarte drzwi, dostęp do staży i innych prac? A my mamy wziąć walizki i jechać do Anglii?”. Tak być nie może.

[b]Adam Ejnik: A skąd te miejsca pracy…[/b]

Aneta Goliat: Już mówię… po pierwsze spółdzielnie socjalne. To jest nowy twór. To są takie miejsca pracy, które mogą stworzyć sami bezrobotni. Musi być 5 bezrobotnych żeby taką spółdzielnie stworzyć. Mogą na ten cel pozyskać fundusze z Urzędu Pracy – środki na podjęcie działalności gospodarczej. Podobne inicjatywy mogą robić samorządy. Niech to będzie nawet 5 miejsc pracy. Taka spółdzielnia, jak przystępuje do przetargu, to jest priorytetowo traktowana. Ma większe szanse. W tej spółdzielni byliby zatrudniani nasi bezrobotni. Warto rozwijać ten pomysł. W końcu trzeba zmienić prawo. Nie ma w tej chwili żadnego klimatu dla przedsiębiorców. Gmina jest na nich zamknięta. Gdzie ma się zgłosić inwestor, który chciałby uzyskać jakakolwiek pomoc ze strony gminy? Co mu oferuje gmina, jaka ma ofertę? Chciałabym, aby w urzędzie gminy była osoba, która będzie kontaktować się z pracodawcami, będzie im przedstawiać naszą ofertę itp. Do inwestorów, przedsiębiorców trzeba wyjść z propozycją dobrej, zdrowej współpracy mającej na celu tworzenia nowych realnych miejsc pracy. To ważne!

Kolejna rzecz to strefa przemysłowa. Tyle lat nie udało się jej skończyć. Jak długo miało to jeszcze trwać? Pan burmistrz mówił na spotkaniach, ze już 80% wykonał. I chwała Bogu, będzie nam łatwiej. Lepiej późno niż wcale, bo to już powinno funkcjonować. Gdyby to funkcjonowało to być może Cedrob nie poszedłby tworzyć miejsca pracy do Rypina, a Technokabel do Szreńska. Nie bylibyśmy białą plamą. Tę uchwałę przemysłową wreszcie trzeba uchwalić.

Praca, tworzenie nowych miejsc pracy jest moim zadaniem priorytetowym jako burmistrza. Myślę, że rada będzie tego samego zdania.

[b]Adam Ejnik: Jaki jest procent bezrobocia?[/b]

Aneta Goliat: Powyżej 20% od kilku lat.

[b]Adam Ejnik: Jaki będzie za cztery lata?[/b]

Aneta Goliat: Marzę, żeby był mniejszy. I nie tylko marzę, wierzę w to. Już te moje hasła wyborcze łapią przedsiębiorcy. Jeszcze nie jestem burmistrzem, a już dochodzą mnie sygnały, że ktoś chce u nas spróbować.

Ja wiem, że to nie jest łatwe, ale to jest konieczność. Zaniedbana konieczność, bo nie zatrzymamy ludzi w naszym mieście ani w naszej gminie.

Strefa powinna być zrobiona już dawno. Bylibyśmy w innym miejscu. Mława 14% stopa bezrobocia i jeden poważny zakład. My od kilku lat powyżej 20%.

300 osób z wykształceniem wyższym bez pracy. Zero perspektyw. Ludzie marzą o jednym: o pracy. Bo praca to bezpieczeństwo, to poczucie pewności siebie, to spokój o kolejny dzień. Najtrudniej dzisiaj znaleźć pracę kobietom.

[b]Adam Ejnik: Cała para w strefę?[/b]

Aneta Goliat: Tak. Może nie cała, ale duża…

Co więcej. Musimy pozyskiwać nowe miejsca. Emeryci… ja nie mam nić przeciw emerytom, ale skoro mamy taki głód pracy, to trzeba miejsca pracy zwolnić dla osób, którzy nie mają możliwości zarabiania . Emeryci muszą zostawić miejsca pracy dla ludzi młodych. Nie ma mojej zgody na to, że pomaga się jednym rodzinom, a pomija się zupełnie inne. Musimy się tą pracą dzielić. Musimy dzielić sprawiedliwie, to nie znaczy, że wszyscy będą szczęśliwi, to nie znaczy, że po równo. Nie może być jednak tak, że jedna osoba ma dwa razy do roku możliwość odbycia stażu, a druga nie, mimo takiego samo wykształcenie. Każdy chce żyć.

[b]Adam Ejnik: Kolejne…[/b]

Aneta Goliat: Myślimy o poważnym Ośrodku Sportu i Rekreacji, dziennym klubie seniora, komórce do pozyskiwania funduszy europejskich, młodzieżowej radzie miasta. W ogóle trzeba pomyśleć o młodzieży, aby uchronić ją przed np. problemem narkomanami, alkoholizmu itd.. Naprawdę dużo mamy pomysłów i będzie ich jeszcze więcej.

[b]Adam Ejnik: I na zakończenie. Aneta Goliat Margaret Thatcher czy Matka Teresa? Żelazna dama czy siostra miłosierdzia?[/b]

Aneta Goliat: Uczciwość, sprawiedliwość, konsekwencja czyli po trochu chciałabym korzystać z dorobku obu tych wielkich kobiet, choć bliżej mi do Matki Teresy.

[b]Adam Ejnik: Dziękuję. Życzę Mieszkańcom naszego miasta, żeby nie musieli pani zmieniać na kogoś innego za cztery lata. Powodzenia.[/b]

Aneta Goliat: Przyświecają mi w mojej pracy samorządowej, ale i życiu prywatnym też trzy hasła: Bóg, Honor, Ojczyzna, chcę postępować zgodnie z nimi.

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/1-picture548aa1f5cdca5.jpg[/img]

Radni jednogłośnie przyjęli nowa burmistrz

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/2-picture548aa1f7dfd69.jpg[/img]

Pierwsza kwiaty złożyła przewodnicząca Michalska

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/3-picture548aa1f5a2d2a.jpg[/img]

Całusy od prezesa

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/5-picture548aa1e969124.jpg[/img]

W kolejce do gratulacji ustawili się pracownicy Urzędu

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/6-picture548aa251daa39.jpg[/img]

Na sesji pojawił się Michał Bodenszac, czy będzie on niedługo zasiadał obok burmistrz?

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/7-picture548aa235bbe21.jpg[/img]

Goliat gratulowali też radni miejscy

[img]https://i.wm.pl/00/06/56/30/n/8-picture548aa1f6191fb.jpg[/img]

Na sesji pojawiło się sporo gości

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.