Bieżuń. Dramatyczna walka o życie młodego mężczyzny

Małżeństwo i dwoje dzieci jechali samochodem osobowym z Bieżunia w stronę Rościszewa. Nagle na drodze pojawił sie olbrzymi łoś. Potrącone półtonowe zwierzę wpadło na auto od strony kierowcy. Kierujący pojazdem mieszkaniec Bieżunia stracił przytomność. Samochód bezładnie wjechał w pole. Wyhamował 100 metrów od drogi. Niemal natychmiast rozpoczęła się walka o życie kierowcy. Czynności życiowe 34 – letniego Michała Jaroszewskiego z Bieżunia ustawały.
W pierwszym planie akcja reanimacyjna m�czyzny. Z ty�u stra�acy wyznaczaj� l�dowisko dla �mig�owca

Maciej Zaremba

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

Opel astra wjeżdżał właśnie w łuk drogi tuż za Bieżuniem (droga do Rościszewa), gdy na drodze pojawił się olbrzymi łoś. Samochód uderzył w zwierzę. Łoś półtonowym ciężarem zwalił się na samochód. Uderzył w szybę i dach od strony kierowcy. Kierujący pojazdem 34-latek doznał rozległych obrażeń. Stracił przytomność. Auto wjechało głęboko w pole. Żona poszkodowanego i dzieci wyszły z wypadku bez większych obrażeń. Do zdarzenia doszło w poniedziałek o godzinie 8:41.

[b]Walka o życie człowieka[/b]

Na wezwanie pierwsi stawili się ratownicy medyczni stacjonujący w Bieżuniu oraz Jan Perłowski strażak-ochotnik z Bieżunia.

Rozpoczęła się akcja ratownicza. Doświadczony strażak kierował poczynaniami ratowników. Najpierw wyciągnięto kierowcę z pojazdu, by za chwilę rozpocząć akcję reanimacyjną.

– Od razu trzeba było chłopaka ratować – mówi Jan Perłowski – Nie wyczuwaliśmy oddechu, a tętno było ledwie wyczuwalne.

Strażak rozpoczął masaż serca. Ratownicy podłączali kroplówki. Walka o życie trwała ponad 20 minut. – Widziałem, jak chłopak zaczął oddychać – mówi Perłowski – Wiedzieliśmy już, że najgorsze za nami.

Na miejsce wypadku wezwany został śmigłowiec ratownictwa medycznego. Kierowca przewieziony został do szpitala w Płocku. Następnie znalazł się pod opieką fachowców w Konstancinie. Z nieoficjalnych żródeł wiemy, że został wybudzony ze śpiączki, że przeszedł już operację.

[b]Łoś na drodze[/b]

Do wypadku doszło na drodze Bieżuń – Rościszewo. Zwierzę, które wyszło na drogę, nie mogło być zauważone. Łoś stał za łukiem drogi.

– Z naszych badań wynika, że kierowca nie miał żadnych szans na właściwą reakcję – mówi st. aspirant Jan Składanowski Kierownik Ogniwa Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Żurominie.

Łoś całym ciężarem wpadł na samochód. Obrażenia kierowcy wynikają właśnie z tego uderzenia. Zwierzę zginęło na miejscu.

Do wypadków z dzikim zwięrzętami dochodzi na naszych terenach dość często.

– Zanotowaliśmy kilka przypadków kolizji z dzikimi zwierzętami – mówi Jan Składanowski – Niewątpliwie najgorsze w skutkach moga być te z dużym łosiem. Jest to największe zwierzę występujące na naszych terenach. Do takich kolizji dochodziło na trasie 541 między Franciszkowem a Sadłowem. Apeluję do użytkowników naszych szos, żeby szczególnie uważali w miejscach zalesionych, nawet jeśli nie ma tam znaku ostrzegawczego.

Znaków takich nie ma ani za Franciszkowem, ani za Bieżuniem.

[img]https://i.wm.pl/00/03/36/87/n/4-825717.jpg[/img]

[img]https://i.wm.pl/00/03/36/87/n/5-825718.jpg[/img]
   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.