Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
O pożarze w Bieżuniu pisaliśmy w poprzednim numerze Kuriera. Wieczorem w poniedziałek zaczął się palić dach domu przy ulicy Zamoyskiego w Bieżuniu. Pierwsi ogień zauważyli sąsiedzi i to oni wezwali straż pożarną.
– W domu była tylko żona z dziećmi – opowiada pan Rymer – W pewnym momencie zgasło światło i syn wyszedł na zewnątrz sprawdzić, co mogło się stać, dach już się palił.
Teraz w domu nie można mieszkać. Przesiąknięty wodą sufit może w każdej chwili się zawalić. Bieżuńska rodzina straciła również prawie wszystkie meble i sprzęty, które po akcji gaśniczej były przesiąknięte wodą i nie nadają się do dalszego użytku.
[b]Po pożarze[/b]
Przez kilka dni po pożarze Rymerowie mieszkali w bieżuńskim internacie. Obecnie wynajmują pokój.
– Warunki nie są dobre – mówi pani Rymer – nasza czteroosobowa rodzina mieszka w jednym pomieszczeniu, nie mamy łazienki, kuchni ani porządnego ogrzewania.
Rodzinę finansowo wsparł burmistrz Bieżunia Andrzej Szymański.
– Otrzymaliśmy pieniądze na wynajęcie sobie mieszkania i kupienie najpotrzebniejszych rzeczy. Dwa tysiące złotych – mówi pani Rymer
[b]Chcą odbudować dom[/b]Rodzina Rymerów chce odbudować dom. – Jeżeli nadzór budowlany się na to zgodzi, będziemy próbować odbudować nasz dom – mów mężczyzna.
Na to jednak potrzebne są pieniądze. Dom nie był ubezpieczony. Do tej pory rodzina utrzymywała się tylko z pensji mężczyzny, kobieta zaczęła pracę dwa tygodnie temu. Rodzina potrzebuje pomocy, a pomóc może każdy. Dary dla rodziny, która ucierpiał w pożarze można dostarczyć do Urzędu Miasta i Gminy w Bieżuniu. Można też przekazywać pieniądze, których rodzina potrzebuje najbardziej.
A może ktoś z Czytelników ma pomysł, jak pomóc rodzinie z Bieżunia.
[img]https://[/img]
Dodaj komentarz