
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Defensywa Boruty Kuczbork w tym sezonie spisywała się znakomicie. Jesienią piłkarze Mariusza Kołakowskiego w obronie imponowali. Tracili bardzo mało bramek, nie popełniali błędów. Niestety w Krasnym przytrafił im się mecz, w którym błędów było co niemiara. Właśnie te fatalne pomyłki w defensywie spowodowały, że Boruta przegrała spotkanie z Iskrą. Pierwszy błąd przytrafił się młodemu Sebastianowi Rybakowi. Skrzętnie błąd defensora wykorzystał Patryk Pawłowski. Ten sam zawodnik zdobył także drugiego gola. Tym razem błąd popełnił Rafał Markiewicz. Sytuację wyjściem z bramki próbował ratować Mariusz Kauer, ale zawodnik gospodarzy sprytnym lobem umieścił futbolówkę w siatce. Po przerwie do popełniających błędy kolegów dołączył Michał Golian, a sytuację wykorzystał najskuteczniejszy zawodnik w szeregach Iskry Daniel Malinowski. Dopiero utrata trzeciego gola spowodowała, że zespół Mariusza Kołakowskiego przejął inicjatywę na boisku. Boruta postawiła wszystko na jedną kartę. Odkryła się, a gospodarze liczyli już tylko na kontry. Te jednak nie były już tak bardzo groźne. Sygnał do odrabiania strat w końcówce dał Krzysztof Deka. Po zagraniu Rafała Markiewicza przyjął on piłkę na jedenastym metrze, odwrócił się w kierunku bramki z obrońcą i uderzył na bramkę. Bramkarz nie był w stanie odbić piłki. W samej końcówce nasz zespół potrafił zmniejszyć rozmiary porażki. Po dośrodkowaniu w pole karne i dokładnym uderzeniu Krzysztofa Deki bramkarz gospodarzy musiał skapitulować po raz drugi.
– Gdybyśmy zdobyli pierwszego gola szybciej może wtedy starczyłoby nam czasu na uzyskanie wyrównania i zdobycie choćby jednego punktu – mówi szkoleniowiec Mariusz Kołakowski.
Iskra Krasne – Boruta Kuczbork 3:2 (2:0)

Dodaj komentarz