KTO POZWOLIŁ ZAMONTOWAĆ ANTENY?

SAMORZĄD\ Dlaczego mieszańcy bloków z osiedla przy ulicy Wyzwolenia i domów jednorodzinnych przy ul. Lidzbarskiej nie zostali poinformowani o instalacji anten na dachu bloku przy ul. Wyzwolenia 49a – pyta żuromiński radny Piotr Lewiński.

Pełniący funkcję pierwszą kadencję radny złożył na początku stycznia dwa zapytania. Pierwsze skierował do burmistrz miasta Anety Goliat, drugie do prezesa Żuromińskich Zakładów Komunalnych.

– W związku z docierającymi do mnie informacjami od mieszkańców mojego osiedla przy ul. Wyzwolenia oraz osiedla przy ul. Spokojnej dotyczącymi nieprawidłowych godzin oświetlenia, tj. włączania i wyłączania lamp w/w osiedli, zwracam się z prośbą o podjęcie odpowiednich działań w tej sprawie – napisał Lewiński do burmistrz.

Do prezesa Żuromińskich Zakładów Komunalnych Piotra Kosińskiego skierował z kolei pismo w sprawie anten telekomunikacyjnych, jakie znajdują się na dachu jednego z bloków. Radny pyta, dlaczego mieszańcy bloków z osiedla przy ulicy Wyzwolenia i domów jednorodzinnych przy ul. Lidzbarskiej nie zostali poinformowani o instalacji anten na dachu bloku przy ul. Wyzwolenia 49a. Ciekaw jest, kto wyraził zgodę na tę instalację i czy anteny zostały zamontowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa (bo osoby mieszkające w pobliżu nie wyrażały na to zgody). – Jakie są skutki zdrowotne dla osób mieszkających w pobliżu anten – pyta Piotr Lewiński. Zaznacza, że mieszkańcy osiedla niepokoją się o ewentualny negatywny wpływ fal radiowych wysyłanych z owych anten na zdrowie i życie swoje i swoich dzieci. – Mieszkańcy zwracają uwagę na fakt, że w innych miejscowościach anteny instalowane są na obrzeżach miast – podkreśla radny.

Skierował do ŻZK pismo z informacją, że sprawa stanie na posiedzeniu komisji bezpieczeństwa (której Lewiński jest przewodniczącym) w środę, 23 stycznia.

Radny dostał odpowiedź na swoje pytania. Ta jednak jest co najmniej dziwna. Podpisał ją bowiem „Zarząd Żuromińskich Zakładów Komunalnych”, nie zawierała pieczątki ani nazwisk, a chyba nie tak winno wyglądać pismo urzędowe. Oprócz informacji, że anteny pojawiły się na bloku za zgodą tamtejszej wspólnoty mieszkaniowej, pismo miało sporo uwag do radnego i pouczeń.

„Panie radny, proponujemy pochylić się nad problemem w aspekcie ogólnokrajowym, a nawet ogólnoświatowym i zając się opracowaniem zagrożeń wynikających z korzystania np. z telefonów komórkowych. Należało by (błąd ortograficzny- przyp. red.) się zastanowić, czy używanie łączności bezprzewodowej, obecnej w codziennym życiu, nie jest przypadkiem zagrożeniem, jak pan to ujął w treści tematu posiedzenia. Postęp jest nieodzownym aspektem rozwoju cywilizacyjnego, więc rozważania na ten temat uważany za nielogiczne (…) Obawiamy się, że członkowie komisji nie posiadają odpowiedniej wiedzy, a ta zdobyta z ogólnodostępnych źródeł, w tym z internetu, nie jest podstawą do poważnych dyskusji nad tym zagadnieniem. Omawianie powyższego i zarazem jedynego tematu planowanego posiedzenia odbieramy jako marnotrawienie czasu i publicznych pieniędzy. Życzymy wielu sukcesów w pracy radnego. Z poważaniem zarząd ZZK”.

Ocenę pisma, czy jest godne stanowiska osób z „zarządu”, oraz tego, w jaki sposób odnoszą się oni w nim do pracy radnego, występującego w imieniu mieszkańców, pozostawiamy czytelnikom.

Tymczasem zaplanowane posiedzenie komisji odbyło się, a anteny nie były jedynym jego punktem, choć zdecydowanie je zdominowały.

Obecnych podczas komisji było troje mieszkańców osiedla przy ulicy Wyzwolenia. Jeden z nich, Sławomir Topolewski, tłumaczył, że na bloku znajdują się anteny czterech, a nie jak podaje w piśmie Zarząd ŻZK, jednego operatora. Podpierał się przy tym ogólnodostępną stroną internetową, na której można znaleźć wykaz nadajników.

Do dyskusji włączył się także Jan Ruchalski, mieszkaniec bloku, na którym zainstalowano anteny. Poinformował radnych, że wspólnota mieszkaniowa podpisała umowę z jednym operatorem i nie wie, czy inne nadajniki znajdują się tam na zasadzie porozumienia między firmami. Tłumaczył, że mieszkańcy wyrazili zgodę na instalację urządzeń, ponieważ operator nadajnika przedstawił niezbędne dokumenty zarządcy bloku, którym są Żuromińskie Zakłady Komunalne. Poza tym, dzięki wpływom od operatora, członkowie wspólnoty płacą czynsz niższy o około 8%. – Na dziś nikt jeszcze nie stwierdził, jaka jest szkodliwość tych anten- mówił Ruchalski. Dodał również, że jeśli okaże się, że anteny szkodzą, to mieszkańcy wybiorą to, co jest najważniejsze, czyli zdrowie.

Sławomir Topolewski podkreślał z kolei, że w Polsce niebawem zostanie uruchomiona sieć 5G, która może być bardziej szkodliwa dla zdrowia. ( Wikipedia podaje, że częstotliwości pola elektromagnetycznego wykorzystywane w sieciach 5G nie mają zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia żadnego potwierdzonego wpływu na zdrowie i życie człowieka- przyp.red.)

– Tego typu obiekty nie powstają sobie tak po prostu, że sobie ktoś wymyślił. Z tego, co mi wiadomo, montaż tych anten został zgłoszony do organu architektonicznego, czyli starostwa. Sama budowa jest legalna- tłumaczył wiceburmistrz Michał Bodenszac. Jak dodał, inwestor nie miał obowiązku przygotowywać raportu oddziaływania na środowisko.

-Anteny stoją do dnia dzisiejszego zgodnie z prawem, legalnie- podkreślił Bodenszac.

Z początku w obradach nie brali udziału przedstawiciele Żuromińskich Zakładów Komunalnych. W trakcie na telefoniczną prośbę burmistrz Anety Goliat zjawił się wiceprezes Marek Janusz. Ten od razu starał się rozwiać wszelkie obawy, które pojawiły się w kontekście nadajników. Wyjaśniał, że ŻZK działały w oparciu o swoje poprzednie doświadczenia, bo podobny nadajnik znajduje się na jednym z kominów kotłowni przy ulicy Wyzwolenia. Marek Janusz tłumaczył, że zarówno instalacja tego pierwszego, jak i drugiego było poprzedzone zleconymi badaniami. Dokumentację techniczną przedstawił do wglądu radnym.

– Co będzie, proszę pana jeśli ja ściągnę fachowców i okaże się, że norma promieniowania jest wyższa?- dopytywał Topolewski.

– Zwrócimy się do instytucji, która wydała pozwolenie i wtedy najwyżej zostanie zlikwidowana- odpowiedział Marek Janusz.

– Proszę państwa, z punktu widzenia prawa, jeśli macie jakieś obiekcje, czy te anteny szkodzą lub nie, to powinniście zgłosić się do nadzoru budowlanego- dodał.

Na tym dyskusja o antenach się zakończyła.

Takich instalacji w Polsce i na świecie jest mnóstwo. Czy zagrażają naszemu zdrowiu? Stuprocentowej pewności nie mamy. Sprawie anten z Wyzwolenia 49A, będziemy się przyglądać. Jeżeli pojawią się jakieś nowe wątki, będziemy o tym informować na bieżąco.

Agnieszka Orkwiszewska

Kacper Czerwiński

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.