Zbigniew Sadowski
sadzbig@interia.pl
Co najmniej 4700 biegaczy – tylu zameldowało się na 10. kilometrze – wystartowało o 10:00. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie to szybki bieg. Przede wszystkim dopisała pogoda, a i forma biegacza z Syberii, po niezakłóconym toku przygotowań, pozwalała przypuszczać, że czas z przedziału 2:45 – 2:50 jest możliwy do osiągnięcia. Noga podaje – zapewniał Artur w przeddzień startu, co w żargonie biegaczy oznacza łatwość, lekkość biegu, gotowość do podjęcia maksymalnego wysiłku, biegową euforię.
Nie dopuszczał do siebie myśli, że coś może pójść nie tak, że na trasie przeżyje kryzys taki jak ten, który przydarzył mu się w Dębnie w kwietniu br., gdy w planie miał wynik 2:50 i miejsce na podium w Mistrzostwach Polski Policjantów, a pobiegł w czasie powyżej 3 godzin i zajął 7. miejsce, z czym trudno było mu się pogodzić, toteż trochę trwało, nim odzyskał radość biegania. To najboleśniejsza porażka Artura w tym sezonie, właściwie – jedyna. Wydawało się, że bieg w tym tempie nie jest wyzwaniem na wyrost, wszak kilka tygodni wcześniej w półmaratonie w Wiązownie pobiegł poniżej 1 h 18 min., a do kwietnia jego forma rosła. Okazało się jednak, że w Dębnie sił starczyło tylko do półmetka, na którym zameldował się zgodnie z planem – 1:24:20, ale potem z każdym kilometrem było coraz gorzej. Drugą połowę dystansu przebiegł w 1:39:29! Oto miara kryzysu! W Poznaniu było na odwrót: 1. połowa – 1:24:30, 2. – 1:21:52. Ta sztuka udała się tylko trzem zawodnikom, którzy od Artura byli w tym biegu lepsi, w tym zwycięzcy. [ Rytm biegu Artura: 10 km – 40:27, 20 km – 1:19:29, 30 km – 1:59:34, 40 km – 2:37:57 ]
Rezultat osiągnięty przez Artura Piotrowskiego daje mu 80 pozycję w rankingu polskich maratończyków w roku 2011. Artur ma nadzieje, że w przyszłym roku uda mu się poprawić wynik uzyskany w Poznaniu. Stanie się tak, jeśli na taki wynik zasłuży! Szczerze mu tego życzę.
[img]https://[/img]
Dodaj komentarz