Okruchy wspomnień

Kiedy z przeraźliwym wyciem nadleciał niemiecki samolot, Ignacy zdążył krzyknąć do biegnącego w pobliżu Żyda: „Chowaj się w rurę!”. Widząc, że sam nie zdąży dobiec do rowu, rzucił się na ziemię. W tym momencie spadła bomba. Wybuchając, przysypała obu. Ignacy czując się na siłach, wspierał się łokciami, próbując wydostać się spod spodu. Po wygrzebaniu się spod zwałów ziemi okazało się, że Żyd przeżył wybuch, jednak po chwili zginął od kul z broni pokładowej samolotu.
Podpis Mieczys�awa Kapeli na dokumencie erekcyjnym PSL Piast

Tadeusz Manista

tadek.manista@op.pl

Cecylia Gosik (z domu Pudlak) urodziła się w 1926 r. w Wólce Kliczewskiej. W momencie wybuchu wojny miała 13 lat.

[b]Wojna obronna[/b]

Ojciec Cecylii – Ignacy, otrzymał kartę mobilizacyjną w chwili, gdy pod Mławą odbywały się walki. Wraz z kuzynem Pudlakiem z Wólki Kliczewskiej oraz Budzichem z Kliczewa kierowali się w stronę Mławy. Dojeżdżając do Lipowca, usłyszeli pierwsze świsty kul. Dalej wypadki potoczyły się szybko. Po dotarciu na miejsce niemal z marszu wzięli udział w walce. Po czterech dniach obrony Pozycji Mławskiej odeszli wraz z innymi w kierunku Modlina. Przez następne 6 tygodni Ignacy brał udział w obronie stolicy. Walczył do końca, do momentu kapitulacji Warszawy.

[b]Epizod[/b]

Kiedy z przeraźliwym wyciem nadleciał niemiecki samolot, Ignacy zdążył krzyknąć do biegnącego w pobliżu Żyda: „Chowaj się w rurę!”. Widząc, że sam nie zdąży dobiec do rowu, rzucił się na ziemię. W tym momencie spadła bomba. Wybuchając, przysypała obu. Ignacy czując się na siłach, wspierał się łokciami próbując wydostać się spod spodu. Po wygrzebaniu się spod zwałów ziemi okazało się, że Żyd przeżył wybuch, jednak po chwili zginął od kul z broni pokładowej samolotu.

[b]Za drutami[/b]

Kiedy 28 września ’39 padła Warszawa, gen. Tadeusz Kutrzeba i gen. Johannes Blaskowitz podpisali warunki kapitulacji. Nie zostały one jednak dotrzymane przez stronę niemiecką, gdyż żołnierze polscy zamiast zostać zwolnieni do domów, trafili do obozów jenieckich. Ignacego osadzono w Mławie. Zza drutów wywożono jeńców wojennych do prac przymusowych w Rzeszy. Perspektywa pracy niewolniczej dla Niemców nie odpowiadała mu, obmyślił więc plan ucieczki. Wiedząc, że dozwolone są odwiedziny, poprosił w liście żonę, żeby przyjechała do niego. Kiedy ta odwiedziła go, postanowił swój plan wcielić w życie. Przebrał się w kobiece ubranie przywiezione przez małżonkę, a własne wyrzucił za druty. Wyszedł wraz z nią, sprawiając wrażenie osoby wracającej z odwiedzin. Niemcy się nie zorientowali. To proste rozwiązanie pozwoliło mu uniknąć robót i wrócić bezpiecznie do domu.

[b]Partyzanci z Wólki[/b]

Ojciec Cecylki wstąpił do Batalionów Chłopskich, o czym dziewczyna nie miała pojęcia. W skład tego ugrupowania wchodzili także: Stanisław Pudlak – brat Ignacego, bracia Mieczysław i Wacław Kapela ps. „Luty”, mężczyźni z rodziny Sobiech. Towarzysze spotykali się na grze w karty, jednak była to przykrywka. Ich prawdziwym celem była działalność partyzancka. Mieczysław Kapela podjął ryzyko ukrywania człowieka. Był nim Panek z Gościszki.

Stryj dziewczyny – Stanisław, nie stawiwszy się w określonym czasie na podwodę, poniósł karę. Został zatrzymany i przewieziony do aresztu w Sierpcu. Po pewnym czasie Niemcy zwolnili go.

[b]Zrzut[/b]

Na bagnach, pomiędzy miejscowościami Wólka Kliczewska – Nadratowo dokonano zrzutu dla partyzantów. Zasobnik zawierający m. in. broń i żywność wylądował na spadochronie i dostał się w ręce partyzantów z BCh. Czy przeznaczony był dla nich, czy też dla AK, nikt nie jest w stanie określić.

[b]Okupacja

[/b]

Cecylia nie chciała, żeby Niemcy zabrali ją na roboty, więc kiedy przychodziło lato, ukrywała się w różnych miejscach. Były to: poddasze na szopie, stodoła, bunkry w ziemi. Dobrym miejscem dającym schronienie były okoliczne bagna. W dzień dziewczyna przebywała w domu, jednak z nadejściem nocy opuszczała go, kierując się do kryjówki. Właśnie nocą Niemcy przychodzili do domów po wytypowanych do wywiezienia na roboty. W czasie pracy przy stawianiu stogu z sianem, tacie Ignacemu przyszedł do głowy pomysł założenia w nim kryjówki. Konstrukcja miała się opierać na drewnianych palach. Miało być więc dosyć miejsca i swobody nawet do długiego pobytu. „Jest daleko od wioski, więc będziecie tu przychodzić i ukrywać się” – poinformował. W rzeczywistości powstały bunkier posłużył partyzantom do ich działalności. W tym czasie Marianna tego nie wiedziała. Partyzantka zainstalowała w stogu radiostację. Prowadzili nasłuch radiowy, m. in. brytyjskiej rozgłośni „Lilly”

[b]Przetrwać[/b]

W każdym gospodarstwie rolnym inwentarz żywy był policzony. Dla Niemców ważna była ilość sztuk, gdyż według tego rolnik rozliczany był z obowiązkowych dostaw. Dawało to pewne możliwości gospodarzowi, który po kryjomu dokonywał uboju i w to miejsce podstawiał młode zwierzęta. Cecylka często stała na czatach w czasie uboju. Po nim, ojciec rozdzielał mięso i ukrywał je w różnych miejscach, w specjalnie do tego celu zbudowanych dzieżach. Część z nich przechowywana była na bagnach.

[b]Obława pod Dębskiem[/b]

Pochodząca z Wólki Kliczewskiej p. Kraśnicka (z d. Rosiak) 8 lipca ’44 przeżyła osobisty dramat. Niemcy zorganizowali w tym dniu z wielkim rozmachem obławę, w którą dostał się m. in. jej mąż, 49-letni Wincenty. Schwytany prosił Niemców: „Panowie puśćcie mnie, ja mam małe dziecko, mam żonę, mam gospodarstwo, puśćcie mnie”. Prośby przerodziły się w błaganie. Oprawcy nie mieli litości. Zabrali go wraz z innymi, gdzie po przeprowadzonej selekcji zginął za Bieżuniem wraz z trzynastoma innymi. Całemu zajściu przysłuchiwała się grupka Polaków siedząca ukryta w zbożu.

[b]Wyzwolenie[/b]

Około połowy stycznia ’45 pojawili się w wiosce cofający się żołnierze niemieccy. Przyszli do domu Cecylii na posiłek. Duży mróz nie przeszkadzał im w rozebraniu się do pasa i umyciu się w lodowatej wodzie przy studni. Po usadowieniu się w domu zjedli posiłek, który składał się z chleba i suszonej słoniny. Na nocleg poszli do stodoły. Następnego dnia otrzymali rozkaz wymarszu. Zebrani w 10 minut opuścili gospodarstwo. Wkrótce nadeszli Rosjanie. Rozlokował się w wiosce radziecki sztab. Do oficerów przyjechały żony w odwiedziny. W domu rodzinnym także zadomowił się oficer. Ignacy, znający bardzo dobrze język rosyjski, całą noc prowadził z nim ożywione rozmowy. Zapanowała ogólna radość z wyzwolenia. Rozbrzmiewały „harmoszki”, tańczono, bawiono się, palono ogniska.

Po wojnie

Żona Wacława Kapeli – „Lutego”, kilka lat po wojnie wyjawiła prawdę o działalności konspiracyjnej. Do Mamy Marysi zwróciła się tymi słowami: „Wiesz, co to było? Ty o niczym nie wiesz. Ja to wiedziałam wszystko”. Jak się później okazało, tylko ona była wtajemniczona w sprawy partyzantów.

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.