PILNUJĘ SPRAW MIESZKAŃCÓW

WYWIAD\ O tym, dlaczego w wyborach startował z własnego komitetu, choć nadal jest członkiem PSL, co ma do zaoferowania mieszkańcom i dlaczego nie pali już papierosów rozmawiamy z burmistrzem Bieżunia Andrzejem Szymańskim

Kacper Czerwiński: Dzień dobry Panie burmistrzu, zaczynamy od łatwego, czy trudnego zestawu pytań?

Andrzej Szymański: Najpierw trudniejszy, bo mam świeży umysł (śmiech).

K.C.: W tych wyborach zafundował Pan małą niespodziankę wyborcom, startował Pan z własnego komitetu, dlaczego?

A.S.: Dlatego, że moi wyborcy to osoby, które mają różne poglądy polityczne. Są zwolennicy PiS, PSL, Koalicji Obywatelskiej, stąd moja decyzja o starcie z własnej listy. Nie zmienia to oczywiście faktu, że cały czas jestem członkiem PSL i wcale tego nie kryję. Uważam, że swoją decyzją pokazałem, że mogę reprezentować wszystkich mieszkańców gminy bez względu na światopogląd.

K.C.: Adam Struzik został ponownie wybrany marszałkiem województwa. Rozumiem, że bardzo Pana to cieszy. Ma Pan nadzieję, że obietnice złożone Bieżuniowi i jego mieszkańcom zostaną dotrzymane?

A.S.: To, co Pan mówi jest prawdą, natomiast ja nie mam nadziei. Ja jestem o tym przekonany. Rozmawiałem z marszałkiem oraz jego współpracownikami na temat tego, co będziemy realizować po wyborach, a nie o tym, co planujemy. Zadania, które nakreśliliśmy w tamtej kadencji musimy kontynuować w obecnej. Oczywiście cieszę się, że rozkład sił w sejmiku pozostał bez zmian. Znam tych ludzi i wiem, jaką będą prowadzili politykę. Z nowymi władzami byłoby trudniej.

K.C.: No to kiedy doczekamy się przejęcia pałacu?

A.S.: Jeszcze przed wyborami rozmawiałem na ten temat z panem marszałkiem. Mieliśmy do pokonania wspólną barierę – wybory samorządowe. Ponownie znaleźliśmy się we władzach samorządowych i przechodzimy do realizacji złożonych obietnic. Jest zbyt wcześnie, aby wskazać konkretny termin.

K.C.: Miał Pan okazję spotkać się z nim po wyborach?

A.S.: Nie spotkaliśmy się jeszcze, kontaktowaliśmy się jedynie telefonicznie. Być może w tym tygodniu uda nam się znaleźć termin spotkania, żeby merytorycznie zająć się sprawą pałacu.

K.C.: Podczas ostatniego wywiadu rozmawialiśmy na temat gazyfikacji Bieżunia, ruszyło coś do przodu od tamtego czasu? Mieliście jakieś problemy z lokalizacją stacji bazowej?

A.S.: Etap projektowy trwa. Działkę mamy, została już zaakceptowana przez przedstawiciela firmy dostarczającej gaz. Znajduje się w miejscu starej oczyszczalni ścieków. Bez gazyfikacji miasta i gminy nie mamy co mówić o dalszym rozwoju. Tyle się przecież mówi o ograniczaniu zanieczyszczeń. Gaz będzie świetną alternatywą. Jesteśmy coraz bardziej świadomym społeczeństwem i nie oszukujmy się – węgiel nie jest doskonałym paliwem.

K.C.: Na chwilę wrócę jeszcze do wyborów samorządowych. Spodziewał się Pan takiego wyniku? Koniec kadencji nie był dla Pana łaskawy. A to jakaś skarga, a to donos do CBA…

A.S.: Nie chcę być kokieteryjny i nie będę mówił, czy spodziewałem, czy nie. Generalnie pracowałem na swój wynik całą kadencję, którą podsumowywałem na spotkaniach z

mieszkańcami. Jeżeli daje się społeczeństwu perspektywę rozwoju popartą tym, co się do tej pory robiło, czyli racjonalnym gospodarowaniem zasobami, które się posiada, mieszkańcy to doceniają i to jest mój wynik wyborczy. Społeczeństwo widzi, że nie marnotrawię potencjału gminy, natomiast też ma świadomość, jakie możliwości ta gmina posiada. Jeżeli w konkurencji ze mną stają osoby, które nie mają żadnego programu, to mój wynik wyborczy nie jest zaskoczeniem. Oni nie proponowali społeczeństwu niczego oprócz własnych kandydatur. Ja proponuję konkretne rozwiązania. Poddałem się weryfikacji moich mieszkańców przez pryzmat tego, co zrobiłem. Ocena wypadła pozytywnie i z tego się cieszę. Obiecałem wyborcom, że zawsze będę pilnował ich spraw i z tego się wywiązuję.

K.C.: To na koniec, coś z łatwiejszego zestawu pytań. Nie tak dawno obchodziliśmy Światowy Dzień bez Papierosa i skojarzyło mi się to z Panem. Nadal Pan nie pali?

A.S.: Oczywiście! Namawiam wszystkich tych, którzy palą do tego, żeby w pewnym momencie swojego życia przewartościowali, czy jest sens dalej palić. Jednocześnie rozumiem osoby palące i absolutnie ich nie napiętnuję. Nie uważam tak jak niektórzy, że palaczy trzeba izolować. Jeżeli ktoś lubi palić i zdrowie mu na to pozwala, to jest jego wybór. Namawiam jednak, żeby każdy palacz spróbował choć na chwilę rozstać się z nałogiem i sprawdził, czy tak nie jest dla niego lepiej.

K.C.: Dziękuję za rozmowę, od czterech tygodni jestem po pańskiej stronie mocy.

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.