Piłka nożna. Bieżuń zwycięża w strzelaninie

Ofensywny futbol zaserwowali kibicom w derbach powiatu żuromińskiego piłkarze Wkry Bieżuń i Boruty Kuczbork. Piłkarze obydwu zespołów postawili na ofensywę, zapominając zupełnie o obronie. Przez to fani piłki zgromadzeni na stadionie obejrzeli aż dziesięć trafień. Wkra Bieżuń pokonała Borutę Kuczbork 6:4.
W �rodku boiska dla �adnego z pi�karzy nie by�o straconych pi�ek

Michał Osiecki

m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl

Spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy znakomicie. W trzeciej minucie arbiter wskazał na „wapno” po faulu na Pawle Bacy. Jedenastkę na bramkę zamienił Paweł Kukowski. W 10 minucie gry było 2:0. Marek Dudek zagrał do Huberta Puszcza, a ten nie miał problemów z pokonaniem Kauera. Problemów z pokonaniem Damiana Kopcio nie miał również Krzysztof Deka, który to zdobył w 16 minucie kontaktowe trafienie dla Boruty. Deka skorzystał z niedokładnego zagrania Serwatko do Żelaznego. W pierwszej połowie kibice oglądali jeszcze dwa trafienia. Obydwa gole były autorstwa gospodarzy. Najpierw strzał Pawła Kukowskiego, który trafił w poprzeczkę dobił Marek Dudek, a w później do siatki trafił sam Kukowski. Napastnik wykorzystał celne dośrodkowanie i strzałem w długi róg ustalił wynik pierwszej połowy. Połowy, po której wielu wydawało się, że zwycięzca spotkania jest wyłoniony.

[b]Piorunujące otwarcie drugiej połowy [/b]

– Nie pierwszy już raz na druga połowę wychodzimy bardzo ospale. Nie wchodzimy dobrze w mecz, a przeciwnik nas zaskakuje – mówi o początku drugiej połowy trener Marek Kubiński.

W ciągu pięciu minut gry po zmianie stron „Boruciarze” znów byli w grze o komplet punktów. Piłkarzom Boruty udało się zdobyć dwie bramki, wykorzystując najpierw zamieszanie w polu karnym, a potem stały fragment gry, dobijając odbitą przez bramkarza piłkę. Najpierw do siatki trafił Krzysztof Deka, a chwilę później Paweł Ulatowski.

Na odpowiedź Wkry nie trzeba było jednak długo czekać. Drużyna pozytywnie zareagowała na utratę dwóch bramek i po składnej akcji do siatki Mariusza Kauera trafił Paweł Baca.

– Strata tej bramki nie podcięła nam skrzydeł – mówi szkoleniowiec Boruty Mariusz Kołakowski.

„Boruciarze” nie poddali się, chcieli dążyć do korzystnego rozstrzygnięcia dla siebie tego spotkania. Dużo zagrożenia pod bramka Damiana Kopcio siały stałe fragmenty gry, które tego dnia znakomicie wykonywał grający trener Boruty Mariusz Kołakowski. Dochodzące piłki zagrywane na szósty, siódmy metr przed bramkę siały postrach w defensywie gospodarzy. Tak też padł gol kontaktowy autorstwa Pawła Ulatowskiego, który takie dokładne zagranie z rzutu rożnego wykorzystał. Wtedy to już Boruta grała w osłabieniu. Wcześniej czerwoną kartkę obejrzał Marcin Reks. Była to konsekwencja dwóch żółtych napomnień. Reks nie mógł się zgodzić z decyzją sędziego o faulu. Decyzja o odgwizdaniu rzutu wolnego była dość kontrowersyjna, co jednak nie usprawiedliwia skrzydłowego. Zachowanie niesportowe – odkopnięcie piłki to wiązało się z drugim żółtym kartonikiem. „Boruciarze” walczyli o remis, ale Wkra nie pozostawała dłużna w swoich atakach. Najbliżej zdobycia bramki był Paweł Twarogowski, który popisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu. Piłka znalazła się jednak na poprzeczce. Futbolówka znalazła się w siatce w 90 minucie gry. Wynik ustalił celnym strzałem Robert Rochoń.

[b]

Kartki zostały w szatni[/b]

W trakcie spotkania doszło do bardzo dziwnej, wręcz komicznej sytuacji. Arbiter główny spotkania Łukasz Białas rozpoczął spotkanie, ale … nie zabrał ze sobą na murawę kartek. Gdy dostrzegł swój błąd szybko chciał go naprawić. Wykorzystując każdą możliwą przerwę, podbiegał do sędziów liniowych, konsultując z nimi najpierw, kto ma klucz do pokoju sędziowskiego, a później, kto po owe kartki ma iść. Cała sytuacja wyglądała dość komicznie. Rozwiązał ją trener Wkry, który przyniósł arbitrowi kartoniki. Była 25 minuta meczu. Nie przeszkodziło to jednak sędziemu w pokazaniu aż siedmiu napomnienia koloru żółtego i jednego o kolorze czerwonym.

[quote=Marek Kubiński]Po pierwszej połowie myśleliśmy, że mecz został już rozstrzygnięty. Mamy jednak teraz kolejny dowód, że w piłce nożnej mecz trwa dziewięćdziesiąt minut. Powinniśmy spokojnie wygrać ten mecz wysoko. Bramki tracone przez nas to prezenty dla rywali. Przyczyny, dzięki której daliśmy rywalom złapać kontakt – nasza linia obronna grała tzw. „radosny futbol”, a bramkarza ponosiła ułańska fantazja.

[/quote]

[quote=Mariusz Kołakowski]Jeśli strzela się cztery bramki na wyjeździe i nie zdobywa się punktu, to jest tragedia. Kluczowy dla nas w tym meczu był brak stopera. Chłopacy bardzo chcieli wygrać, było zaangażowanie, nasza gra też wyglądała w miarę dobrze. Zagraliśmy za to bardzo słabo w obronie. Nad tym musimy popracować. Straciliśmy aż sześć bramek. Trzeba przyznać też, że Wkra była w tym spotkaniu lepsza. [/quote]

[b]Wkra Bieżuń – Boruta Kuczbork 6:4 (4:1)[/b]

Kukowski 2, H.Puszcz, Baca, Dudek, Rochoń – Ulatowski 2, Deka 2

Wkra: Kopcio – Gręda, Dobies, Żelazny, Serwatko ( ) – Włocki ( ), Bryl, Dudek ( ), – Kukowski, Baca

Boruta: Kauer – Watkowski, Kołakowski, Gburczyk, Jończak – Kuskowski (Balcerzak), Pakuszewski (Suchoparski), Ławicki, Reks – Ulatowski, Deka

[b]Wyniki:[/b]

KS Pniewo – Wieczfnianka Wieczfnia 3-4

Żbik Nasielsk – Orzeł Sypniewo 8-2

Wkra Bieżuń – Boruta Kuczbork 6-4

Makowianka Maków Maz. – Błękitni Raciąż 3-1

Kryształ Glinojeck – KS CK Troszyn 4-1

Rzekunianka Rzekuń – Iskra Krasne 0-3

Tęcza Ojrzeń – Korona Ostrołęka 1-2

Tęcza Łyse – Sona Nowe Miasto1-1

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.