Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
To był ligowy hit. Mecz spadkowicza, z ambicjami powrotu na czwartoligowe boiska wraz z ekipą, która w tym sezonie chce wyrwać się z Ligi Okręgowej. Pojedynek na szczycie tabeli zapowiadał się ekscytująco. Niestety pierwsza połowa zawiodła kibiców. Mecz był wyrównany, a obie drużyny nie potrafiły sforsować defensywy przeciwnika.
Po przerwie było zdecydowanie ciekawiej. Wkra Bieżuń wyszła z nadzieją zdobycia zwycięskiego gola. Goście cofnęli się, widać było, że nastawiają się na kontrataki. Wciągali zespół Kubińskiego na własną część boiska i starali się długą piłką uruchomić szybkich napastników. Po jednej z takich kontr goście objęli prowadzenie. Przy pierwszy bardzo ładnym i precyzyjnym uderzeniu fantastyczną interwencją popisał się Łukasz Anuszewski. Odbił piłkę do boku, ale piłkarze rywala zdołali dopaść do niej. Małecki ponowił strzał na bramkę, a futbolówka jeszcze po lekkim rykoszecie wpadła do siatki.
Szkoleniowiec momentalnie zareagował na stratę gola. Na placu gry pojawił się Dariusz Petrykowski i Dawid Włocki. Bieżunianie, mimo że starali się zagrażać bramce Korony, to nie byli w stanie pokonać golkipera przyjezdnych. Goście również atakowali. Z częścią ataków radzili sobie defensorzy, ale jedna z kontr ponownie zakończyła się golem. Paweł Podlewski otrzymał podanie za plecy obrońców i wyszedł sam na sam z Anuszewskim. Pewnym, precyzyjnym płaskim strzałem zdobył drugiego gola. Wtedy to bieżunianie grali już w osłabieniu. Boisko po otrzymaniu czerwonej kartki opuścić musiał Paweł Twarogowski, który przed polem karnym nieprzepisowo powstrzymał napastnika, który wychodził już sam na sam.
Nie było już czego bronić, dlatego kolejne ofensywne zmiany przeprowadził trener Kubiński. Do ataku rzucone zostały praktycznie wszystkie siły. Przyniosło to efekt bramkowy. Anuszewski długim zagraniem uruchomił Betlejewskiego, ten zgrał Dzięgielewskiemu, a najskuteczniejszy napastnik Wkry wykorzystał okazję z zimną krwią. Wśród kibiców i na ławce rezerwowych odżyły nadzieje. Niestety wyrównać już się nie udało, choć okazja ku temu była wyborna. Marcin Rokicki wyprowadził akcję, minął dwóch rywali i zdecydował się na uderzenie. Strzał okazał się niecelny, piłka nie szła w światło bramki, ale tę opanował Dzięgielewski i z pięciu metrów przeniósł futbolówkę nad bramką.
Na domiar złego dla miejscowych drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Marcin Rokicki i ostatnie minuty bieżunianie musieli radzić sobie w dziewięciu.
[b]Braki na Ciechanów[/b]
Niestety trener Marek Kubiński przed bardzo ważnym spotkaniem nie będzie mógł skorzystać z kilku piłkarzy. Na pewno w Ciechanowie nie zagrają – Paweł Twarogowski (pauza za czerwony kartonik), Marcin Rokicki (przekroczył limit żółtych kartek), a także Karol Gręda, dla którego żółta kartka w tym meczu oznaczała czwarte w tym sezonie napomnienie.
Dodaj komentarz