Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Podopieczni Wojciecha Błaszkiewicza przed tą konfrontacją liczyli na komplet punktów. Niestety szybko musieli swoje plany zweryfikować. Już po piętnastu minutach musieli radzić sobie w „dziesiątkę” po bezmyślnych faulach Mateusza Tofla, sędzia pokazał mu czerwony kartonik. Mógł i powinien zrobić to już w czwartej minucie. Tofel popełnił błąd na czterdziestym metrze, próbował go naprawić i „wyciął” w polu karnym od tyłu napastnika znajdującego się przed pustą bramką. Żółta kartka i rzut karny – niewykorzystany przez gości. Arbiter oszczędził piłkarza, ale ten najprawdopodobniej nie chciał dokończyć spotkania. Co rusz łamał przepisy gry. W tym czasie przygotowywana była już zmiana. Niestety nie doszła do skutku. W momencie, gdy defensor Wkry po raz kolejny sfaulował gracza gości przy linii bocznej stał gotowy do wejścia na murawę Stępkowski. Rozjemca jednak postanowił za bezmyślne przewinienie wysłać piłkarza do szatni. Wcześniej natomiast rywale zdołali wbić żurominianom aż dwa gole i wydawało się, że jest już po meczu. Gra toczyła się w środku pola. Piłkarze Wkry nie potrafili stworzyć okazji do zdobycia bramki, a i rywale pomimo optycznej przewagi nie zagrozili bramce Mateusza Szmyta.
[b]Skuteczna pogoń[/b]Po przerwie spotkanie to zupełnie się odmieniło. Akcje podopiecznych Wojciecha Błaszkiewicza były z każdą minutą coraz bardziej składne, dokładne i przemyślane. Nasi piłkarze zyskali przewagę i zepchnęli piłkarzy z Wierzbicy do defensywy. To przyniosło efekt w postaci kontaktowego gola, którego autorem był Mateusz Stopczyński. Chwilę później na strzał z dystansu z odległości 25 metrów zdecydował się Bartosz Narewski i na tablicy wyników mieliśmy remis. Zespół Orła Wierzbica nie istniał na murawie, a Wkra, choć grała w osłabieniu, była bliska kolejnych trafień. Na kwadrans przed końcem gospodarze mieli wyśmienitą sytuację, aby objąć prowadzenie. Do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego skakali Stopczyński i Izwantowski przeszkodzili sobie wzajemnie w uderzeniu, a piłka odbiła się od poprzeczki. Goście w samej końcówce zaatakowali bardzo groźnie. Była to ich pierwsza akcja w tej części gry, ale mogła pogrzebać szanse żurominian. Na całe szczęście dobrą interwencja popisał się Szmyt, a sędzia po chwili zakończył spotkanie.
Dodaj komentarz