Piłka nożna. Skandal! Ustawiał spotkania, jest nieformalnym trenerem Hutnika

Ma ponad sto zarzutów korupcyjnych, zakaz wykonywania zawodu, ale nadal prowadzi drużynę piłkarską. Nieoficjalnie, bo z trybun, ale za pomocą systemu słuchawkowego komunikuje się i wydaje kluczowe polecenia będącemu na ławce trenerskiej Łukaszowi Zezuli. Andrzej B., bo o nim mowa został przyłapany na tym procederze w spotkaniu z Wkrą Żuromin przez reporterów stacji nSport. Jaka jest szansa na zakończenie tego procederu? Co grozi Hutnikowi, czy Wkra może coś na tym zyskać?

Michał Osiecki

m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl

Był jednym z najbardziej uzdolnionych polskich trenerów młodego pokolenia, ale związał się z procederem korupcyjnym. Andrzej B. to były szkoleniowiec Znicza Pruszków i trener asystent w Groclinie Grodzisk Wielkopolski i Wiśle Kraków. Wrocławska prokuratura, która prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w polskiej piłce oskarżyła B. o ustawienie ponad setkę spotkań piłkarskich na różnych szczeblach rozgrywkowych. Oskarżony o ustawianie meczów został wypuszczony z aresztu za kaucją. Ma zakaz uprawiania zawodu od prokuratury, ale również taki zakaz wydał Polski Związek Piłki Nożnej. Bez względu na szczebel rozgrywkowy i charakter rozgrywek. Niestety to nie pomogło. Andrzej B. jest nieoficjalnym trenerem, oficjalnie zespół prowadzi Łukasz Zezula, warszawskiego Hutnika, lidera czwartej ligi mazowieckiej, w której występuje Wkra Żuromin. Formalnie natomiast B. zatrudniony jest przez firmę prezesa Hutnika Macieja Purchałę na stanowisku kierowcy. Bulwersującą sprawę szerszej publiczności pokazała stacja nSport. W materiale nakręconym ukrytą kamerą podczas pojedynku z piłkarzami Roberta Piotrowskiego wyraźnie widać, kto dyryguje poczynaniami piłkarzy Hutnika. – „Lewego” tutaj do boku wysuń, słyszysz Łukasz – mówi Andrzej B. – „Lewy tutaj ucieka na tą stronę”, czy „Jeśli ma grać piłkę to tylko przekątną. Nie na bramkarza, który gra na przedpolu” – to tylko niektóre z uwag, które B. przekazuje ławce trenerskiej stołecznego Hutnika. Sam natomiast odpowiada na zarzuty redaktorów stacji, gdy ci stwierdzili, że mimo zakazów prowadzi drużynę: „A ja prowadzę? Krzyczę sobie”. – Ja zawsze będę trenerem. Zawsze będę podpowiadał – kończy.

[b]PZPN wszczął postępowanie[/b]

Andrzej B. był na posiedzeniu wydziały dyscypliny. Wysłuchano stanowiska B. i przedstawicieli klubu Hutnik Warszawa oraz wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Jeśli proceder ten zostanie udowodniony klubowi z Marymonckiej grożą surowe kary. – Kary zgodne z paragrafem 35 i 36 regulaminu dyscyplinarnego – jeśli jest to klub to może liczyć się z sankcją minimalnie 50.000 zł bądź maksymalnie wykluczeniem ze struktur PZPN – mówi szef wydziału dyscypliny Artur Jędrych. Jeśli w trakcie postępowania okaże się, że przedstawiciele klubu zataili zatrudnienie pana B. nie wykluczam nawet najostrzejszych sankcji wobec klubu – dodaje Jędrych. Na tym zyskać może żuromińska Wkra, a także pozostałe drużyny piłkarskie IV ligi. W wypadku wykluczenia drużyny z Bielan z naszej ligi spadałoby o jedną drużynę mniej, a wiemy doskonale, że piłkarze z Żeromskiego w tym sezonie będą walczyli o ligowy byt.

[b]

Wkra zachowuje spokój[/b]

Na temat tej sytuacji nie chciał dużo mówić trener żuromińskiej Wkry, choć Andrzeja B., widziany był przez jego podopiecznych, w przerwie spotkania w okolicach szatni Hutnika, a także jak dyrygował zespołem z trybun. – Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat – mówi szkoleniowiec Wkry Robert Piotrowski. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że klub nie powinien zatrudniać tego typu osób, jest to swego rodzaju omijanie prawa. Nie powinno podważać się orzeczeń prokuratury i PZPN – kończy. O tym jakie będą dalsze losy tej sprawy poinformujemy Czytelników.

[img]https://[/img]
 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.