Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
[b]Uwaga! To talent![/b]Wątpliwości, co do tych słów żuromińscy fani futbolu nie mieli nigdy. Umiejętności, jakie ten zawodnik prezentował grając przy Żeromskiego przewyższały znacznie poziom ligowy, na którym występował. Odkąd zmienił klub udowadnia całej Polsce, że słowa o dużym talencie na miarę reprezentanta Polski nie są przesadzone. „Teo” dostaje szansę występów w Ekstraklasie, zdobywa bramki, jest liderem strzelców Młodej Ekstraklasy, wcześniej wywalczył m.in. tytuł najlepszego zawodnika na turnieju w Holandii. Wszystko to zostało dostrzeżone przez trenera reprezentacji do lat 20 Stefana Majewskiego i pojawiła się szansa debiutu w koszulce z orłem na piersi. – Zawodnik ociera się o pierwszą drużynę, a poza tym regularnie strzela bramki w Młodej Ekstraklasie. Tacy zawodnicy zasługują na szansę, żeby im się przyjrzeć – mówi szkoleniowiec biało-czerwonych. Teodorczyk został dowołany dwa dni przed rozpoczęciem zgrupowania była to kolejna szansa udowodnienia swoich nieprzeciętnych umiejętności. Szansę, jak to ma w zwyczaju dziewiętnastoletni zawodnik, wykorzystał.
[b]Debiut marzeń[/b]Łukasz Teodorczyk, jeśli tylko dostaje szansę korzysta z niej. Tak było i tym razem. Majewski zaufał żurominianinowi i delegował go na murawę od pierwszych minut. – Miałem troszkę tremy, bo był to mój debiut w dodatku z rywalem, który wywalczył mistrzostwo świata – mówi wychowanek żuromińskiej Wkry. Przed meczem dostałem wskazówki w postaci założeń taktycznych, które miałem wypełnić. Oczywiście chciałem zaprezentować się jak najlepiej – dodaje. Pierwsza połowa nie była dobra w wykonaniu naszej reprezentacji. Niestety schodziliśmy na przerwę przegrywając 2:0. – W szatni w przerwie było troszkę nerwowo, ale nie ma, co się dziwić, przecież przegrywaliśmy. Powiedzieliśmy sobie jednak, że jeszcze nic straconego – kontynuuje piłkarz. Po przerwie to właśnie nasz piłkarz dał o sobie znać i przeprowadził fantastyczną akcję. – Pierwsza bramka była naprawdę niczego sobie. Minąłem dwóch obrońców i z 20 metrów pokonałem bramkarza strzałem w okienko – ocenia całą sytuację Teodorczyk. Była to 58 minuta spotkania. Bramka kontaktowa wlała nadzieje w serca polskich zawodników. Do wyrównania osiem minut później doprowadził piłkarz GKS Katowice Tomasz Hołota, a ostatnie słowo należało do Teodorczyka. – Ta bramka padła po błędzie golkipera rywali. Wygrałem główkę z obrońca i popędziłem za piłka, wywierając presje na bramkarzu, który, mówiąc żargonem piłkarskim, obciął się. Piłka z dziwną rotacją uciekała z pola karnego, dopadłem do niej, uprzedziłem obrońców, którzy pędzili, by asekurować bramkarza. Nie pozostało nic innego, jak trafić do siatki – mówi Łukasz Teodorczyk.
[b]„Skupić się na tym, co mam”[/b]Wyjazd na kadrę to na pewno fajne przeżycie i nowe doświadczenie. Mogłem poznać nowych ludzi, choć część już znałem wcześniej. Z Możdżeniem, Kucharczykiem i Szczęsnym wcześniej jeździłem na kadrę Mazowsza – mówi piłkarz z Konwiktorskiej – Mam nadzieje, że jeszcze będziemy mogli się spotkać – dodał. Okazja do tego będzie na pewno. Kolejne powołanie dla młodego zawodnika jest nieuniknione. Po takim debiucie trener Stefan Majewski nie może mieć wątpliwości, co do przydatności w kadrze tego piłkarza. – Cieszę się, że mogłem grać z orzełkiem na piersi i strzelić pierwsze gole w reprezentacji. Na razie muszę jednak skupić się na tym, co mam i nie patrzeć w przyszłość – mówi spokojnie o kolejnym powołaniu Teodorczyk. Ciężka praca to podstawa, a sukcesy w postaci bramek, regularnej gry w klubie i powołań do reprezentacji przyjdą. Jeśli pracuje się uczciwie – kończy reprezentant Polski do lat 20.
Dodaj komentarz