Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Do spotkania z MKS-em Przasnysz gospodarze przystępowali pełni niepokoju i bardzo osłabieni. W pierwszej jedenastce doszło do zmian i przetasowań. Para stoperów Wkry w tym meczu zamiast na boisku była na trybunach, na murawie nie mogliśmy oglądać także najlepszego zawodnika, kapitana Bogusława Kruka. Ci zostali zastąpieni Michałem Gołębiewskim i Michałem Sochackim, a w środku pola wystąpił Tomasz Kamiński. Między słupkami Robert Piotrowski postawił na Piotra Retkowskiego. Początek spotkania wyglądał dobrze. Do siatki gości trafił Adam Koprowski i Wkra objęła prowadzenie. Niestety chwilę później był już remis. Kontra MKS Przasnysz. Olszewski wychodzi sam na sam z Retkowskim, golkiper Wkry broni uderzenie, piłka jednak trafia ponownie pod jego nogi. Zwodzi Sochackiego, uderza w krótki róg i jest remis. Dwie minuty później dośrodkowuje w pole karne Piasecki i ponownie Olszewski sprytnym, technicznym strzałem umieszcza futbolówkę w siatce.
Niewykorzystane sytuacje..
Po przerwie podopieczni Roberta Piotrowskiego z wielką determinacją i animuszem ruszyli na bramkę Błażeja Kokosińskiego. Sam na sam wyszedł Stopczyński, który zmienił kontuzjowanego Kamińskiego, ale nie potrafił zdobyć gola. Szansę miał Maciej Watkowski, który przedryblował defensorów, ale jego uderzenie było niecelne. Swoją okazję zmarnował także wracający po kontuzji Robert Żelazny.
.. mszczą się
Wszystko to zemściło się na naszych piłkarzach w 83 minucie. Po raz kolejny swój udział miał w zdobyciu bramki Paweł Olszewski. Popularny „Żarówa” wystąpił tym razem w roli asystenta. Minął Pikalskiego ten dograł między defensorów, a bramkarza akcję zamknął Piasecki i zakończył marzenia żurominian o remisie.
Dodaj komentarz