Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Mecz rozpoczął się od bardzo składnej akcji gospodarzy. Trójkowa akcja Roberta Żelaznego, Bartosza Nowackiego i Macieja Watkowskiego zakończyła się dobrym dośrodkowaniem i celnym uderzeniem tego ostatniego. Bramkarz był jednak na posterunku. Odpowiedź piłkarzy Nadnarwianki przyszła chwilę później. W polu karnym dobrze zachował się Jakub Polniak, minął jednego z obrońców, ale nie był w stanie zaskoczyć Gatyńskiego. Młody bramkarz odbił uderzenie nogami, a w sukurs przyszli mu obrońcy oddalając zagrożenie.
Po upływie dziesięciu minut na boisku brakowało już dobrych okazji do zdobycia bramki. Żurominianie grali bardzo nerwowo. Momentami mieli wiele problemów z wymienieniem większej ilości celnych podań, a gdy to już się udawało przytrafiały im się proste błędy techniczne przy przyjęciu futbolówki. Było bardzo dużo walki w środku pola, żadna z drużyn nie odpuszczała chcąc przejąć inicjatywę. W pierwszej odsłonie warte uwagi były jeszcze tylko dwa strzały. Jeden z rzutu wolnego Macieja Watkowskiego, drugi to strzał z dystansu piłkarzy gości. Z tym kąśliwym uderzeniem z 25 metrów poradził sobie Gatyński, w co nie mógł uwierzyć trener gości Mateusz Miłoszewski.
– Nie! Jak on to zrobił? Przecież ta piłka jeszcze przed nim skozłowała – niedowierzał.
Druga połowa w wykonaniu żuromińskiej Wkry była lepsza. Akcje były składniejsze i można było wierzyć, że w końcu przyniosą skutek w postaci bramki. Indywidualną próbę Watkowskiego obronił bramkarz, strzał Kamińskiego również golkiper obronił. W 67 minucie mieliśmy najlepszą okazję. Niestety znów zmarnowaną. Znów akcja trójki – Żelazny, Watkowski, Nowacki. Dobre zagranie między obrońców, a bramkarza na piaty metr, piłkę wślizgiem atakował Nowacki, ale uderzył zbyt lekko. Dziesięć minut przed końcem przed utratą bramki Wkrę uratował Kamiński po uderzeniu głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Do 86. minuty graliśmy w defensywie bez poważniejszych błędów. Nadnarwianka nie potrafiła zagrozić naszej bramce. Wtedy niestety obrońcy wraz z bramkarzem dali się zaskoczyć. Do ustawionego przed polem karnym zawodnika nikt z obrońców nie wyszedł, bramkarz ustawiony była za wysoko, stał na trzecim-czwartym metrze. Pomocnik Nadnarwianki uderzył w środek bramki, ale to nie przeszkodziło temu by futbolówka znalazła się w siatce. Rozpaczliwe ataki Wkry nie przyniosły skutku. Tracimy punkt. Trwa seria bez zwycięstwa.
[b]Wkra Żuromin – Nadnarwianka Pułtusk 0:1 (0:0)[/b]Skład: Gatyński – Olszewski (Tofel), Sochacki, P.Pikalski, R.Pikalski – M.Stopczyński (Narewski), Kamiński, Dudek, Żelazny (Izwantowski) – Nowacki, Watkowski
Dodaj komentarz