Adam Ejnik
a.ejnik@gmail.com
W sobotnie przedpołudnie 6 sierpnia w Poniatowie doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Terenowy Nissan Navara uderzył w pieszą. Samochodem kierował policjant, piesza była kompletnie pijana.
[b]Najpierw było tragicznie[/b]
Terenowy Nissan Navara wyjeżdżał właśnie z Poniatowa w stronę Żuromina. Nagle na ulicę wbiegła kobieta.
– Natychmiast odbiłem kierownicą do środka jezdni – mówi Zbigniew Romanowski żuromiński policjant, który kierował samochodem.
Niestety nie udało się ominąć kobiety. Została zahaczona prawą stroną zderzaka. Kobieta, mieszkanka Poniatowa znalazła się pod samochodem.
– To wyglądało tragicznie – mówi świadek wydarzenia Kamil Szulc z Będzymina, który właśnie stał w bocznej drodze – Czarny duży samochód próbował ominąć kobietę, ale ta została uderzona i wpadła pod auto.
Do zdarzenia natychmiast zostały wezwane służby: pogotowie, straż i policja.
Kobieta została opatrzona i przewieziona do szpitala. Ale zanim do tego doszło…
[b]Potem komicznie[/b]– Wybiegłem z samochodu przestraszony – mówi Zbigniew Romanowski – chciałem pomóc kobiecie.
Gdy kierowca wyszedł z samochodu, jak relacjonują świadkowie, kobieta wydostała się spod auta i zaczęła uciekać w pola. Policjant więc zaczął gonić poszkodowaną.
– Myślałem, że może jest w szoku – mówi kierowca – bałem się, że może jej się coś stać –dodaje.
W tym samym czasie kolega kierowcy wezwał pogotowie. Policjant dogonił poszkodowaną i przyprowadził do miejsca wypadku.
– Kobieta twierdziła, że nic jej nie jest – mówi Romanowski – ale dobrze nie wyglądała. Z rozciętej głowy lała się krew. Mdlała.
Świadkowie potwierdzają, że mieszkanka Poniatowa wyglądała naprawdę niedobrze. Jednak nie tylko wypadek był tego przyczyną.
– Okazało się, że potrącona kobieta była kompletnie pijana. Miała 1,86 promila alkoholu – mówi kierownik „drogówki” Jan Składanowski.
To nie koniec przygód z mieszkanką Poniatowa. Kiedy karetka dojechała do szpitala, kobieta znów próbowała uciec.
[b]Wszystko zakończyło się happy endem[/b]Poszkodowaną zajmował się lekarz Włodzimierz Lewandowski. Okazało się, że rany są powierzchowne i kobieta może udać się do domu.
O całym zdarzeniu powiadomiony został natychmiast zastępca komendanta policji nadkomisarz Marek Lewandowski i prokurator.
– Tym razem nie musieliśmy powiadamiać przełożonych o całym zajściu, ponieważ policjant nie był na służbie – mówi Jan Składanowski – ale wolimy dmuchać na zimne. Policjant wykazał się przytomnością umysłu i zrobił wszystko, co do niego należało, a nawet więcej. Winna kolizji jest kobieta, która niespodziewanie wbiegła na jezdnię.
Tę wersję potwierdzają świadkowie.
– Kierowca nie miał szans – mówi jeden z nich Kamil Szulc wydarzenia – Próbował uniknąć zderzenia, ale się nie udało – dodaje.
Kierujący był trzeźwy.
Dodaj komentarz