Ewa Jabłońska
jablonska.ewa1@gmail.com
Zdarzenie wyglądało dość groźnie. Opel Astra wypadł z trasy i dachował. Strażacy przygotowani do akcji ratunkowej mocno się jednak zdziwili, gdy okazało się, że w samochodzie nie ma nikogo. Dwaj jadący samochodem mężczyźni uciekli z miejsca zdarzenia. Byli pijani.
Całe zajście widział świadek, który wezwał policję i straż. Znał również nazwiska zbiegów. Policja rozpoczęła poszukiwania. Nie trwały one zbyt długo. Pijany kierowca 22-letni mieszkaniec Zielonej wraz z pasażerem 46-letnim mieszkańcem Wólki Kilczewskiej uciekli w stronę Żuromina. Przyczaili się w lasku za magazynami i tam czekali na siostrę kierowcy, po którą zadzwonili.
Pech chciał, że jeden z policjantów znał tę kobietę i zauważył ją jadącą maluchem do swego brata Kobieta skutecznie zaprowadziła policjantów w miejsce, gdzie ukrywali się mężczyźni.
Mężczyzn aresztowano. Okazało się, że obydwaj byli pijani. Badanie krwi wykazało, że kierowca Grzegorz lat 22 z Zielonej miał 1,82 promila. Pasażerem był Aleksander lat 46 z Wólki Kliczewskiej, który miał 2,18 promila. Mieszkaniec Zielonej nie od razu przyznał się do tego, że kierował pożyczonym od szwagra pojazdem. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, żeby tę kwestię wyjaśnić, a także, żeby mogli wytrzeźwieć.
– Niestety zdarza się dość często, że za kółko siadają nietrzeźwi kierowcy. Jest to przestępstwo. Jednocześnie jest to najczęstsza przyczyna wypadków. Tym razem na szczęście nikomu nic się nie stało – mówi Kierownik Ruchu Drogowego Jan Składanowski.
Jak mówi Jan Składanowski zdarza się, że z miejsca kolizji ich sprawcy uciekają. Najczęściej boją się konsekwencji. Podobnie było i tym razem. Pijany kierowca próbował zbiec. Nie udało mu się i kary nie uniknie.
Podobne zdarzenie miało miejsce we wtorek. Pijany mieszkaniec Rynowa najpierw miał stłuczkę na skrzyżowaniu w Żurominie, uciekł z miejsca wypadku, ale dojechał tylko do Lubowidza. Tam wypadł z drogi i dachował. Dalej uciekać już nie mógł.
Dodaj komentarz