Tadeusz Manista
tadek.manista@op.pl
[b]Przyjaciel czy wróg[/b]
Spotkanie psa na ścieżce rowerowej nie należy do rzadkości. Rowerzysta z małym dzieckiem na foteliku lub starszym jadącym przy boku ma nie lada problem przy spotkaniu z psem. Jak się zachować, żeby nie narazić siebie i dziecka na upadek lub pogryzienie przez psa? Niestety nie ma na to dobrej recepty, bo i same psy zachowują się różnie: jedne atakują, drugie próbują towarzyszyć rowerzyście, a jeszcze inne mijają go obojętnie. Niebezpieczeństwo wzrasta, gdy jest ich kilka.
[b] Na rowerowych szlakach[/b]
Z taką sytuacją możemy spotkać się na utwardzonej drodze z Poniatowa do Brudnic, gdzie na wysokości kurników pod Brudnicami zastępują nam drogę dwa psy. Inny zaś „wita” rowerzystów na tej samej drodze w pobliżu kurników nieopodal Poniatowa.
Ścieżka rowerowa Żuromin – Poniatowo, także nie jest wolna od czworonogów. Te, póki co nie atakują. Pytanie tylko jak długo?
Na nowym szlaku rowerowym, w pobliżu skrzyżowania pod Franciszkowem, może nas spotkać przykra niespodzianka. Tutaj również dwa czworonogi nie dają spokoju.
Na drodze, łączącej Olszewo z Chamskiem, można natknąć się na parę psów. Polują na zwierzynę na znacznym obszarze: od Dębska aż po Żuromin.
W Żurominie też nie jest lepiej. Na ul. Wyzwolenia czyha przyczajone niebezpieczeństwo.
To tylko kilka przykładów, żeby przypomnieć o istniejącym problemie. Czy właściciele wiedzą, co się dzieje z ich pupilami? Często wiedzą, a reagują dopiero wtedy, gdy stanie się coś złego. Co musi się wydarzyć, żeby zaszła zmiana świadomości właściciela psa? Czy potrzebna jest czyjaś tragedia, żeby otrzeźwiał?
Dodaj komentarz