Szkoła w Sadłowie. Pierwsze negocjacje

Od trzynastu lat trwa kuluarowa dyskusja na temat zamknięcia szkoły w Sadłowie. Dziś o problemie mówi się głośno. Do tej pory szkoła funkcjonowała. Czy dzisiejsze władze Bieżunia ją zamkną? Batalia o przetrwanie rozpoczęła się. Z jednej strony stoi twarda ekonomia: Utrzymywanie tej szkoły nie kalkuluje się – mówią władze. Z drugiej troska o ludzki los: zostaniemy na bruku – mówią nauczyciele; stracimy jedyny ośrodek kultury we wsi – mówią mieszkańcy Sadłowa.

Adam Ejnik

a.ejnik@gmail.com

Szkoła w Sadłowie (gmina Bieżuń) liczy 36 uczniów. W klasie czwartej uczy się dwoje uczniów, w szóstej troje. Roczny koszt edukacji jednego ucznia kosztuje gminę 18 640 zł. Wszystkich: 671 040 zł. Część pieniędzy zwraca Państwo. Jednak, jak podaje skarbnik gminy, są to pieniądze niewielkie: niespełna 2000 na jednego ucznia. Nie dziwi zatem fakt, że władze nieśmiało zerkają na sadłowską szkołę, jako na środek, który mógłby podreperować finanse gminy. Tym bardziej, że gmina tonie w długach.

W poniedziałek 16 stycznia przystąpiono do pierwszych negocjacji. Na sesji bieżuńskiej rady pojawili się nauczyciele z Sadłowa oraz rodzice uczniów, którzy do tej szkoły uczęszczają. Nie chcą oni pozwolić na to, żeby szkoła została zamknięta. Fragmenty ich wypowiedzi przedstawiamy poniżej. Z drugiej strony radni nie podjęli dyskusji, tłumacząc, że nie ma mowy o zamykaniu szkoły, a przynajmniej plan sesji tego nie przewiduje. Burmistrz Andrzej Szymański (na wywiad z burmistrzem Bieżunia zapraszamy Czytelników za tydzień) twierdzi, że chce rozmawiać, że chce słuchać argumentów i że wszystkie decyzje podejmować będzie, opierając się na zdaniu społeczeństwa.

Temat zamknięcia szkoły dopiero rozpoczęto. Czy władze znajdą jakieś rozwiązanie? Sytuacja zdaje się tragiczna. Do tematu wrócimy.

[b]Burzliwa dyskusja na temat przyszłości szkoły w Sadłowie. Sesja Rady Bieżunia 16 stycznia 2012 roku.[/b][u]

Zygmunt Liszewski Przewodniczący Rady [/u]

Przewodniczący wskazywał, że nie wszystko, jak się powszechnie utarło, jest winą radnych. Mówił, że podczas sesji rada nie będzie rozmawiać o zamknięciu szkoły, gdyż uchwały na ten temat jeszcze nie ma. Przypominał, że taką uchwałę przygotować może burmistrz i wtedy radni ją przegłosują. Dodał też, że być może takiego tematu nawet nie będzie.

[u]Nina Sadowska nauczycielka Szkoły Podstawowej w Sadłowie[/u]

Bieżunianka nie kryła, że jest zdegustowana całą sytuacją. Przypominała, że od trzynastu lat dyskutuje się na temat zamknięcia szkoły i od trzynastu lat wszyscy w szkole siedzą jak na bombie. Miała pretensje do rady, że w przez tyle lat, wiedząc, że szkoła jest nierentowna, nie naprawiły sytuacji. Przez tyle lat można było stopniowo zatrudniać nauczycieli w innych szkołach, mówiła Sadowska. Była rozżalona faktem, że po 29 latach pracy władza może zafundować jej bezrobocie.

[u]Zofia Falkowska dyrektorka szkoły w Sadłowie[/u]

Dyrektor szkoły przedstawiła sytuację kadrową placówki. Przypomniała radnym o sukcesach, jakie osiągali uczniowie tej szkoły. Mówiła o przywiązaniu rodziców do placówki, o tym, że tak naprawdę szkoła jest jedynym miejscem kultury w Sadłowie i że to ona w dużej mierze jednoczy i integruje rodziców, a dla dzieci jest całym światem.

[u]Jerzy Kowalkowsk[/u]i

Radny apelował, żeby się nie emocjonować. „Mniej emocji, nie obrażajmy się” – mówił. Kowalkowski również prosił o to, żeby podczas sesji nie próbować się rozliczać. Nawoływał o rzeczową i merytoryczną dyskusję. Stwierdził, że w dużych emocjach trudno jest podjąć właściwe decyzje.

[u]Piotr Obrębski rodzic 3 dzieci uczących[/u]

Mieszkaniec Sadłowa nie krył emocji. Apelował do radnych, żeby ratować szkołę w Sadłowie. „Pomóżcie nam w tym państwo radni” – mówił. Przypomniał też, że społeczeństwo Sadłowa nie może odpowiadać za bieżuńskie grzechy. Że długi gminy dotyczą przede wszystkim pieniędzy wydawanych w Bieżuniu. „Poszukajcie oszczędności u siebie. My nie odpowiadamy za wasze długi” – mówił Obrębski.

[u]Jacek Dobies sołtys Sadłowo parcele, również rodzic[/u]

Sołtys przypomniał, że od 13 lat nauczyciele i rodzice są niepewni o los szkoły. „Ludzie są zastraszeni. To ich być albo nie być, mówił sołtys.

[u]Urszula Szydłowska – sołtys Trzask, rodzic[/u]

Sołtys zwróciła się z zapytaniem, dlaczego szkoła w Bieżuniu przyjmuje dzieci nie ze swojego okręgu. Dzieci te mogłyby chodzić do szkoły w Sadłowie, wtedy Państwo dawałoby więcej pieniędzy na szkołę. Sołtys chwaliła również nauczycieli, że są dobrymi pedagogami i że jej dzieci mają w szkole dobrą opiekę. Powiedziała również, że nie wszystkie wartości można przeliczać na pieniądze.

[u]Grzegorz Małkowski nauczyciel z Sadłowa[/u]

Matematyk z Sadłowa przypomniał, że szkoła podsuwała władzom rozwiązania dotyczące liczby dzieci w szkole. Rozwiązaniem tym miałaby być zmiana okręgów szkolonych. Wtedy do szkoły w Sadłowie mogliby chodzić uczniowie z Trzask. Wtedy również liczba dzieci zwiększyłaby się i subwencje z państwa byłyby większe. Nauczyciele przygotowali wtedy mapkę okręgów szkolnych.

[u] Ludwik Jagielski sołtys Sadłowa[/u]

Sołtys Sadłowa był powściągliwy w słowach, ale dobitny. „Panie burmistrzu, czy pan dotrzymuje słowa” – spytał Jagielski. Sołtysowi chodziło o słowa burmistrza z zebrania przedwyborczego w Sadłowie w 2010 roku, kiedy obiecywał, że zrobi wszystko, żeby szkoła nie była likwidowana

[img]https://[/img]

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.