Uczniowie z Żuromina o krok od tragedii

W okolicach Krakowa doszło do groźnego wypadku autokaru przewożącego uczniów żuromińskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Pierwsze informacje, jakie do nas docierały, były tragiczne. Dziś wiemy, że żadnemu z poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo utraty życia. Wszyscy, poza nauczycielem Grzegorzem Wronkowskim, są już w domach.
Autobus z �uromina uderzy� z pr�dko�ci� 85 km/h (dane z tachografu)w ty� ci�ar�wki

Adam Ejnik

a.ejnik@gmail.com[img]https://[/img]

[b]Relacja z miejsca wypadku[/b]

Pierwszą informację o wypadku na krakowskiej obwodnicy otrzymaliśmy w sobotę 8 października o godzinie 19:52.

„Stała się tragedia. Przód autobusu jest zmiażdżony. Na pewno nie żyje nasz nauczyciel. Nie wiem, kto jeszcze…”

Taki SMS otrzymaliśmy od świadka wypadku tuż po tragedii.

Na szczęście informacja ta okazała się fałszywa. Szybko nadeszło sprostowanie:

„Wszyscy żyją, 10 osób jest w szpitalu, reszcie udzielono pomocy na miejscu. Z Żuromina wyjechał już autokar, żeby zabrać, kogo można. Grzegorz Wronkowski dyrektor ZSP ma podobno złamania otwarte. Najgorzej ucierpieli siedzący z przodu”.

Zaraz potem wiadomość o wypadku obiegła wszystkie media. O zdarzeniu pisały portale internetowe, mówiono o nim w programach informacyjnych niemal wszystkich stacji.

Do wypadku doszło na krakowskiej obwodnicy na autostradzie A4. W autokarze jechało 29 osób. 24 uczniów ZSP oraz 5 opiekunów. 13 poszkodowanych odwieziono do krakowskich szpitali. Pozostali czekali na transport.

Ostatnia informacja, jaką otrzymaliśmy tego dnia od świadka wydarzeń, brzmiała:

„Na miejsce dojechał autokar z Krakowa. Nie wiadomo, czy wszyscy pojadą, bo wiele osób jest w szoku.”

[b]Wypadek[/b]

Uczniowie uczestniczyli w Zjeździe Szkół imienia Jana Pawła II w Częstochowie. Tego dnia już wracali do Żuromina. Około 19:30 doszło do zderzenia żuromińskiego autokaru z ciężarowym MAN-em, który stał na prawym pasie jezdni.

Według kierowcy i świadków ciężarówka była nieoświetlona. Nie poruszała się. Natomiast według wstępnych ustaleń policji oba pojazdy były w ruchu.

– Wszystko to są nieoficjalne wiadomości – mówi dla Kuriera rzecznik małopolskiej policji nadkomisarz Katarzyna Cisło – Będziemy jeszcze przesłuchiwali świadków zdarzenia, zabezpieczyliśmy oba pojazdy. Zbadamy ich stan techniczny, zanalizujemy tachografy.

Policja krakowska wszczęła śledztwo z artykuł 173 kodeksu karnego: Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

O wynikach śledztwa Czytelników poinformujemy.

[b]Natychmiastowa pomoc[/b]

Na miejscu zdarzenia pojawiły się służby z Krakowa. Strażacy rozłożyli namioty medyczne i na miejscu udzielano poszkodowanym pierwszej pomocy.

Wieść o wypadku niemal natychmiast dotarła również do Żuromina. Zarówno właściciel firmy przewozowej Jerzy Filipski, jak i dyrektor szkoły Maria Skolmowska-Karpińska już kilka minut po zdarzeniu byli w kontakcie z uczestnikami wycieczki.

– Natychmiast wysłałem zastępczy autokar do Krakowa – mówi właściciel firmy przewozowej Jerzy Filipski – Jednocześnie wynająłem autokar z Krakowa, żeby uczniowie mogli jak najszybciej dotrzeć do domów.

Autokary spotkały się w okolicach Kielc i część uczniów nad ranem dotarła do Żuromina.

Pozostali uczniowie przebywali w krakowskich szpitalach. Już w niedzielę rano wyjechali do nich opiekunowie i rodzice.

– O zdarzeniu dowiedzieliśmy się wieczorem w sobotę. Natychmiast zorganizowaliśmy spotkanie części nauczycieli. Byliśmy w stałym kontakcie z rodzicami i z uczestnikami wycieczki. W niedzielę rano wspólnie z panią wicedyrektor i rodzicami wyjechaliśmy do Krakowa, by być na miejscu przy naszych uczniach – mówi dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Maria Skolmowska – Karpińska.

Tego samego dnia firma obsługująca wycieczkę odwiozła do Żuromina kolejną grupę uczniów. W poniedziałek ostatni uczniowie znaleźli się w Żurominie. Stan ich zdrowia jest dobry.

– Uczniowie i opiekunowie na szczęście nie doznali większych obrażeń. W sobotę, w niedzielę, a niektórzy w poniedziałek byli pod fachową opieką lekarzy z Krakowa. W tej chwili część z nich uczestniczy już w zajęciach. Kilkoro jest na zwolnieniu lekarskim. Wszyscy, którzy tego potrzebują, mogą jeszcze przez pewien czas pozostać w domu, aby ochłonąć po tak wstrząsającym zdarzeniu. Jeden z opiekunów nadal przebywa w szpitalu w Krakowie – mówi dyrektor Skolmowska – Karpińska.

Szkoła, jak mówi dyrektor, zapewniła również poszkodowanym i ich najbliższym pomoc psychologa.

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.