Informacje

CHCIAŁ USTAWIĆ JADŁODZIELNIĘ

Myślę, że dużo jedzenia marnuje się w niektórych domach czy sklepach, a inni jej potrzebują. Dobrym pomysłem byłoby ustawienie w Żurominie lodówki, tzw. jadłodzielni – uważa żurominianin Krzysztof Stolarczuk.
Podobne jadłodzielnie, jak ta w Warszawie znajdują się w wielu innych miastach Fot. um.warszawa.

Mężczyzna zadzwonił do naszej redakcji podzielić się inicjatywą, którą chciałby zrealizować.

– Wystąpiłem z inicjatywą na Facebooku. Jakieś wstępne rozmowy z panią burmistrz i dyrektorem Żuromińskiego Centrum Kultury przeprowadzałem o ustawienie lodówki, tzw. jadłodzielni właśnie przed Centrum Kultury – powiedział.

– Ja się tu urodziłem, w Żurominie, czuję się Żurominiakiem, czuję, że to jest dobra inicjatywa – podkreśla pan Krzysztof. Uważa, że dużo żywności marnuje się niepotrzebnie. Jak zaznacza, chciałby coś zrobić, ale nie może znaleźć nigdzie wsparcia. – Ręce mi opadły – mówi. Twierdzi, że zapoznał burmistrz miasta ze swoją propozycją, a ta miała przekazać informację dyrektorowi ŻCK.

Jak dodał, ma już nawet obiecaną lodówkę od jednego z dystrybutorów. – Rozmawiałem z kilkoma właścicielami sklepów, którzy też by się podzielili jedzeniem. I mam same kłody pod nogi – dodał. Niestety, sam jako osoba fizyczna nie może wystąpić o lodówkę. – Jeżeliby pismo napisało Centrum Kultury to ok, dostaną. Stowarzyszenia nie będę zakładał, bo to się mija z celem i byłoby tylko na chwilę – powiedział Stolarczuk. Uważa, że nie byłoby to wielkim obciążeniem pracowników ŻCK, gdyby raz na tydzień musieli dodatkowo zajrzeć do lodówki i zadbać i jej czystość. Niestety, jak dodał, jego pomysł nie spotkał się z aprobatą dyrektora ŻCK, do którego po kilku dniach czekania sam zadzwonił.

– Dyrektor mi mówi, że nie. Ja mu mówię, że sprawdza się to wielu miejscach w Polsce. Ale on mówi, w Żurominie się nie sprawdzi, bo wrzucą mi śmieci, choinkę mi ukradli. Żuromin to jest Żuromin – relacjonuje rozmowę z dyrektorem gminnej placówki inicjator. – To po co w Żurominie pracuje? – komentuje podejście.

Nasz rozmówca twierdzi, że próbował go przekonać do swojego pomysłu, wskazując miejsca, gdzie takie jadłodzielnie funkcjonują. Jak napisał u siebie na Facebooku, podwórko przy Domu Harcerza, przy ul. Nad Dwręcą 30 w Brodnicy to miejsce, gdzie stoi wielka lodówka i szafa służące brodnickiej jadłodzielni. Tu brodniczanie zostawiają na półkach jedzenie, którym dzielą się z innymi. Każdy z tych produktów może korzystać, a korzystających jest coraz więcej. W poniedziałek na półkach w lodówce były dwa wielkie półmiski z galaretką z nóżek, były plastry szynki w dwóch pojemnikach. Wszystko zniknęło natychmiast – napisał Stolarczuk.

A w Żurominie? – Tu jest mur – ocenia mieszkaniec miasta. Ma żal, że nie można tu nic zorganizować. A na pomysł ustawienia jadłodzielni, jak nam wyjawił, wpadł dlatego, że osobiście widział, jak jednego dnia na osiedlu bloków wielorodzinnych przy ul. Wyzwolenia ktoś wyrzucił siatkę ziemniaków, które obrosły już kiełkami. – Za chwilę przyszła pani, która zbiera puszki, zobaczyła w tych bioodpadach te ziemniaki, poobrywała odrosty i wrzuciła do reklamówki, żeby je zabrać i zjeść – tłumaczy. – Marchewkę, pietruszkę, ogórka, bo przerośnie, ludzie wyrzucają na śmieci. Nadwyżki jedzenia nie muszą się marnować – mówi Krzysztof Stolarczuk.

– Ja nie robię tego dla żadnego zysku, nie będę żadnym politykiem, nie będę startował w wyborach – zaznacza mieszkaniec Żuromina. Liczy, że pomysł zyska jednak poparcie. -Widzę jeszcze ludzi biednych. Może ja w życiu głodny nie byłem, ale współczuję tym ludziom – podkreśla.

Miejmy nadzieję, że uda się jakoś znaleźć wspólny front i pomysł ustawienia jadłodzielni w mieście zyska poparcie.

AO

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

    • To fakt ma blisko więc pewnie dlatego przed ŻCK chce mieć Ale w centrum miasta to się powinno takich rzeczy ustawiać Ludzie się wstydzą biedy powinno to być na uboczu

  • Fakt, Żuromin to Żuromin, tu nic dobrego nie wydarzy się . Ludzie specyficzni . Będą woleli wyrzucić do śmieci niż podzielić się z potrzebującymi.

  • Taka pełna lodówka wielu by ucieszyła…:) szczególnie w kryzysie głodu…wiadomo jakiego.
    Dlatego są pewne miejsca i skupiska gdzie takie potrzeby ludzie mają nagminnie i akurat ZCK nie jest im po drodze.A czy i kto by decydował co tam wkładać bo myślę ,że jak już to asortyment mógłby być szeroki bo potrzeby są wielkie…niekoniecznie na spożywkę:)
    A czemuż to Pan Stolarczuk nie chce zakładać stowarzyszenia? Niech spróbuje jeżeli już taki społecznik bo chyba wie, że wiele działań to nie rzucenie pomysłu podmiotom publicznym ale faktyczne jego wykonanie.
    A co na to nasz kochany sanepid, straż pożarna,energetyka…..? bo jako tako to właśnie urzędy są bardzo obwarowane przestrzeganiem rygorów BHP itp…

  • Tak wszystko się zgadza miałem obiecaną lodówkę kwietniu od dużego dystybutora , zanim coś się ruszyło to był maj i środki im na promocje się skończyły. Jest szansa na 3 kwartał. A ha Pani Burmistrz wykazała zainteresowanie ,skontaktowała się ze mną zaprosiła mnie na rozmowe z tym że ja na razie nie przebywam w Żurominie. Tak PO DZIELMY się. Zapraszam .l

  • Bodenszac niech się tym zajmie wytyka UMiG błędy, niech teraz zrobi coś pożytecznego. Krzysiek ma rację, że takie lodówki by się przydały tylko może nie w centrum gdzie potencjalny korzystający byłby na widelcu opinii publicznej. Wiadomo jeden z drugim do lodówki nic nie włoży, ale gdyby zobaczył kogoś ktoś coś bierze to by tyłek obrobili.
    Osobom na budżetowych etatach nic się nie chce i nic nie muszą maja focha, ze muszą obsłużyć interesanta.

    • Regina ma rację, ŻCK jest na widoku i niektórzy będą się wstydzić. Co do osób na budżetowych etatach…są obowiązane przestrzegać przepisów, a jadłodzielnia wymyka się spod przepisów i nikt nie chce odpowiadać za zatrucia, bałagan w lodówce i płacić mandaty sanepidowi. Co do pani szukającej po śmietniku…Widzę ludzi szukających niedopałków w koszach- czy dla nich też się przewiduje szafę z papierosami i niedopałkami? W koszu szuka kto ma ochotę, ja sama biorę jakieś meble z wystawek, ale nie wstydzę się tego. Potrzebuję więc biorę. Za żywność nikt nie chce odpowiadać, bo przepisy są surowe…

      • W innych miastach jakoś to działa, tylko Żuromin robi problemy, bo sanepid, bo przepisy, no ale wiadomo, Żuromin to Żuromin, w centrum postawić to nie, bo każdy wielkiego pana chce odgrywać i wstydzi się iść po jedzenie. Lepiej niech się marnuje, a ja i rodzina może głodować, ale wstydu przed Kowalskim się nie najem… Dziwna ta mentalność ludzi na prowincji. Serio, nie wiem za kogo się uważacie. Swoją drogą, czy stowarzyszenie WZU jeszcze działa? Może oni by podjęli temat? Wystarczą dobre chęci, nigdzie w mieście nie znajdzie się miejsce na lodówkę i ochotnik, by o to zadbać?