
OM: Lockdown znów przerwał rozgrywki, ale nie wszystkie wojewódzkie związki przestały grać. Część prezesów znalazła sposób na kontynuację rundy wiosennej. Powiedz, jak czuje się zawodnik, który po jednym ligowym meczu musi znów odpoczywać?
ŁJ: Cóż mogę powiedzieć? Przede wszystkim czuję się niesprawiedliwie potraktowany. Szczególnie, gdy widzę jak koledzy z województwa warmińsko-mazurskiego na tym samym poziomie rozgrywkowym normalnie rozgrywają mecze. Fajnie zaczęliśmy rundę, chcieliśmy pójść za ciosem, a ktoś nam to odebrał. Oczywiście rozumiem sytuację pandemii, ale mecze gramy bez publiczności, na meczach stosujemy wszystkie zasady sanitarne. Rok temu przeżywaliśmy to samo. Bardzo brakuje tej możliwości rywalizacji.
OM: Zakaz treningów objął także zespoły juniorskie. Co, jako trener, sądzisz o zakazie trenowania, który został nałożony również na dzieci? Jak twoim zdaniem, powinny spędzić ten rozbrat z piłką?
ŁJ: Jeśli chodzi o dzieci tu jestem trochę rozdarty. Z jednej strony czułem sprzeczność pomiędzy nauką zdalną a możliwością trenowania. Będąc nauczycielem WF wiem, jak ważny jest ruch, szczególnie teraz. Na treningach zawsze miałem wysoką frekwencję, ale też słyszałem głosy rodziców. „Dobrze że wreszcie mój syn/córka może się poruszać na świeżym powietrzu” – mówili. Przerywając treningi zachęciłem swoich zawodników do aktywności fizycznej na świeżym powietrzu w dowolnej formie. To ważne, by móc wrócić do treningów po przerwie.
OM: Wróćmy do pierwszego spotkania wiosny. Podczas inauguracji pokazaliście charakter. Pokazaliście, co to znaczy walka do ostatniej minuty. Taką Borutę mieliśmy oglądać w rundzie rewanżowej?
ŁJ: W seniorskiej drużynie gram od kilkunastu lat i większość tego czasu pod wodzą trenera Kołakowskiego. Chyba właśnie dzięki niemu mamy wpojoną walkę i zaangażowanie. Takimi też jestesmy zawodnikami. W naszej drużynie atmosfera zawsze była bardzo dobra. Świadczy o tym choćby to, że mamy zawodników, którzy dojeżdżają tylko na mecz z daleka, bo po prostu mają ten klub w sercu. Mecz w Sochocinie fajnie nam się układał. Mimo braków w składzie walczyliśmy i zostało to nagrodzone dwiema bramkami. Potem „głupio” straciliśmy prowadzenie. Zakończyło się happy endem po strzale Piotra Kowalskiego. Takie sytuacje budują i to mógł być kapitał na kolejne mecze. Wiem, że jeśli rozgrywki zostaną wznowione Boruta może o coś jeszcze powalczyć, a patrząc na skład trener będzie miał kłopoty bogactwa przy wyborze pierwszej jedenastki.
OM: Co robisz, aby podtrzymać formę? Jak nie stracić tego, co wypracowaliście w okresie przygotowawczym?
ŁJ: Treningi są wstrzymane, ale każdy wie, że musi utrzymać formę, jeśli mamy grać dalej. Nie znam planów wszystkich chłopaków, ale ja staram się utrzymywać to, co zostało wypracowane zimą. We własnym zakresie wykonuję ćwiczenia siłowe oraz oczywiście biegam. W moim wieku jest to konieczne.
OM: Na zakończenie chyba najważniejsze pytanie, jak myślisz, czy rozgrywki Klasy A tym sezonie zostaną wznowione? Uda się dograć sezon?
ŁJ: Szczerze mówiąc trochę się obawiam o rozgrywki. W zeszłym sezonie związek nie był przygotowany na taką przerwę. Teraz regulamin już przewiduje zakończenie sezonu po jednej rundzie. Boję się, że nasze granie może zostać uznane za niepotrzebne w obliczu pandemii. Jeśli w kwietniu nie ruszymy to zwyczajnie może zabraknąć terminów na dograne tego sezonu. Liczę jednak, że jeżeli dalej tak będzie wyglądała sytuacja to nasz związek pójdzie w ślady chociażby WMZPN i zaproponuje klubom rozwiązanie, które pozwoli dograć sezon mimo odgórnych obostrzeń.
Dodaj komentarz