– Przyszedłem do was z prośbą o sfinansowanie uzyskania opinii/certyfikatu Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej dla dwóch jednostek, tj. dla samochodów pożarniczych, które są w dwóch jednostkach OSP, tj. OSP Chamsk i OSP Młudzyn – zaczął swoją wypowiedź Wiśniewski. O potrzebie uzyskania takich opinii pisaliśmy na naszych łamach jakiś czas temu. Komendant obiecał wówczas rozeznać się, ile będzie to wszystko kosztowało. Niestety, podczas komisji budżetu (12 maja) nie miał dobrych wieści. Uzyskanie niezbędnych dokumentów jest bardzo wysokie. Co prawda, jak tłumaczył, zawiera już wszystko, tj. doprowadzenie auta, odebranie, niezbędne remonty i inne naprawy, które są niezbędne i wymagane w celu uzyskania certyfikatu. – Jeden samochód to jest w granicach 45 tys. zł brutto – poinformował. Wiśniewski stwierdził, że bez tego certyfikatu jednostka OSP w Młudzynie, która posiada samochód od dwóch lat, jest wyłączona z wszelkich wyjazdów na akcje ratowniczo-gaśnicze. – Ponieważ nie jest wstawiony do podziału bojowego przez Państwową Straż Pożarną, no i samochód jest de facto bezużyteczny – podkreślił. Zażartował, że strażacy mogą nim jechać do kościoła i nigdzie indziej, ale przecież auto jest na tyle sprawne, że można by nim jeździć i udzielać pomocy potrzebującym.
Wiśniewski stwierdził, że złoży w najbliższych dniach odpowiednie pismo o sfinansowanie obu procedur, choć zdaje sobie sprawę, że może być z tym różnie. Wyraził jednak nadzieję, że znajdą się chociaż środki dla Młudzyna, żeby jednostka mogła zwyczajnie zacząć brać udział w wyjazdach na terenie gminy i nieść pomoc, bo w tej chwili wyjeżdżać tamtejsi druhowie nie mogą. Chamsk ma o tyle lepiej, że nie jest w KSRG, ale w podziale bojowym jest i do akcji wyjeżdżać może. – Nikt go nie wycofał póki co – podkreśla Wiśniewski. Ale certyfikat też by się przydał.
Koszt uzyskania certyfikatu dla Młudzyna to dokładnie kwota 43 480,50 zł. Tyle chce firma zza Częstochowy, która jako jedyna odpowiedziała na zapytanie komendanta odnośnie wydania stosownego certyfikatu. Samochód musiałby przejść remont, m.in. wymianę kilku podzespołów przy autopompie, remont podwozia. – Auto ma 27 lat i to jest ostatni dzwonek – zauważa druh komendant.
Jak podkreślił Wiśniewski, certyfikat będzie wydany bezterminowo i będzie obowiązywał dla samochodu dopóty, dopóki będzie on w stanie jeździć i będzie możliwość jego naprawy. Przypominamy, że auto strażaków z Młudzyna ma już obecnie 27 lat. Dla aut mających powyżej 30 lat certyfikatów już się nie wydaje, więc jest to ostatni moment, by o takowy się postarać. Jaka będzie decyzja rady, jeszcze nie wiadomo.
AO
Dodaj komentarz