Informacje

CZY PLAN SIĘ ŚLIMACZY? PRZEDSIĘBIORCY WCIĄŻ CZEKAJĄ

Gmina prowadzi procedurę planistyczną, by stworzyć kolejną wersję miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wszystko się przeciąga, a przedsiębiorcom kończy się cierpliwość. Nie mogą inwestować na swoich terenach. Ich rozwój to także rozwój gminy.
Kierownik wydziału geodezji Teresa Czaplińska zapewnia, że prace nad planem idą zgodnie z założeniem.

Podczas komisji infrastruktury 13 lipca pojawił się jeden z mieszkańców Żuromina, pan Krzysztof, który oczekuje od miasta umożliwienia mu inwestycji na swojej działce. Mieszkaniec ten posiada działkę o pow. ok 90ha, na której stoją elektrownie wiatrowe. W obowiązującym dziś planie możliwa jest tam zabudowa zagrodowa. Żurominianin wnioskował więc do urzędu (i do planu, i studium), by mógł na tym terenie zbudować farmę fotowoltaiczną. Żeby to zrealizować, należy dokonać zmian w planie i umożliwić na danym terenie budowę instalacji energii odnawialnej. Apelował do radnych o pozytywne poparcie jego wniosku.

– Moja prośba jest taka, byście się nad tym zastanowili jako radni, prośba, która ma odniesienie bardziej globalnie do tego, co przed nami przez najbliższe co najmniej 10 lat, jest taka, żeby umożliwić mi na tej działce zbudowanie farmy fotowoltaicznej w zakresie, który dziś dla mnie nie jest jeszcze określony – mówił do radnych. Podkreślał, że na jego działce przeważa niestety niskiej jakości gleba, klasy VI. Przez teren ten biegnie linia średniego napięcia. Istniejące tam już wiatraki wykluczają jakieś większe możliwości inwestycyjne. – Żaden budynek na tej działce nie może być posadowiony – mówił mieszkaniec. Jakakolwiek produkcja rolnicza na tym terenie wymagałaby naprawdę ogromnych nakładów finansowych, dlatego szuka on innej możliwości zagospodarowania terenu.

Rolnik podkreśla, że kilkanaście miesięcy temu złożył do gminy wniosek o pozwolenie na zbudowanie rolniczej biogazowni o mocy 0,5 megawata, ale cała procedura została zatrzymana przez plan, bo na istniejących dziś zapisach w planie nie można nic zbudować. – To jest również dla mnie argument, żeby państwa prosić, abyście popatrzyli na to trochę szerzej. Bo tak naprawdę tej uciążliwości zapachowej, którą mamy, nie rozwiążemy w inny sposób jak poprzez przetworzenie tego nawozu w takiej ilości, ile go mamy i zamianę tego produktu w coś, z czego skorzystają mieszkańcy – podkreślał pan Krzysztof.

Jak stwierdził, gmina mogłaby na tym skorzystać, bo wpłynąłby do niej podatek od nieruchomości. Jako przychód, pieniądze, które mogłaby potem spożytkować na coś dla mieszkańców.

Zdaniem radnego Zbigniewa Sochockiego procedura planistyczna niestety nieco się przeciąga i należałby coś, co uniemożliwia dalsze procedowanie, po prostu z analizy wyłączyć. Radny uważa, że wszystko opiera się o to, czy jest zaangażowanie gminy, żeby coś w tym kierunku zadziałać, żeby zmiany wprowadzić w miarę szybko.

– Jako rada podjęliśmy uchwałę o zmianie w planach i to się tak ślimaczy. (…) Jeśli ktoś przychodzi do pracy, np. do gminy, bierze pobory, to go nie boli, ale przedsiębiorcy czekają, tacy jak tu pan Krzysztof, na jakieś kroki radykalne. Leci jeden rok, drugi, trzeci, to szmat czasu w działalności – skomentował podczas komisji. Zdaniem Sochockiego plany nie tylko wstrzymały ekspansję wielkopowierzchniowych hodowli, ale i te drobne rzeczy, które mogą poprawiać życie mieszkańców. – Że jest wielkopowierzchniowa hodowla i dziś możemy ograniczać jej szkodliwość. Tego też nie można zrobić – podkreśla Sochocki.

Sochocki podkreślił, że chyba nie ma woli przyspieszenia, bo a to coś przeszkadza, a to umowa z planistą jest do końca roku, a może będzie można ją przedłużyć. – Tak to wygląda – mówił. Wspomniał problem z linią brzegową w Brudnicach.

Jak pisaliśmy, urząd prowadzi procedurę dla przygotowania nowego studium oraz trzech planów zagospodarowania przestrzennego. Uchwałę podjęto 10 lipca 2020r., czyli rok temu.

– Powodem ślimaczenia się jest plan w Wiadrowie, głównie, tam wymagało to dogłębnego wyjaśnienia z każdym właścicielem gruntu – mówiła kierownik wydziału geodezji Teresa Czaplińska. Problematyczne było tam naniesienie zmian pod budownictwo mieszkaniowe, choć takie wnioski były. Musiała zostać zabudowa zagrodowa, a to z uwagi na klasę gruntu. Omówiony indywidualnie każdy z wniosków należało nanieść na plan. W tej chwili dokument dla Wiadrowa i Dąbrowy jest uzgadniany z innymi organami.

Urzędnicy z wydziału geodezji tłumaczyli, że procedura wcale się nie ślimaczy, że wszystko idzie swoim torem, wszystko jest procedowane jednocześnie. – Studium jest podstawą, tym podłożem, żeby zrobić plany – podkreślała Czaplińska.

– Głównym powodem, żeby opracować studium, było wprowadzenie odnawialnych źródeł energii – mówiła Maria Jędrzejewska z wydziału geodezji. – Studium nie przewiduje ani fotowoltaiki, ani biogazowni – dodała. Urzędnicy przekonywali, że wszystko toczy się normalnym trybem.

– Studium do końca października, a plany byłyby już w listopadzie uchwalane – informuje Czaplińska. Jej zdaniem termin uchwalenia jest możliwy do zachowania, ale zawsze coś może się wydarzyć. – Termin jest realny. Tu na sesji państwo jedną z uwag przyjmiecie i wtedy cała procedura idzie z powrotem, i to już jest niezależne od urbanistów i od nas. Dlatego dobrze byłoby wszystko domówić przed wyłożeniem, żeby wyłożenie było tylko terminem do obejrzenia sobie i już bez uwag, bo uwagi trzeba rozpatrzeć albo odrzucić – mówi Teresa Czaplińska.

Jak wynika z danych urzędu, we właściwym terminie składania wniosków (od 30 lipca do 30 września) wpłynęło 11 wniosków. Po nim wciąż wpływają kolejne, aż do dziś. – Tylko mówimy o fotowoltaice, powierzchnia działek to jest ok. 190 ha na terenie całej gminy – mówi Jędrzejewska.

Tematu podczas komisji nie rozstrzygnięto, ale dyskusja na pewno wiele wniosła i dała kierunek do dalszych działań.

AO

komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.