Informacje

CZY ZNAJDZIE SIĘ LOGICZNE ROZWIĄZANIE PROBLEMU?

Mieszkańcy ulicy ks. Staniaszki w Żurominie przyszli na ostatnią komisję infrastruktury Rady Miejskiej, bo na ich ulicy pojawił się problem z parkowaniem i w ogóle wyjazdem z posesji. Czy szybko doczekają się jego rozwiązania?
Mieszkańcy ulicy Staniaszki pytali burmistrz, kto im postawił znak, który utrudnia życie

– Kto postawił ten znak? – zapytał jeden z mieszkańców kierując swój wzrok w stronę burmistrz Anety Goliat, obecnej na posiedzeniu.

Ale nim zapytał, mieszkaniec ten przedstawił się i zaczął opowiadać, że przy ul. Staniaszki mieszkali sobie wszyscy spokojnie i w ciszy dobre 20 lat. – Pojawił się problem w momencie otwarcia żłobka i przedszkola. Nie wiem, ile jest klas, ile jest dzieci, w każdym razie rano o godzinie wpół do ósmej to „kongo” to jest mało powiedziane – stwierdził Marek Zimolzak.

– Samochodem z posesji nikt nie może wyjechać, tu pani ma dokumentację zdjęciową, gdzie jej rodzicom zostały poniszczone samochody, bo ktoś zawracał. Mamy splątane ręce. W ostatnim czasie, nie wiem, na czyje polecenie pojawił się znak „Strefa zamieszkania” i uprawnia policję do wystawiania mandatów. Proszę ten znak tak oznakować, żeby nie dotyczył mieszkańców albo go zlikwidować – mówił Marek Zimolzak. Prosił, by problem został rozwiązany jak najszybciej.

– My mamy utrudnione życie. (…) został zakłócony spokój mieszkańców i to drastycznie. Żona żeby jechać do pracy musi pół godziny wcześniej, bo nie wyjedzie – dodał. Zimolzak podkreślił, że kiedy mieszkańcy budowali swoje domy cieszyli się, że ulica będzie zabudowana po jednej stronie, bo były małe działki, ale nikt nikomu w okna nie zaglądał. Teraz sąsiedztwo żłobka powoduje mieszkańcom problemy z wyjazdem z własnej posesji.

– W zakresie ustawiania znaków my jako rada nie braliśmy w tym udziału – odpowiedział mu radny Andrzej Staroń. – Dowiemy się, na czyje zlecenie został ten znak postawiony? – pytał Piotr Siudziński.

Goście na komisji twierdzili, że ktoś sugeruje, że to oni złożyli wniosek o postawienie nieszczęsnego znaku.

– Był wniosek z tego osiedla, z ulicy już teraz nie pamiętam, no to sprawdzimy i przekażemy informację, dlaczego ta „strefa zamieszkania” się pojawiła. Ale jeżeli jest „strefa zamieszkania” to ja rozumiem, że na tej ulicy, tak jak informował nas ostatnio pan naczelnik ruchu drogowego nie powinny się zatrzymywać samochody, tak. Czyli chyba dobrze jest, bo wtedy nie mielibyście państwo problemu. Tak mnie poinformował naczelnik wydziału ruchu drogowego. A jeżeli się zatrzymują, to również podjęliśmy działania z wydziału naszego budownictwa, jeździmy od czasu do czasu i patrzymy, co się dzieje u państwa na ul. Staniaszko. Czy się pojedzie o 10.00, 12.00 czy 13:00 ciągle stoją auta. Pytam się czyje te samochody stoją? Zastanawiamy się – zaczęła tłumaczenie burmistrz Aneta Goliat. Burmistrz stwierdziła, że poprosiła policję o pomoc, by ustalać, czyje to auta stoją. – My dojdziemy do tego. Poprosiliśmy o pomoc. Chcemy wiedzieć, czyje to samochody, bo mamy bardzo dużo takich informacji, że część, ale to są tylko informacje niesprawdzone, to są samochody, które przyjeżdżają do przychodni, może to są i państwa samochody ( tu zwróciła się do mieszkańców – przyp. red.), bo też mamy takie sygnały. Może również, bo też takie chodzą informacje, a to jest pani nauczycielki takiej i takiej. Musimy mieć tą wiedzę – zapowiedziała.

Burmistrz zastanawiała się, dlaczego – skoro pojawił się znak i samochody nie mogą się tam zatrzymywać, nadal się zatrzymują. – Jeśli są to pracownicy naszej szkoły, musimy coś z tym zrobić – dodała Aneta Goliat.

Burmistrz wspomniała, że urząd chciałby zrobić zajazd dla rodziców dzieci uczęszczających do żłobka.

Radny Zbigniew Sochocki pytał, czy tabliczka informująca, że zakaz postoju nie dotyczy mieszkańców nie rozwiązałby problemu. Inni jednak zauważyli, że znak „nie dotyczy mieszkańców ulicy” będzie krzywdzić innych mieszkańców miasta, którzy przyjadą na tę ulicę do kogoś np. z wizytą.

Radni zastanawiali się, jak można racjonalnie rozwiązać problem. Kiedyś padł pomysł przesunięcia ogrodzenia szkoły, żeby właśnie zamiast istniejących 4 miejsc parkingowych dla petentów żłobka powstało ich wzdłuż ulicy więcej, ale jakoś nic w tym kierunku nie zrobiono.

– Ustalanie na tym etapie czyj jest samochód nie jest celowe. Każdy mieszkaniec miasta ma prawo podjechać. Ja mam do pana Piotra potrzebę podjechać, porozmawiać, nie jestem mieszkańcem tej ulicy, jeśli będzie stał znak, który daje możliwość tylko mieszkańcom się zatrzymania to ja będę łamał przepis. Problem nie polega na tym, że ci ludzie przyjeżdżają, tylko że się nie ma gdzie zatrzymać – skomentował radny Andrzej Staroń. Zasugerował, żeby zrobić przy szkole skrzyżowanie osiowe, przesunąć ogrodzenie szkoły i pozyskane miejsce wykorzystać na parking.

Skomentował, że na skrzyżowaniu rankiem przy tej szkole rzeczywiście dzieją się dantejskie sceny, aż dziwne, że ktoś kogoś nie potracił jeszcze,, nie uszkodził poważnie auta. – Widziałem rodziców, którzy specjalnie zatrzymują się przed skrzyżowaniem, żeby się nie wdać w ten tłok , wobec czego blokują cały ruch, na domiar złego byli też tacy pomysłowi, którzy dziecko na lewą stronę wypuszczali. Dobrze, że się nic nie stało – mówił.

Dyskusja przyniosła wiele pomysłów, ale problem trzeba rozwiązać natychmiast. – Czy mieszkańcy naszej gminy, którzy przyjeżdżają do przychodni, nie mają prawa zatrzymać się najbliżej tego miejsca. Tam nie przyjeżdżają zdrowi ludzie, na rehabilitację?- pytał Staroń.

Mieszkaniec ulicy podkreślił, że rodzice dzieci ze żłobka starają się podjechać samochodem jak najbliżej wejścia, więc i tak lądują w ul. Staniaszki.

– Każdy chce, żeby jego dziecko było bezpieczne, jeśli nie ma chodnika – podkreślił Staroń. Zauważył, że kiedy gmina tworzyła żłobek, było mało grup, więc mało samochodów przywoziło pociechy. Teraz dzieci jest 50, więc nie ma się co dziwić, że i ruch się wzmógł. A na gminie ciąży obowiązek zapewnienia bezpiecznego tam dojazdu.

– O czym my rozmawiamy. A mówienie, że mieszkańcy mogą wjeżdżać i ci do żłobka, którzy jadą, to co, karty im zrobimy parkingowe i będą na bramce odbijać, że ci to mogą a ci nie mogą? Na jakiej podstawie? – komentował Andrzej Staroń.

Padła informacja, że nauczyciele i personel szkoły powinni mieć wyznaczone miejsca parkingowe gdzie indziej, bo parkują na dłużej, niż rodzice, którzy rano przywożą dzieci do żłobka/przedszkola/klas pierwszych.

Radny Staroń zwrócił uwagę, że teren szkoły jest tylko w zarządzie dyrektora i ma służyć wyższym celom, a nie tylko doraźnym interesom szkoły. – Potrzebne są szybkie działania – zakończył Andrzej Staroń.

Po godzinie dyskusji głos zabrała znów burmistrz Aneta Goliat, która jak powiedziała, przypomniała sobie historię postawienia znaku. – My sięgniemy do historii znaku. Jednym z argumentów, bo była jedna, chyba pani doktor, z jakimś jeszcze mieszkańcem od państwa z osiedla i były tam wyścigi organizowane – powiedziała. – Była pani kierownik Budzińska, teraz sobie przypomniałam, poproszono mnie na rozmowę i powiedziano, że tam się odbywają wyścigi. I jest prośba o strefę zamieszkania – powiedziała burmistrz.

Czy ostatecznie znajdzie się logiczne i co najważniejsze natychmiastowe rozwiązanie problemu mieszkańców i tych, którzy mają prawo korzystać z drogi publicznej? Ulica nie jest bowiem prywatna i to na zarządcy drogi, czyli gminie, leży teraz obowiązek zapewnienia tam porządku. Bezpiecznego korzystania ze stworzonych w tym rejonie instytucji podległych gminie, bez utrudniania życia mieszkańcom domów przy ul. Staniaszki.

Radny Staroń skomentował na koniec, że droga jest gminna i to burmistrz może postawić jaki chce znak, np. „parkowanie do 05, godziny. – Skoro pani uważa, że w tej ulicy można monitorować, kto parkuje, to tak samo można monitorować przed szkołą. Irytuje mnie wyszukiwanie problemów. Stoi tydzień samochód i kogo to zainteresowało? To jak ta policja jeździ, że przez tydzień nie widzą, kto tam stoi. To są opowieści z mchu i paproci – zakończył.

AO

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Ulica ks.Ignacego Staniaszko jest drogą publiczną gminną. Zarządcą drogi jest burmistrz. Zarządzającym ruchem drogowym na tej ulicy (na pozostałych drogach gminnych też) jest starosta powiatu. Aby „postawić” jakikolwiek znak drogowy zarządca drogi=burmistrz sporządza projekt organizacji ruchu. Zarządzający ruchem=starosta zatwierdza projekt organizacji ruchu wydając decyzję. Czytając ten tekst można dojść do wniosku, że w Żurominie znaki się „pojawiają” a zarządca drogi sprawę „pojawiania” wyjaśni.

  • Nie było i na pewno (!) w najbliższym czasie nie będzie porządku na miejskich drogach w Żuro.Znaki? totolotek.
    progi?-żadne miasto nie ma tak różnorodnych progów i min. pozrywanych i niedokończonych,nienaprawianych.
    Kto kazał znaki strefy zamieszkania postawić? może komisję trzeba powołać bo to takie trudne do stwierdzenia że hej. Ale temat ważniejszy PO CO one tam stoją (strefa zamieszkania)? jaka jest ich skuteczność? I również w innych miejscach czemu służą takie znaki, kto się do nich stosuje?
    A co na to Straż „Mniejska”?

  • Problem można rozwiązać w następujący sposób. Otworzyć brsmę wjazdową główną na posesję szkoły ,wjazd jednokierunkowy dla osób pozostawiających dzieci w żłobku i przedszkolu. Krótki postój dla pozostawienia pociech. Następnie wyjazd w kierunku ul.tej problemowej. Pracownicy szkoły, uczniowie i pozostali parkują na ulicy od frontu szkoły. Moim zdaniem proste i realne beż kosztów. Przecież to jest nasza szkoła nasze dzieci i aby zimą nie marzły należy je czym dowieść nie utrudniając życia mieszkańcom

  • Co ta pani wygaduje. To jest groteska. Wytłumaczę co ta pani mówi. Zrobiłam krok do przodu, ale nie jest to moja noga . Gdyby nawet to była moja noga, to zrobił to ktoś inny i nie jest to moja wina. Winny zostanie surowo ukarany. To problem tej pani , a nie wasz radni. Przypominam, że wy jesteście organem uchwałodawczym, a pani organem wykonwczym. Podejmiecie uchwałę i wszechwiedząca niech ją wykonuje. Dlaczego bierzecie za nią odpowiedzialność

  • Za dużo jest samochodzisków i wygodnickich. 40 lat temu chodziłem pieszo z jednego końca miasta na drugi koniec miasta przez 8 lat do podstawówki i przez 4 lata do liceum.

  • Najważniejsze że Aneta Goliat przypomniała sobie historię postawienia znaku po godzinie dyskusji. Burmistrz składa do starosty projekt organizacji ruchu. Może to dwie różne osoby.

  • Czy wy wszyscy zwariowaliście? Dajcie się zwieść lobby WZU ?. Zrzucają odpowiedzialność na innych.Winni są mieszkańcy, użytkownicy drogi, użytkownicy chodnika, chorzy ludzie, dzieci chodzące do szkoły i do przedszkola i głupie przepisy ruchu drogowego. Przecież za to wszystko odpowiada pani burmistrz