CZYTELNICY NIE OPUŚCILI BIBLIOTEKI

– W tych miesiącach najwięcej działalności i wydarzeń jest pokazywanych w formie online – mówi Joanna Rakoczy, dyrektor PMBP w Żurominie. Jak dodaje, w placówkach, gdzie ten czytelnik i odbiorca był na co dzień teraz rzeczywiście brakuje z nim kontaktu, zarówno z żywym czytelnikiem książek, ja i tym człowiekiem, który przyszedł na liczne spotkania autorskie, na warsztaty, koncerty czy zajęcia dla dzieci.

– Na pewno się to trochę negatywnie na nas odbiło. Było tyle imprez, spotkań. Szkoły bardzo licznie uczestniczyły w bardzo dużej ilości spotkań autorskich z pisarzami, a to jest bardzo ważne dla rozwoju młodego człowieka – mówi Joanna Rakoczy. Co prawda odbyły się tu wakacyjne zajęcia dla dzieci, ale ograniczono ilość osób mogących wziąć w nich udział.

Biblioteka nie ma jednak większego problemu z realizacją swoich statutowych zadań, czyli rozwoju czytelnictwa. – Od tego biblioteki są, od rozwoju czytelnictwa i cieszę się, że mamy takie właśnie zadania statutowe, bo my je realizujemy, promujemy, książki wypożyczamy, nawet, jeśli nie ma tych dodatkowych imprez – podkreśla dyrektor.

Jak podaje, również mimo ograniczonej możliwości wstępu do budynku biblioteki na początku pandemii i wciąż utrzymywanych ograniczeniach (książki przechodzą już nie 14 a 5 dniową kwarantannę po powrocie z wypożyczenia) czytelnictwo w żuromińskiej placówce wcale źle nie wygląda.

– W porównaniu z rokiem ubiegłym czy tak jak rozmawiam z innymi placówkami, gdzie dyrektorzy narzekają, że tak drastycznie wszystko spadło, to u nas, powiem szczerze, jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczone i cieszymy się, że nie jest aż tak tragicznie. Jest spadek, ale nie drastyczny – podkreśla szefowa placówki. Jak tłumaczy, są dni, kiedy do biblioteki przychodzi sporo czytelników i takie, kiedy jest ich mniej, ale instytucja od dawna dba o to, by oferta czytelnicza była różnorodna i trafiała w różne gusta. Na razie wciąż nie ma możliwości samodzielnego skorzystania z księgozbioru i czasopism dostępnych na miejscu w czytelni, ale wypożyczenia woluminów do domu cieszą się ogromnym powodzeniem.

– Czytelnicy wypożyczają więcej książek jednorazowo. Z tym wiąże się i bezpieczeństwo epidemiologiczne, bo jak weźmie się do domu więcej książek, to czytelnik rzadziej przyjdzie do placówki – tłumaczy szefowa biblioteki.

Jak dodaje, w ostatnich miesiącach zwiększyło się zainteresowanie czytelników ofertą „Legimi”, więc placówka zamawia teraz więcej kodów dostępu do tej cyfrowej bazy książek i naprawdę cieszą się one sporą popularnością wśród miłośników książek. – Kupujemy jeszcze czytniki, które cały czas są w ruchu. To też jest forma, która w okresie pandemii świetnie się sprawdza. I to też są wypożyczenia, które są liczone do naszych statystyk. Namawiamy też wszystkich do korzystania z audiobooków. Zależy nam na każdym wypożyczeniu, każdym czytelniku – mówi dyrektor.

Lada dzień placówka otrzyma środki ministerialne na zakup nowości wydawniczych, którą musi wydać do końca listopada. – Cały czas kupujemy i musimy kupować, bo czytelnicy przede wszystkim skupiają się na nowościach – tłumaczy Rakoczy.

– Nie mamy jeszcze informacji o powrocie do wolnego dostępu do księgozbioru. Takiej wprost informacji z Biblioteki Narodowej rekomendującej otwarcie dla czytelnika wypożyczalni jeszcze nie ma. Wciąż książki wybiera i poleca bibliotekarz, przynosi je z regałów. W miarę sprawnie to idzie. Nie mamy też jeszcze czynnej czytelni, gdzie trzeba by wszystko dezynfekować i stosować dodatkowe zabezpieczenia – kończy szefowa biblioteki.

AO