Sport

GRZYBOWSKI ODSŁANIA KULISY ODEJŚCIA

Maciej Grzybowski w styczniu zrezygnował z pełnienia funkcji trenera Wkry Żuromin. Kurz po decyzji szkoleniowca już opadł, a trener w rozmowie z “Kurierem” rozprawia się z plotkami i ujawnia kulisy podjętej decyzji.

Kurier Żuromiński: Wielu kibiców nie wierzyło w informacje, które pod koniec stycznia obiegły Żuromin – Maciej Grzybowski zrezygnował z funkcji trenera Wkry Żuromin. Wydawało się to wręcz nieprawdopodobne. Dlaczego podjąłeś taką decyzję?

Maciej Grzybowski: Faktycznie taka informacja mogła zrobić mętlik w niejednej głowie, tym bardziej, że Wkra po pierwszej rundzie zajmuje dobre, 7 miejsce. Była to bardzo trudna decyzja, ale niestety musiałem ją podjąć. Powodów jest zawsze kilka. Na pierwszym miejscu oczywiście zawsze jest i będzie rodzina, a jak wiadomo jakiś czas temu zostałem tatą. Drugi to rozwijająca się moja działalność, czyli Akademia Ruchu. Są to zajęcia dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym a innowacyjnością są zajęcia dla 2 i 3 latków, gdzie rodzice biorą w nich aktywny udział. Na moje zajęcia przyjeżdżają nawet rodzice ze swoimi pociechami z Żuromina. Trenerów chcących pracować z najmłodszymi jest bardzo mało, a przez najbliższe pół roku jestem zmuszony samodzielnie realizować projekt. Oczywiście wierzę, że uda mi się znaleźć i wdrożyć osobę do takich zajęć. Wtedy będzie szansa na mój powrót na piłkarskie boiska. Moja droga trenerska rozpoczęła się w 2002 roku od pracy z młodzieżą w Lechu Rypin, w 2010 zostałem drugim trenerem przy pierwszym zespole, z którym to osiągnęliśmy historyczne wyniki dla klubu, robiąc m.in. awans do drugiej ligi. Do teraz, z wielką przyjemnością pracowałem w piłce seniorskiej. Historia zatoczyła koło i wracam do zabawy z dziećmi i promocji sportu od najmłodszych lat.

KŻ: Decyzja podjęta została w połowie rundy, kiedy Wkra jest w trakcie realizacji celu – utrzymania w IV-ligowych rozgrywkach. Twoje odejście może być traktowane jako ucieczka.

MG: Uważam, że zostawiam zespół w najlepszym dla niego momencie, będąc spokojny o jego dalszy rozwój. Moja decyzja była podjęta z wielkim bólem serca, tym bardziej, że chemia z zespołem po 4 latach pracy była bardzo duża, co zdarza się naprawdę rzadko. Drużyna osiągnęła najlepszy wynik w mojej pracy, wykonaliśmy założony cel, czyli pierwszą ósemkę w tabeli. Co istotne nikt z filarów zespołu mimo, ciągłych propozycji, a więc Tomek Kamiński, Bartek Żelazny, Bartek Narewski nie odchodzi. Blisko przyjścia był napastnik Patryk Szczepański, ale zdecydował się na grę w II lidze. Do tego wybór profesjonalnego i ambitnego trenera – Tomasza Paczkowskiego – powinien uspokoić kibiców.

: Pojawiały się informacje, że była to decyzja zarządu klubu, a nie Twoja. Jak się do tego odniesiesz?

MG: Odpowiem krótko – absolutna nieprawda. Prezes uczynił wszystko, żebym odroczył swoją decyzję do czerwca. Niestety z wielkim bólem serca, ale ta była nieodwracalna. Po prostu fizycznie nie byłbym w stanie pogodzić klubu i Akademii Ruchu.

KŻ: Jak zapamiętasz czteroletni pobyt we Wkrze Żuromin?

MG: To był świetny czas. Do klubu dołączyłem, dzięki ówczesnemu prezesowi Michałowi Osieckiemu, kiedy Wkra rozpoczęła budowę zespołu do awansu i powrotu na czwartoligowe boiska. Nakreśliliśmy cel i konsekwentnie, krok po kroku go realizowaliśmy. Awansowaliśmy we wspaniałym stylu, mimo depczącej nam po piętach Nadnarwianki Pułtusk. Na długo zapamiętam wizytę ekipy filmowej PZPN i reportaż o klubie. Przez te kilka lat przychodziło mi budować zespół i utrzymywać w czwartoligowych rozgrywkach, pozostawiając poza sobą takie zespoły jak Ciechanów, Ostrołęka, Mława czy chociażby Sierpc wygrywając wszystkie, tak ważne dla kibiców, mecze derbowe. To wspaniałe chwile i na pewno nie zapomnę ich do końca życia. Do tego wielki szacunek dla zawodników, których miałem okazję poznać, dzięki którym realizowaliśmy nasze cele, będąc niejednokrotnie w ciężkiej sytuacji. Ani razu w nich nie zwątpiłem i to oni dawali mi kopa do jak najlepszej pracy na rzecz klubu. Nie zawsze było jednak różowo. Nie wyszło nam w rozgrywkach Pucharu Polski. Jako zawodnik i jako trener miałem przyjemność podnosić trzykrotnie puchar na szczeblu województwa. To niezapomniane wrażenia, z Wkrą niestety to mi się nie udało. Sport sportem, ale dla mnie ważne jest bycie dobrym człowiekiem. Dlatego wierzę, że nikt nie będzie miał do mnie urazy po tej decyzji, nikogo w jakikolwiek sposób nie obraziłem i liczę, że zawsze będę mile widziany na trybunach, teraz już jako kibic Wkry. Z całego serca dziękuję zespołowi, prezesowi Michałowi Osieckiemu, Mariuszowi Kawczyńskiemu, całemu zarządowi i wszystkim kibicom, którzy nigdy w nas nie zwątpili. Życzę Wkrze i nowemu trenerowi samych pomyślności i sukcesów!

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.