Komisja infrastruktury Rady Miejskiej w Żurominie przyjrzała się na ostatnim posiedzeniu , jak wygląda przebieg realizacji projektu. Projektu, który zakłada większy udział mieszkańców miasta w zarządzaniu miastem i kreowaniu wizji jego rozwoju. Jak przedstawiła radnym koordynatorka zadania z urzędu, Beata Łebkowska, były spore ograniczenia w realizacji założonych etapów programu, związane były one oczywiście z pandemią i wszelkimi obostrzeniami, jakie co i rusz wprowadzano.
– Osoby starsze nie chciały się z nami spotykać z racji tego, że nie chciały się zarazić. W tym roku podjęliśmy działania, były organizowane szkolenia, były organizowane warsztaty, był zorganizowany pomiar czujnikami – mówiła radnym na posiedzeniu 30 września. Obecnie powstają ankiety, odbędą się konsultacje z mieszkańcami. – Nadal mamy słabe zainteresowanie jeśli chodzi o naszych mieszkańców realizacją tego projektu – ubolewała Łebkowska. Trochę ratują sytuacje szkoły, których uczniowie włączyli się w uczestnictwo.
– Podjęliśmy współpracę ze szkołą ponadpodstawową, były przeprowadzone warsztaty i szkolenia – poinformowała. Sporo rzeczy do kwietnia przyszłego roku jeszcze zostało do zrealizowania.
– Dla nas istotny jest kontakt z mieszkańcem – podkreśla koordynatorka projektu. Wspomniała, że pierwsze warsztaty odbyły się z udziałem młodzieży z Liceum Ogólnokształcącego, która do dziś nie odmawia pomocy, kiedy tylko potrzeba. Kontakt urzędu z nimi jakoś został utrzymany.
Łebkowska opowiedziała jednak o warsztatach, które na długo zapadły jej w pamięci. Po nich, na pytanie, co młodzież zrobiłaby, gdyby nagle do miasta wjechał pociąg pełen pieniędzy padła odpowiedź, że nic, bo tu już nic nie da rady zrobić. Potem rozwinęła się między urzędnikami a młodzieżą rozmowa na temat budżetu obywatelskiego, dlaczego nie biorą w tym udziału. Jak powiedziała Łebkowska, nastolatkowie niewiele na ten temat wiedzieli, wręcz temat był im nieznany.
Radny Andrzej Staroń zastanawiał się, czy młodzież, która brała udział w tych warsztatach w ogóle wiąże przyszłość z tym miastem, czy po prostu zamierza wyjechać na studia i już nie wrócić, bo wówczas podejście byłoby zrozumiałe. – Jeśli widzą, że tu nie ma potrzeb, bo gdzieś ich wyobrażenie o dorosłym życiu wiąże się z zupełnie innym miejscem, to zrozumiałe – mówił.
– Ja też wyjechałam do dużego miasta, ale wróciłam. I mam nadzieję, że oni też kiedyś tu wrócą i będą chcieli tu żyć, bo to będzie miejsce przyjazne dla nich – mówiła Łebkowska.
Radny Staroń przy okazji rozmowy o uciążliwościach zapachowych wskazał, że właśnie podczas ostatniej ptasiej grypy czy przypadkach ASF widać, jak wszystko się roznosi i jak mikroklimat jednego miejsca wpływa na inne. – Ale to trzeba chcieć zauważyć i nie na poziomie gminy tylko dużo, dużo wyżej, na co myślę, że od lat mieszkańcy czekają. Inwestorzy też chcieliby pewnie mieć jasną sytuację na czym stoją i w którym kierunku to idzie, żeby wiedzieć, jakie decyzje podejmować w zakresie rozbudowy swoich gospodarstw. Mają do tego prawo, są odpowiedzialni za żywność, produkują ją– skomentował.
AO
Dzieci w podstawówkach wiedzą wiele więcej niż nasze władze.
Co można zrobić więcej ? Biedronek i Dino drogie dzieci.