Informacje

NIEWYKORZYSTANE KORKOWE. CO DALEJ Z PROFILAKTYKĄ?

W minionym roku w Żurominie nie wykorzystano całego dostępnego funduszu alkoholowego. Spora kwota, bo aż 150 tys. zł, przeszła na bieżący rok. Czy w tym uda się wykorzystać środki i czy skorzysta z nich profilaktyka przez sport ?

Komisja rewizyjna żuromińskiej Rady Miejskiej analizowała na ostatnim posiedzeniu (2 lutego) wydatki z funduszu alkoholowego za miniony rok. W posiedzeniu wzięli udział przewodnicząca Miejsko-Gminnej Komisji Rozwiazywania Problemów Alkoholowych Ewa Anna Leśniewska wraz z członkiem Zbigniewem Rzymkowskim oraz prezes Wkry Żuromin Mariusz Kawczyński.

W zeszłym roku na fundusz alkoholowy przypadało ok. 350 tys. zł. Nie wydano wszystkiego, bo tylko 200 tys. Pozostała część, ok. 150 tys. zł, przeszła na 2021r. – Wiadomo dlaczego, bo był Covid. Wszystkie zadania nie zostały zrealizowane – mówiła Marzena Kortes – Jasińska z żuromińskiego magistratu. Jak podkreśliła, jeśli nadal utrzymywać się będą takie obostrzenia, jak obecnie, a dzieci nie wrócą do szkół, tegoroczne zadania będą raczej realizowane online. Choć też może być z tym różnie.

Jak dodała, na bieżący rok fundusz alkoholowy wyniesie ok. 318 tys. Do tego dojdzie niewykorzystana w 2020r. kwota 150 tys. zł. Jak referowała komisji Marzena Kortes-Jasińska, z tych właśnie środków z tzw. „korkowego” w minionym roku skorzystał najwięcej orlik, przyznano mu kwoty 80 tys. (zostało 31 tys. zł. niewykorzystane) i 50 tys. zł (wykorzystano w całości). W zeszłym roku łącznie wpłynęło 28 wniosków o dotacje na różne działania dla dzieci i młodzieży. Ale, jak ocenia urzędniczka, to zdecydowanie mniej, niż zawsze. Wcześniej składano wnioski o dofinansowanie wyjazdów na basen, festynów czy wycieczek. Teraz tego typu działań nie było, bo były zakazane.

Jak zauważył Zbigniew Rzymkowski z MGKRPA, wiele wniosków, które wpływa do komisji antyalkoholowej, jest źle napisanych. – Nie da się wszystkich opiniować, bo brak jest profilaktyki w zapisie we wniosku – podkreślił. A jak od razu przypomniała przewodnicząca komisji Anna Leśniewska, w 2019r. przeprowadzono przecież szkolenie dla m.in. dyrektorów szkół, jak należy pisać wnioski i gdzie szukać dotacji na działania profilaktyczne dla dzieci.

– Wystarczyłoby, żeby przeczytali pewne rzeczy i by wiedzieli, jak napisać. Są co roku rekomendacje PARPY, wydawane wcześniej, wystarczy przeczytać i nie ma problemu – mówił Rzymkowski. Członkowie komisji zwrócili również uwagę na kwestie wynagrodzenia trenerów m.in. na orliku. – Jest to niemożliwe – mówił Zbigniew Rzymkowski o możliwości sfinansowania tych wydatków osobowych z pieniędzy z funduszu alkoholowego.

Dyskusja trwała ponad godzinę. Sporo czasu podczas niej poświęcono miejscowemu klubowi „Wkra Żuromin” i zasadom jego funkcjonowania. „Profilaktyka poprzez sport”, program klubu, na który pozyskano w 2020r. środki z korkowego, zawierał, jak tłumaczył prezes Mariusz Kawczyński, szeroko zaprogramowane działania profilaktyczne. Omawiając go prezes odniósł się właśnie do problematycznej kwestii wynagrodzenia trenerów. – Ktoś takie zajęcia musi prowadzić – wyjaśniał prezes klubu. MGKRPA niestety, powołując się na odpowiednie przepisy, negatywnie zaopiniowała możliwość pokrycia wynagrodzenia trenerów ze środków z korkowego. Dysponentem wszystkich tych pieniędzy jest jednak gmina, i ostatecznie środki na program dla klubu przyznano. Trenerzy wynagrodzenie dostali.

Prezes Mariusz Kawczyński dziwił się jednak negatywnej opinii komisji, bo jak tłumaczył, w wielu ościennych samorządach składane są przez kluby sportowe wnioski i realizowane takie właśnie programy, w których trenerzy są wynagradzani za tę pracę, bo przecież zajęcia prowadzą popołudniami, w swoim czasie wolnym. Tam też pojawiają się organy kontrolujące i nie ma zastrzeżeń.

– Są w dużych miastach realizowane i też biorą w nich udział trenerzy. To zastanawiam się, jakie to RIO w końcu w Żurominie zawsze kontroluje, że wszystko jest na nie, a w innych miastach to się odbywa i podejrzewam, że RIO to samo kontroluje – powiedział Kawczyński.

Prezes miejskiego klubu sportowego podkreślił, że nie od dziś działa na rzecz dzieci i młodzieży, jest przecież i trenerem, i nauczycielem, w Żurominie się urodził, wychował i tu cały czas mieszka. – Znam doskonale specyfikę tego środowiska, wiem, co to znaczy odciągnąć 120 dzieciaków czy młodzieży, by popołudniami nie błąkały się po mieście, po klatkach – zaznaczył. Jak dodał, ostatnio zgłosiły się do niego właśnie dwie panie z osiedla Unitra z problemem młodzieży przesiadującej na klatkach, piwnicach i zakłócającej porządek osiedla.

Przewodnicząca Leśniewska była jednak ciekawa, czy klub poprzez ofertę zajęć sportowych rzeczywiście jest w stanie wyłapać takie właśnie dzieci, zagrożone patologiami. Mariusz Kawczyński wyjaśnił więc, że jest to jak najbardziej do zrealizowania, bo przecież już się to dzieje. – Mamy już kilku dzieciaków z trudnych rodzin – poinformował. – Dziecko woli przyjść, nawet od godz. 9.00, siedzieć na tym orliku, kopać piłkę do bramki, bo nie chce siedzieć w domu – mówił do członków komisji antyalkoholowej. Odnosząc się do omawianego programu negatywnie zaopiniowanego przez komisję Kawczyński przypomniał, że profilaktyka to nie tylko zajęcia, ale i sprzęt sportowy, który do jego realizacji jest niezbędny. – Wyposażenie pozostanie na stadionie, my jako Wkra Żuromin go nie zjemy – powiedział.

– Jako zarząd od trzech lat pokutujemy za pewne błędy poprzedników. Ale w końcu kiedyś trzeba to zmienić, trzeba dostrzec to, co się dzieje w obecnej chwili, a nie patrzeć przez pryzmat ludzi, którzy kiedyś tam byli – mówił Mariusz Kawczyński.

W dalszej części spotkania dyskutowano, skąd klub mógłby mieć jakieś dodatkowe środki, bo jak wiadomo co roku startuje w miejskim konkursie o przyznanie dotacji na upowszechnianie kultury fizycznej i sportu, a ta, jak pisaliśmy, kiedyś wynosiła 150 tys. zł (przez kilka lat, wcześniej 120 tys. zł), a potem spadła do kwoty 50 tys. zł. W tym roku kwota na konkurs też nie powala.

Kawczyński próbował tłumaczyć, że trenerzy pracujący z dziećmi i młodzieżą nie są z „łapanki”. To miejscowi nauczyciele, mający odpowiednie przygotowanie, kursy i licencje, w tym licencje trenerskie UEFA B i C. Podkreślił, że koszt ich wyszkolenia jest bardzo drogi, a każdy trener ponosi je z własnych środków po to, by jak najlepiej prowadzić zajęcia z dziećmi i młodzieżą. – Pokutuje wizerunek Wkry, ale nikt dziś za darmo nie pracuje – skomentował.

Podczas komisji przywołano zasady z innych klubów, które płacą symboliczną złotówkę za użytkowanie miejskich obiektów sportowych. W Żurominie klub płaci za dzierżawę stadionu i obiektów pełną kwotę, a dopiero od zeszłego roku zmniejszono tę stawkę o połowę ( z ponad 20 tys. na ok. 10 tys.). Część zabiegów na płycie głównej dzielona jest solidarnie z gminą. – Naturalna nawierzchnia jest wymagająca, jak się nie zrobi w odpowiednim czasie zabiegów nic z tego nie będzie – zaznaczył prezes. Jak dodał, klub pozyskuje środki od prywatnych sponsorów, a i wsparcie rodziców jest nieocenione. Jak będzie dalej?

Członkowie komisji antyalkoholowej próbowali wskazać możliwość pozyskania środków dla Wkry bezpośrednio z ministerstwa, bo -jak podkreślali podczas całej komisji – części jej wydatków nie można sfinansować z funduszy z „korkowego”. – Najbardziej nam zależy na dzieciach, żeby jak najwcześniej rozpocząć tę profilaktykę – mówiła z kolei Ewa Anna Leśniewska przywołując przykład Szkoły Podstawowej nr 2, gdzie ma być realizowany program profilaktyki i gdzie przeszkolono nauczycielkę w tej materii. Zbigniew Rzymkowski zaznaczył natomiast, że profilaktyka musi być działaniem długofalowym, ciągłym, a powinna się zaczynać od 4 klasy szkoły podstawowej i mieć kilka etapów bez żadnej przerwy. Też zaznaczał, że musi się ona odbywać w szkole. Przypomniał niechlubne statystyki zgonów młodych ludzi w Żurominie z powodu dopalaczy i narkotyków. Skrytykował jednorazowe akcje, kiedy ktoś przyjeżdża do danej klasy, przedstawia jakieś profilaktyczne treści, ale nic za tym dalej nie idzie.

– Przecież w takim stowarzyszeniu zaszczepiamy w dzieciach pasję do sportu – podkreślał więc Mariusz Kawczyński. Jak zauważył, każdy trener z klubu zna doskonale swoją drużynę, wiele razy przeprowadza z dziećmi rozmowy profilaktyczne, kiedy np. pojawiają się pierwsze używki. To nie tylko rozwijanie pasji, ale też wychowywanie, wpływ na wybory młodego człowieka, na jego zachowanie.

W toku dalszej dyskusji sporo rozmawiano o samej historii miejskiego klubu i o tym, że będąc dziś stowarzyszeniem o nazwie „Miejski Klub Sportowy Wkra Żuromin” ma wiele przeszkód do pokonania, bo musi walczyć o środki, a także pozyskiwać darowizny od sponsorów. A i tak wiecznie na coś brakuje i można by robić więcej.

– Wkra była, jest i oby była zawsze żuromińska. Ale porównajmy, tu 120 dzieciaków, 10 trenerów i jak to funkcjonuje. A co roku idzie dotacja na ŻCK, potężne pieniądze, 650 tys. zł i tam nie ma myślenia, czy przyniosę 100 zł, 200 od sponsora, czy tysiąc, czy jak Mariusz mówi, 150 tys. wpłynęło w ciężkim roku 2020. To są pieniądze. Teraz taka Wkra, gdzie chłopaki robią za przysłowiową złotówkę, niejeden dokłada swoje życie prywatne, oni siedzą dzisiaj i nie wiedzą, czy oni w tym roku cokolwiek zrobią. Co ci trenerzy mają powiedzieć dzieciom od marca, nie przychodźcie, bo nie mamy ? – mówił przewodniczący komisji rewizyjnej Tomasz Budzich. – Problem zaczyna się tu na dole, w gminie. Jeśli tej Wkry nie przygarniemy, jak była odsunięta 20 lat temu, to tak będzie wiecznie. Ona niby jest żuromińska, ale ona musi się starać, musi biegać, ona nie wie, czy dostanie – mówił Budzich.

– Społecznie się rzuca kłody pod nogi – zauważył radny Leszek Łuczkiewicz.

Radny Tomasz Budzich przypominał, że w 2019r. złożono wniosek do budżetu miejskiego o utworzenie funduszu gminnego na klub. – Co można zrobić, żeby Wkra wróciła do nas i nie starała się wciąż o środki. Są tworem i nie wiedzą, czy dostaną pieniądze. (…) Mimo że kupią sprzęt, piłki, nie będzie miał kto tymi dziećmi pokierować. Jak pomóc Wkrze, żeby była nasza i żebyśmy my radni kiedyś w przyszłości podjęli decyzję, by miała dotację celową – mówił Budzich. – Proste, centrum sportu. Gmina zajmuje się sportem, to zadanie własne. Jako stowarzyszenia nie może finansować – odparła skarbnik Grażyna Sikut. Radny Leszek Łuczkiewicz zauważa, że są możliwości pozyskania środków na sport, ale nie na wszystkie działania z nim związane można je przeznaczyć i tu tkwi problem.

– To zależy od podejścia do tematu, czy sport jest ważny dla tego Żuromina czy nie, jak nie to coś tam się finansuje, coś tam się robi. Jak jest ważny można dofinansować, zapłacić i może się dziać. Są pieniądze budżetowe – podkreśliła skarbnik gminy.

– Sport można rozwijać albo go udusić – zakończyła Grażyna Sikut. – To kwestia chęci i podejścia do tematu – dodał Tomasz Budzich.

AO

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.