Informacje

POWINNIŚMY BYĆ OCZKIEM W GŁOWIE

Nie tylko sprawozdanie zarządu za miniony rok i wybór nowego zarządu klubu Wkra Żuromin było tematem Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego. Dyskutowano przede wszystkim nad przyszłością klubu.
Prezes Mariusz Kawczyński podkreślał, że budynek przy Żeromskiego musi zostać rozbudowany.

W tej dyskusji wzięli udział członkowie ustępującego zarządu klubu, troje radnych miejskich, rodzice dzieci uczęszczających na zajęcia i burmistrz Aneta Goliat. Po przedstawieniu finansów klubu i działań podejmowanych w minionym roku jako pierwszy głos zabrał prezes Mariusz Kawczyński. Zwrócił uwagę na stratę poniesioną za ubiegł rok (-125 tys. zł). – Kwota, która i tak jest mniejsza niż zakładana, bo ta była większa nawet o 50 tys. zł. Stało się to przez pandemię, juniorzy nie brali udziału w rozgrywkach, dlatego ta kwota jest mniejsza. Był okres, gdzie w ogóle trenerzy nie pracowali i pensje nie były wypłacane – mówił. Strata ta pokryta została środkami własnymi. Klub ma środki, ale stara się nimi dysponować bardzo oszczędnie. Sięga po nie, kiedy już naprawdę musi. – Mamy pewien bufor bezpieczeństwa – mówił prezes.

Niestety, jak wynika z informacji przekazanych podczas Walnego Zgromadzenia, klub czekają kolejne wydatki, bo drużyna trampkarzy awansowała do rozgrywek na szczeblu mazowieckim, będzie grała w lidze wojewódzkiej, co będzie powodowało zwiększone koszty (m.in. związane z wyjazdami). Wspomniani chłopcy zakwalifikowali się również do finału krajowego turnieju ,,Piłkarska Kadra Czeka”, który odbędzie się w Zamościu – to również spory wydatek dla klubu. Drużyna seniorów utrzymała się w 4 lidze, a ta w tym roku będzie reorganizowana, co również spowoduje zwiększone koszty udziału (m.in. dalekie wyjazdy na mecze).

– Jest mi niezmiernie przykro, że tylko 3 radnych jest na tym dzisiejszym spotkaniu. Fajnie jest przychodzić na komisje, sesje, ale radni są naszymi wybrańcami, nas jako społeczeństwa i ich obowiązkiem właśnie jest być tam, gdzie dzieją się istotne spotkania dotyczące ważnych spraw dla lokalnej społeczności – skomentował frekwencję Kawczyński. – Niestety pokazali, że nie bardzo losy klubu liczą się dla nich – mówił z żalem.

Dzieci coraz więcej

Jak poinformował prezes klubu, na tę chwilę na zajęcia przychodzi 152 dzieci, nie tylko z miasta, ale z całego powiatu. – Na dzień dzisiejszy uczęszczają systematycznie na te zajęcia. Może nieskromnie powiem, jesteśmy jedynym stowarzyszeniem, które organizuje na terenie miasta tyle imprez, daje możliwość wyszumienia się. Bo zajęcia nie są tylko stricte piłkarskie, ale to też zajęcia, na których dzieci mogą się na luzie pobawić, wyładować energię. Zwłaszcza teraz po lockdownie zrobiło się ich więcej. Uważam, że powinniśmy w mieście być traktowani, może oczko w głowie rady oraz władz miasta to za dużo powiedziane, ale przynajmniej jako ta instytucja, która jest bardzo chętna do działania – mówił.

Środków coraz mniej

Członek zarządu Cezary Sznyter wspomniał o tym, że w 2019 r. środki z budżetu miasta przeznaczane na konkurs dotyczący upowszechniania sportu, do którego od lat przystępuje Wkra, wynosiły 150 tys. zł. I nagle środki te obcięto aż o 2/3. – Kiedy wszystkie stawki wzrosły pewnie dwukrotnie – podkreślił. Jak zauważył, obiekty przy Żeromskiego są własnością miasta, klub je tylko dzierżawi, ale żeby trawa była utrzymana w stanie dającym możliwość gry, musi być poddana odpowiednim zabiegom. Do tych zabiegów klub również dokłada z własnych środków. Czynsz dzierżawny za obiekty został co prawda zmniejszony o połowę, ale nadal jednak klub płaci gminie ok. 10000 zł rocznie.

Mariusz Kawczyński przypomniał rozmowy z 2018r. kiedy do Wkry spływały środki z mechanizmu solidarnościowego za wyszkolenie Łukasza Teodorczyka. Zarząd wówczas stwierdził, że będą one dobrą kartą przetargową w rozmowach z samorządem.

– Stwierdziliśmy, że dla dobra dzieci i klubu jesteśmy w stanie zainwestować w obiekt. Przez te lata obecnej kadencji zainwestowaliśmy w urządzenia niekoniecznie przenośne, bo są one takie, że ich ze stadionu nie zabierzemy. To ogrodzenie płyty głównej, sektor kibiców/gości, zadaszenia dla zawodników rezerwowych i obsługi medycznej na płycie głównej. Wszystko to kosztowało nas 48 tys. zł, od końca 2017r. do 2021r. W zabiegach partycypowaliśmy w kosztach razem z gminą. Do tego sami wyremontowaliśmy szatnię, za 6,9 tys. zł. W ostatnich latach udało się pozyskać sponsorów, zakupiliśmy zadaszenia i trybuny dla 50 osób na boiskach treningowych, wszystko to wyniosło ok. 24 tys. zł. Uważam, że są to niemałe inwestycje i myślę, że są ewenementem na skalę Mazowsza. Bo nie słyszałem, żeby klub, który dzierżawi obiekty, takie pieniądze w nie wkładał. My braliśmy to jako dobrą kartę przetargową – powiedział prezes klubu. Wspomniał, że podczas jednej z komisji nawet padła propozycja, by dotację ze 150 tys. zł zwiększyć do 200 tys. zł, wnioskowano o rozbudowę a ostatecznie skończyło się na drastycznych cięciach.

Burmistrz zdanie o sporcie

Zabierając głos burmistrz miasta Aneta Goliat najpierw przedstawiła, jakie wg niej poczyniono inwestycje na stadionie miejskim. Wyliczała: prawie pół miliona wydano na boiska boczne, na trybuny. Przyznała jednak, że stadion cały czas wymaga gruntownych i niezbędnych remontów. Poinformowała też, że planuje remont szatni w budynku socjalno-biurowym, że trzeba wymienić piec i podłączyć gaz. Przyznała, że cięcia w budżecie zastosowano wobec każdej jednostki, a to dlatego, że 36 % dochodów w gminie przeznacza się na oświatę, w tym utrzymanie szkół, rozbudowę przyszkolnych sal.

Goliat stwierdziła, że w kwestii finansów nie podejmuje sama decyzji, bo jest jeszcze Rada Miejska i jeśli radni zdecydują, że nie będzie jakiejś inwestycji, a środki mają zostać przeznaczone na konkurs, to jej rolą będzie tylko „grzecznie i dobrze to zadanie wykonać”. Zapowiedziała, że w tym roku środki na Wkrę będą przeznaczone z korkowego tak samo, jak w 2020r.

– O co mamy żal, jako urząd. Na profilu społecznościowym jest taki wpis, który nas trochę zabolał. No „stadion miejski zmienia się dzięki sponsorom i klubowi”. No dzięki gminie też. Myślę, że gmina ma również swój wkład. A może rzeczywiście powinniśmy szukać takiego rozwiązania, żeby te koszty przygotowania do gry przerzucić na gminę. O tym możemy rozmawiać – powiedziała, ale niestety zapytana chwilę później przez Mariusza Kawczyńskiego, czy czytała sama ów wpis poinformowała, że nie, że jej powiedziano, co zostało tam zamieszczone. Stwierdziła jednak, że kwota 150 tys. zł mogłaby rzeczywiście wrócić. – I trenerzy chcą zarabiać więcej, i woda kosztuje więcej, i trawa, i nawodnienie, i wałowanie, i inne rzeczy – mówiła Aneta Goliat.

Radny Wojciech Rochna, członek zarządu Wkry przypomniał, że to nie radni zdjęli środki z konkursu, tylko to burmistrz zdecydowała, ale nie zdjęła pieniędzy równo ze wszystkich instytucji. – Ale to trzeba było relatywnie po równo, a nie nas ogołocić, a innym dołożyć – wyrwał się Rochna. Jak pisaliśmy wówczas na łamach „Kuriera”, z miejskiej biblioteki i ŻCK zdjęto wówczas po 50 tys. zł.

Zabierając głos w dyskusji radny Andrzej Staroń najpierw pogratulował zarządowi tego, że jest tak zaangażowany w tworzenie sposobności do rozwoju talentów sportowych, bo jest to trudne zdanie, kiedy nie ma za co tego robić. Jak podkreślił, organizując pracę klubu na cały rok nie można przyznawać środków w ratach, bo nagle w połowie roku może się okazać, że nie ma za co dalej pracować. Staroń przypomniał, że budżet przygotowuje burmistrz miasta i jeśli nie wprowadzi czegoś od razu do projektu, to po przegłosowaniu faktycznie komuś trzeba zabrać, żeby dać drugiemu.

Jako nauczyciel wychowania fizycznego stwierdził, że bezwzględnie forma aktywności fizycznej jest dla dzieci i młodzieży najlepszą formą rozwoju predyspozycji, których nie da się rozwinąć w szkole. To może się stać tam, gdzie dzieci chodzą same, a do klubu nikt ich przecież nie zmusza. Informację o zwiększeniu ilości dzieci po lockdownie radny odebrał bardzo entuzjastycznie. – To bardzo dobra reklama dla zajęć, jakie prowadzicie – mówił.

Szukanie programów

Mariusz Kawczyński podkreślił, że jeśli tak duże kwoty będą zabierane z funduszu statutowego klubu, to za dwa lata stanie on przed dylematem, co dalej – którą, drużynę likwidować, którą zostawić. Na dzień zebrania walnego z tegorocznej gminnej dotacji na rozwój sportu wydano już 42 tys. zł. Pytał burmistrz, co robi urząd, czy pisze jakieś projekty dotyczące sportu, by pozyskać środki. – Przecież my nie mamy sekretarki. My swój czas prywatny poświęcamy wieczorem, w domu, na pisanie projektów. Te trzeba potem rozliczyć – mówił Kawczyński.

Podkreślił, że jest mnóstwo programów, w których gmina mogłaby szukać środków na własne obiekty sportowe. – Sportowa Polska jest dedykowana dla obiektów sportowych ogólnodostępnych – wymienił i podał też przykład Iłowa, gdzie powstaje stadion za 3,5 mln zł. – Mniejsze miejscowości budują obiekty za 3,5 mln, a my nie jesteśmy w stanie wyremontować budynku za milion – skomentował Kawczyński.

Rozmawiając działacze i członkowie klubu oczekiwali, że może w końcu padnie jakaś deklaracja, burmistrz Aneta Goliat wciąż jednak podkreślała, że samorząd ma na utrzymaniu szkoły, sportowe sale przy nich, a już są sygnały o potrzebie rozbudowy żłobka. – Ciągle musimy dokonywać wyborów – mówiła.

Burmistrz chce robić bieżnię

– Aż prosi się, jeżeli to jest na nasz stadion, żeby zrobić bieżnię – powiedziała w pewnym momencie Aneta Goliat. Na tym jednak nie poprzestała. – No ale teraz znów musimy wyważyć, bo przychodzą sportowcy, którzy grają w tenisa ziemnego i mówią, pani burmistrz, dlaczego bieżnia, proszę wybudować kort z prawdziwego zdarzenia. Mało tego, za chwilę przychodzą rodzice i mówią, chcemy lodowisko – wyliczała burmistrz.

Zdaniem Kawczyńskiego bieżnię można by jednak wykonać niewielkim kosztem, żeby wyglądała dobrze i spełniała swoją funkcję, zaś poważniejsze środki skierować na inne działania.

Wiceprezes Wkry Wojciech Błaszkiewicz zwrócił uwagę, że nie ma co budować bieżni, z której nawet ktoś by korzystał, bo niestety na stadionie w obecnym budynku nie ma miejsca na przebieranie się w stroje sportowe obecnych wszystkich grup. Rodzice przywożą dzieci już ubrane w odpowiednie stroje, bo zwyczajnie nie ma tego gdzie zrobić. Jego zdaniem inwestowanie w bieżnię lekkoatletyczną bez zapewnienia zaplecza w postaci szatni czy sanitariatów byłoby zwyczajnie wyrzuceniem pieniędzy w błoto. – Nie mamy bazy żadnej – powiedział. To samo stwierdził Kawczyński, że np. podczas obozów dochodzeniowych przy kiepskiej pogodzie nie ma przy Żeromskiego sali konferencyjnej, w której można by wyświetlić mecz czy omówić coś na slajdach. Trzeba korzystać z innych obiektów.

Było więcej pieniędzy i mniej dzieci

Podczas dyskusji próbowano przypomnieć, ile dzieci korzystało z zajęć, kiedy dotacja wynosiła 150 tys. zł, a ile jest teraz, gdy klub ma znacznie mniej środków od miasta. Okazuje się, że dziś jest ok. 60 dzieci więcej, niż w 2018r., kiedy Piłkarskiego Przedszkola nie było.

Radny Andrzej Staroń przypomniał, że w ubiegłym roku nie wykorzystano wszystkich środków z funduszu alkoholowego, więc napisanie programu profilaktycznego jest krokiem do tego, by środki te pozyskać. Na sport, który bez wątpienia jest zaliczany do działań profilaktycznych.

Rodzice za klubem

Obecni na zebrani rodzice dziwili się, że miasto miałoby planować inwestycje dla bliżej niezorganizowanej grupy biegaczy czy fanów tenisa, kiedy ma 152 dzieci na zorganizowanych zajęciach, gdzie trzeba zadbać o trenerów, doinwestować obiekty i zwiększyć dotację.

Burmistrz stwierdziła, że owszem, sport jest ważny, wizerunek miejsca też, dlatego jej zdaniem obecna bieżnia jest „obciachem”. Tłumaczyła, że projekt bieżni nie jest drogi i urząd już wstępnie rozeznał, ile mogłaby taka inwestycja kosztować. – Sport musi być dofinansowywany, my to czynimy – mówiła Aneta Goliat. Przywoływała obiekty sportowo w mieście (boisko przy SP nr 2, Otwarte Strefy Aktywności, boisko w Będzyminie czy siłownie pod chmurką), za które samorząd odpowiada. Na pytanie rodziców, dlaczego aż tyle zabrano z dotacji burmistrz tłumaczyła, że w mieście powstało wiele inwestycji, właśnie wspomniane siłownie, OSY i inne, które generują wydatki bieżące. Przywołała również przykład małych szkół, gdzie uczęszcza niewiele dzieci. – I musimy do tej szkoły dokładać 400 tys. zł – skomentowała Goliat. W pewnym momencie stwierdziła też, że może urząd będzie zmuszony podwyższyć podatki mieszkańcom, bo nie ma skąd brać środków na inwestycje.

– Taki plac zabaw, na który ja wyślę dziecko i będzie się samo bawiło jest niebezpieczny, bo tam inni piją alkohol, a jak wyślę dziecko na stadion czy orlik to wiem, że jest bezpieczny, tam ma opiekę, trenerów. Trzeba się zastanowić, w co warto inwestować, czy w tych trenerów, którzy poświęcają naszym dzieciom swój prywatny czas, kosztem swoich rodzin, czy w place zabaw – mówiła jedna z matek, dawniej też zawodniczka klubu (grała w tenisa stołowego).

– Pani burmistrz, oczywiście wszystkie formy aktywności są ważne i potrzebne, ale trzeba gdzieś te decyzje brać na klatę i zdecydować, co jest w danej chwili ważniejsze, czy kilku tenisistów, czy 150 dzieci biegających po zielonym boisku – zauważył prezes Wkry Mariusz Kawczyński.

– Nie wolno antagonizować potrzeb dzieci do tego, że funkcjonuje szkoła, bo to jest nie w porządku wobec tamtych rodziców i dzieci. Więc mówienie tego w ten sposób, że dopłacamy do szkoły a tutaj nie ma na zajęcia dla dzieci nie jest dobrym argumentem – zaoponował na tę wypowiedź burmistrz radny Andrzej Staroń. Odnośnie bieżni skomentował jednoznacznie. – Rozumiem, że za decyzją „bieżnia” idą środki na sekcję lekkoatletyczną, nowych trenerów, bo nie pobudujemy chyba bieżni po to, żeby była – powiedział.

Promocja miasta

Zdaniem Kawczyńskiego klub jest najlepszym i najbardziej widocznym elementem promocji miasta na zewnątrz. – Czy jadąc do Kędzierzyna Koźla lub Zamościa jako reprezentanci Mazowsza my nie jesteśmy również wizytówką tego miasta ?- pytał. Jak przypomniał, temat ten podnosił wielokrotnie, również podczas komisji rady, w których brał udział. Że klub jest rozpoznawalny na Mazowszu, a przez to i miasto Żuromin.

Czy wróci 150 tys. zł?

Rozważając kwestię finansów burmistrz stwierdziła, że kwota 150 tys. zł jednak powinna wrócić, i nieważne, czy w całości, czy 100 tys. zł z budżetu a 50 tys. z profilaktyki z korkowego, ale należałoby ją jednak przywrócić. Ale to nie ona sama za to odpowiada. Zapraszała jednak zarówno działaczy, jak i rodziców na spotkania z radnymi, by w szerszym gronie przekonywać do swoich racji i próbować wyegzekwować większe środki na klub.

– Żaden z radnych nie będzie przeciw, jeśli te środki będą przeznaczone dla dzieci, gdzie dzieci będą miały zajęcia, opiekę. Chciałbym konkretną odpowiedź – czy pani zaproponuje o wiele większą kwotę w przyszłym budżecie? – pytał Czarek Ossowski, radny miejski ale i trener w klubie.

Z ust burmistrz nie padła żadna bliżej określona określona. – Zrobię wszystko, żeby ta kwota była wyższa. Nie mogę składać deklaracji, bo będę niewolnikiem swoich słów. Covid zaskoczył nas wszystkich, wiele rzeczy trzeba było przewartościować, ja nie mogę powiedzieć, że na 100% – powiedziała. – Ale żaden z radnych nie powiedział nie, to dla dzieci, dla społeczeństwa – podkreślał Ossowski w kontekście wspominanych inwestycji w place zabaw czy strefy aktywności.

Wizja Kawczyńskiego – MOSiR

Ostatnią kwestią poruszoną podczas zebrania była potrzeba remontu budynków przy Żeromskiego.

– Taką wizję bym miał, to jest rozbudowa budynku przy Żeromskiego i przeniesienie do niego siłowni Olimp, będącej w całkiem innym budynku. Tam jest instruktor, tu jest animator Orlika, te dwie funkcje mogą być spokojnie połączone w jednym budynku, gdzie powoli byśmy zmierzali do zalążka MOSiR-u w mieście – powiedział prezes Wkry Mariusz Kawczyński. Jak stwierdził, może w końcu klub doczeka się też pracownika gospodarczego na stadionie, który będzie zamykał/otwierał stadion, bo teraz „klucznikiem” jest sam prezes i trenerzy.

Potrzebna pomoc

Radny Czarek Ossowski zwrócił uwagę na potrzebę wsparcia zarządu i działaczy w pozyskiwaniu środków. – Mamy w gminie dział promocji, myślę, że przyszły zarząd by współpracował z tymi ludźmi, niech ci ludzie bardziej pomagają w ramach swojego etatu, w pisaniu wniosków, w pomocy merytorycznej, żeby tych społeczników trochę wyręczyć – mówił Ossowski.

Prawie dwugodzinną dyskusję o wszystkich problemach zakończył Piotr Retkowski. Stwierdził, że nie ma co roztaczać wizji, jak będzie za kilka lat wyglądał stadion, a skupić się na bieżącej sytuacji i utrzymaniu tego, co jest. -Problem jest dużo bliżej, niż infrastruktura . To jest owszem, pomocne, potrzebne, ale czego byśmy sobie dziś nie obiecali, czy to będzie pani burmistrz, czy pan prezes, to niczego nie załatwimy – powiedział. – Nowy zarząd musi dostać zielone światło, na to, żeby mieć na chleb i masło, ja już nie mówię na szynkę – zaznaczył Kawczyński.

Obiekt z nadzorem

– Obecny obiekt ma licencję z nadzorem, ponieważ nie spełnia wymogów na 4 ligę. Rozbudowa tego budynku gdzieś wisi. Nie udało się tego wyremontować, nie udało się rozbudować – ubolewał jeszcze Mariusz Kawczyński. Przypomniał, że w zeszłym roku udało się skorzystać ze środków z korkowego, ale to i tak nadal mało. Jego zdaniem remont i modernizacja obiektu musi być wykonana, bo niestety klub za chwilę nie będzie mógł grać w 4 lidze. Kawczyński przypomniał sytuację po awansie do 4 ligi, kiedy po krótkich rozmowach w magistracie ustalono, że trybuny zrobić trzeba, by móc grać dalej. – Na mecz z Łomiankami było pospolite ruszenie w mieście, przyszło 20 osób, które składało do 21.00 trybuny, a o 21.00 przyjechała komisja z MZPN i odebrała obiekt. I spodziewam się, że tak to teraz będzie musiało wyglądać – zakończył Mariusz Kawczyński.

Jakie będą ostateczne losy klubu, czy uda się w przyszłorocznym budżecie znaleźć środki na modernizację budynku przy stadionie, jakie pieniądze magistrat przeznaczy na sport, okaże się za kilka miesięcy przy konstruowaniu miejskiego budżetu na 2022r.

Agnieszka Orkwiszewska

komentarzy

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • nie bardzo rozumiem po co komu klub piłkarski Wkra, dzieci owszem muszą coś robić, ale stare chłopy do roboty, a nie uganiają się za piłką. Ile jest warta polska kadra piłkarska widać na każdych mistrzostwach prawie ze wszystkimi przegrywają.

  • Wypowiedzi pani burmistrz zrozumiałam w sposób następujący. Niemowa , powiedział głuchemu, że niewidomy widział, jak trzynogi bezzębny jamnik rozszarpał lwa , który pół godziny później jechal w centrum Warszawy tramwajem do kuzyna do Wrocławskiego ZOO, hipopotama z którym miał troje ślubnych dzieci; Babę Jagę , Koziołka Matołka i cegłę dziurawkę chorą na przetoki

  • 10 000 zł rocznie dzierżawy za stadion? To żart? Samego podatku od nieruchomości powinni tyle płacić skoro dzierżawią…