Informacje

TROCHĘ ŻYCIA WRÓCIŁO DO SZKOŁY

W poniedziałek 18 stycznia do szkół podstawowych wrócili uczniowie najmłodszych klas 1-3. Wrócili ich nauczyciele. Wszyscy stęsknieni kontaktu i „normalnego” życia. Choć do pełnego powrotu normalności jeszcze daleko.
fot. zdjęcie poglądowe

Zapytaliśmy kilku dyrektorów podstawówek o ich opinie i odczucia po powrocie do placówek najmłodszych uczniów. Dyrektor Szkoły Podstawowej w Chamsku Marzena Kąpińska nie ukrywała radości z tego faktu. – Szkoła w końcu żyje. Dzieci są zadowolone przede wszystkim z kontaktu z rówieśnikami – podkreśla. Jak dodaje, trochę zajmie im wdrożenie w naukę stacjonarną, po tak długim czasie spędzonym w domu, zarówno podczas nauczania zdalnego, jak i przerwy świątecznej i feriach zimowych, ale na pewno szybko wejdą w rytm nauki w placówce. – Ja widzę radość, kiedy dzieci biegają, jak się cieszą, kiedy są ze sobą. Tego chyba brakowało najbardziej. Nawet dorośli nie możemy się nacieszyć, rozmawiamy o wszystkim. Potrzebny jest kontakt z drugim człowiekiem, a nie zamknięcie się w domach – podkreśla Marzena Kąpińska.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie fe4b4288-obraz.png
Marzena Kąpińska
Dyrektor Szkoły Podstawowej w Chamsku

Szkoła nie jest duża, do budynku wróciły 3 klasy, więc nie było problemu z takim rozmieszczeniem dzieci z jednej klasy, by nie miały kontaktu z pozostałymi klasami. Zachowane są wszystkie zalecenia sanitarne i wytyczne. – Przerwy są w tym samym czasie, aczkolwiek każdy ma swój rejon, jedni na przerwę wchodzą na salę gimnastyczną, drudzy zajmują duży hol, trzeci zajmują długi korytarz. Maseczki obowiązują w częściach wspólnych, w toaletach, na korytarzach – podaje dyrektor placówki. Maseczki nie są obowiązkowe podczas lekcji, ale są tacy uczniowie, którzy je noszą.

– Jeśli chodzi o naszą szkołę to mamy język angielski, religię i informatykę z innymi nauczycielami. W-f jest z nauczycielem wychowawcą danej klasy – mówi Kąpińska w kwestii takiej, że zalecano, by nauczyciele nie mieli lekcji w kilku klasach, co ma zminimalizować ryzyko zakażenia. Niestety, w małych szkołach takich właśnie jak ta w Chamsku, ale także prawie we wszystkich w powiecie, nie ma takiej możliwości, bo do klas 1-3 zapewnić oddzielnie nauczycieli, a do uczniów pracujących wciąż zdalnie przydzielić kolejnych. – Nie ma możliwości, żebyśmy dali jednego nauczyciela do jednej klasy. Z tego co czytamy, to jest w miarę możliwości. Gdybyśmy mieli, to byśmy tak zrobili. Ale to jest dopuszczalne – zaznacza dyrektor. Szkoła wróciła do realizacji zajęć według planu z końcówki roku, kiedy klasy 1-3 chodziły na zajęcia. – Mamy lekcje zdalne po 30 minut, więc taki nauczyciel jeśli chce je poprowadzić z domu to zdąży wrócić albo prowadzi je ze szkoły – dodaje. Dyrektorka nie ukrywa jednak, że wolałaby już powrotu do normalnego funkcjonowania placówki. – Czekam na pozostałe klasy, mam nadzieję, że może ósma… Wszystko zależy od sytuacji. Liczę na to, że może z początkiem lutego ósma jednak wróci – mówi nieśmiało Marzena Kąpińska. Dla ósmoklasistów szkoła prowadzi konsultacje z przedmiotów objętych egzaminem. – Umożliwiamy. Uczniowie korzystają, przychodzą na nie – podkreśla.

Dyrektor szkoły zaznacza, że po takim czasie wszyscy odczuwają już zmęczenie – nie tylko uczniowie, bo wiadomo, że są zdolniejsi i tacy, którym trzeba poświęcać więcej uwagi, ale również nauczyciele. – To jest ciężkie dla wszystkich i mam nadzieje, że się skończy. Bo to nie chodzi już o dzieci, ale też i o nauczycieli. Mamy swoje lata, to jest po prostu męczące. Wypompowuje z nas siły to, że nie wiemy, czy dzieci rozumieją, czy nie. Nie jesteśmy w stanie dobrze tego sprawdzić, nie weźmiemy do tablicy, nie zrobimy z nim przykładu. Wtedy dopiero widać. Patrzy się na dziecko w żywym kontakcie i się widzi, że ten rozumie, ten niekoniecznie, ten się zgłosi. Dzieci czasem przed komputerem się wycofują, to trwa już długo i jest męczące – mówi Kąpińska. I zaznacza, ż ciężko jest wszystkim – i dzieciom, i nauczycielom, i rodzicom. – Szkoły ożywiły się dziś w minimalnej części, ale brakuje życia szkolnego, towarzyskiego, bo tego nie ma. Ani wśród uczniów, ani wśród pracowników, bo nie ma choinek, Dnia Edukacji – dodaje ze smutkiem. Do placówki w Chamsku wrócili wszyscy pracownicy i kadra nauczająca w klasach 1-3. Testy wykonane w ubiegłym tygodniu wyszły wszystkim negatywnie.

Podobne odczucia ma dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Bieżuniu Sławomir Kosin. Szkoła posiada duży budynek, więc dla 6 klas nauczania wczesnoszkolnego miejsca w zupełności wystarczyło. Zapewniono naukę tak, by każda klasa miała swoją salę i swoje miejsce odpoczynku w czasie przerwy.

Sławomir Kosin
Dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Bieżuniu

– Trochę życia wróciło do szkoły. Sentymentalnie wróciłem dziś myślami do czasów, kiedy korytarze były pełne rozbieganych, rozkrzyczanych i roześmianych dzieci i dziś była tego namiastka – mówi w pierwszych słowach o swoich odczuciach po powrocie klas 1-3 do nauki stacjonarnej. – Miło mu było patrzeć na te dzieci, które wróciły do nauki w budynku. Jak zaznacza, szkoła to nie tylko zajęcia edukacyjne i przekazywanie wiedzy, ale też życie kulturalne i społeczne, którego teraz najbardziej wszystkim brakuje. Jak tłumaczy, jeśli pomyśleć o tym okresie w latach poprzednich, to okolice Dnia Babci i Dziadka były takim czasem, w którym odwiedzało nas mnóstwo babć i dziadków, dla których najmłodsi i z przedszkola, i z podstawówki wystawiali akademie, śpiewali piosenki, recytowali wierszyki. – Mieliśmy cały tydzień gości w szkole i akademie, bo w przedszkolu każda grupa coś przygotowywała wiersze, występy. Była zabawa karnawałowa w strojach, imprezy z animatorami. To było coś pięknego. Czy jasełka przed Bożym Narodzeniem. Klimat trochę zubożał przez tę pandemię, bo w domu można było sobie włączyć kolędę, zaśpiewać, ale ten klimat udzielał się i w szkole. Były spotkania wigilijne, opłatkowe pracowników, bo nie ma tak okazji żeby się na co dzień spotykać. Tego nie ma – kontynuuje Sławomir Kosin.

Nauczyciele nauczania wczesnoszkolnego, pracownicy administracji i obsługi placówki, którzy zostali przebadani w zeszłym tygodniu pod kątem zakażenia koronawirusem otrzymali negatywne wyniki testów, więc wszyscy wrócili do pracy.

-Zrobiliśmy wszystko zgodnie z wytycznymi ministerstw, również GIS. Dzieci w szatni mają co drugie boksy, lekcje mają w swoich klasach. Jest też opracowany harmonogram przerw – informuje Kosin. W sumie sześć klas korzysta w czasie przerw z sześciu korytarzy, by się nie stykać z innymi klasami. Odpowiednio też zorganizowano pracę szkolnej stołówki, dzieci jedzą tam posiłki podzielone na grupy i z zachowaniem odpowiedniego dystansu społecznego.

– Ruszyliśmy, bardzo się cieszę, a co będzie, zobaczymy – mówi. Liczy, że kolejne klasy też wrócą, ale raczej na jakieś krótkie okresy. – Moim zdaniem jest jakaś szansa na normalność od nowego roku szkolnego, po zaszczepieniu większej ilości społeczeństwa – podkreśla Sławomir Kosin.

Dyrektor Szkoły Podstawowej w Kuczborku Jolanta Stańczak też podkreśla radość dzieci z powrotu do nauki w szkole, choć uczniowie w placówce mogą się spotkać jedynie z rówieśnikami ze swojej klasy. Ale to i tak dużo, po tak długim czasie spędzonym w domu. Harmonogram lekcji i przerw jest tak opracowany, by zachować zalecenia sanitarne m.in. odnośnie tego, by poszczególne klasy się nie kontaktowały. Trzy klasy wróciły do nauki w szkole w Kuczborku i trzy w filii w Sarnowie.

Jolanta Stańczka
Dyrektor Szkoły Podstawowej w Kuczborku

– Dzieci są bardzo zadowolone z powrotu do nauki w szkole, zadowolone, uśmiechnięte, nauczyciele również. Działa stołówka, świetlica szkolna. Życie tętni, wróciły też po feriach przedszkolaki – mówi. Nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni przeszli testy na obecność koronawirusa i wszyscy stawili się do pracy. Ale powrót do nauki stacjonarnej marzy się chyba już wszystkim. – Starsi uczniowie też chcieliby już wrócić, pobyć ze sobą. Bardzo brakuje wszystkim życia szkolnego. Były w tym okresie choinki, uroczystości związane z Dniem Babci i Dziadka, a teraz nic się nie dzieje. Brakuje wszystkiego, tej duszy szkoły, żeby ktoś pokrzyczał, pohałasował – mówi Jolanta Stańczak. -Wszyscy mówią, że w szkole czas szybciej leci – mówi dyrektorka. Poza tym kadra może wymienić się uwagami, spostrzeżeniami. Szkoła opracowuje plan konsultacji dla ósmoklasistów, przygotowujących się do egzaminu na koniec szkoły podstawowej.

– Mamy nadzieję, że wrócą do końca roku ósme klasy, ale może być z tym różnie – dodaje. Jej zdaniem w małych szkołach lub tam, gdzie nie ma wielu przypadków zachorowań nauka winna odbywać się jednak hybrydowo. – Żeby dzieci czuły, że wychodzą z domu, chociaż co drugi tydzień – kończy Jolanta Stańczak.

Agnieszka Orkwiszewska

   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.