Pożar przy Piłsudskiego wybuchł około północy. Płomienie strawiły niemal cały budynek. W środku pożaru pozostało żywe stworzenie - pies.
Właściciel psa już pogodził się ze stratą zwierzęcia. Jednak o czwartej nad ranem, kiedy strażacy po raz kolejny przeszukiwali mieszkania, jeden z nich usłyszał warczenie psa. Okazało się, że suczka żyje. Żyła, ale nie pozwalała strażakom, żeby ją zabrali. Warczała, odsuwała się. Dopiero jeden ze strażaków podsunął jej pod nos zwinięta rękawicę. Suczka zaczęła ją obwąchiwać i wtedy dała się schwytać.
Dziś zwierzę czuje się dobrze.
[img]https://[/img]
Dodaj komentarz