Żuromin. Żegnamy Młynarkę

Teresa Budzich - Sumirska zmarła w szpitalu w Żurominie w niedzielę 2 października. Dzień później przypadały jej imieniny. Gości zaprosiła na sobotę 8 października. Miało być jak co roku wesoło. Goście przyszli. 8 października o godzinie 12:00 w kaplicy na żuromińskim cmentarzu odbyła się Msza Św. i pogrzeb Ś.P. Teresy Budzich Sumirskiej.
Jedno z ostatnich zdj�� Teresy Budzich � Sumirskiej z wrze�nia tego roku z Muzeum Ma�ego Miasta w Bie�uniu

Nie macie Państwo pojęcia z jakim entuzjazmem Teresa Budzich – Sumirska nasza felietonistka oddawała nam swoje artykuły. Cieszyła się, że może Czytelnikom przybliżać fragmenty swoich wspomnień. Była z siebie dumna. Pokazywała wszystkim swoim gościom ostatnią stronę Kuriera Żuromińskiego, gdzie umieszczaliśmy jej historyczne felietony. Z drugiej strony od Was, Szanowni Czytelnicy, otrzymywałem wiele pochlebnych recenzji na temat twórczości Pani Teresy. Wielu z Was lekturę Kuriera rozpoczynało od wspomnień „W kolorze sepii”. I przyznam, że nikt i nigdy nie wyraził się o tym pisarstwie źle. Podobnie było z Panią Teresą. O Niej również, jak podkreśla wielu, Nikt i Nigdy nie powiedział źle! To był prawdziwy człowiek, ecce homo. Niestety, TYLKO człowiek. Zrobię, co będę umiał, żeby pamięć o tym CZŁOWIEKU nie zaginęła. Szanowni Państwo, bardzo proszę, żeby ktokolwiek, kto choć przez chwilę zetknął się z Panią Sumirską, z jej felietonami, przybył na uroczystości pogrzebowe naszej redakcyjnej koleżanki.

Zachęcam do przeczytania wspomnień o Teresie Budzich – Sumirskiej.

Redaktor Naczelny Kuriera Żuromińskiego Adam Ejnik

[b][i]Teresa Budzich Sumirska była osobą nietuzinkową[/i][/b]

Niosła przez całe życie przywiązanie ziemi żuromińskiej, do tradycji, kultury, przyrody. Prowadziła we wspaniały sposób swoje gospodarstwo agroturystyczne, kultywowała tradycję młynarstwa. Brudnickim dworkiem, jednym z najurokliwszych miejsc w powiecie promowała nie tylko Brudnice, ale i cały nasz powiat, nie tylko w Polsce, ale i na poza granicami naszego kraju.

Pani Teresa Budzich – Sumirska była osobą, która kładła nacisk na kulturę. Często spotykaliśmy się w Muzeum Małego Miasta w Bieżuniu przy okazji wszelkich kulturalnych inicjatyw. Okraszała te spotkania wspaniałymi wspomnieniami o swoim wuju poecie Stefanie Gołębiowskim z Bieżunia. Swoją osobą promowała kulturę, wartości estetyczne wśród wielu pokoleń mieszkańców naszych ziem.

Umiłowała rzekę Wkrę. Była ona dla niej domem. Wielu współczesnych ludzi nie potrafi tego. A ona swym postępowaniem pokazywała, że możliwa jest symbioza człowieka z przyrodą. Pokazywała, że ta rzeka jest dla ludzi gościnna.

Ona te rzekę ukochała i była wzorem dla współczesnego człowieka jak należy żyć w przyrodzie i zgodnie z przyrodą.

Była również orędownikiem przemian w Polsce. Funkcjonowała w niej silna idea samorządowa i społecznikowska. Teresa Budzich – Sumirska to I Przewodnicząca Rady Miejskiej w Żurominie po przemianach w Polsce w 1989. Ona dawała przykład postawy samorządowej i pracy dla społeczeństwa. Teresa Budzich – Sumirska zawsze niosła ze sobą idee pozytywistyczne pracy organicznej. Poświęcenia się dla ludzi. Teresa Budzich – Sumirska ma też ogromne zasługi w walce o powiat żuromiński. To właśnie ona działała w Komitecie Obrony Żuromina, którego celem było odzyskanie powiatu dla Żuromina.

Bardzo żałuję, że odeszła. Była to osoba niezwykle ciepła. Straciliśmy osobę bardzo wartościową i jest to ogromna strata dla wszystkich.

Często szacunkiem obdarza się osoby, które już zmarły. Teresa Budzich – Sumirskka była osobą, która szacunkiem cieszyła się również za życia.

Kochajmy ludzi za życia, „bo tak szybko odchodzą”.

[i]Janusz Welenc Starosta Powiatu Żuromińskiego[/i]

[b][i]Teresa Budzich – Sumirska była osobą, o której pamięć powinna pozostać na zawsze. [/i][/b]

Jej postać, jej czarodziejski dworek w Brudnicach, to najjaśniejsze skarby naszego regionu. Kochała ludzi i tę miłość odczuwał każdy, kto przestąpił progi jej domu. Śmierć tej kobiety to dla nas wszystkich ogromna strata.

Dworek Pani Sumirskiej starałam się pokazać każdemu, kto odwiedzał Żuromin. Amerykanie, którzy uczestniczyli w projekcie Libros Lege byli nim zachwyceni. Jeszcze bardziej urzekła ich Pani Teresa, która perfekcyjną angielszczyzną opowiadała im o historii tego miejsca. Pani Budzich – Sumirska miała wspaniały dar opowiadania. Nie każdemu jest on dany. Można Jej było słuchać bez końca. Przy niej człowiek stawał się naturalny.

Wszyscy, którzy odwiedzili Panią Sumirską, chcieli tu wracać.

[i]Regina Kwiatkowska Dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Żurominie[/i]

[b][i]Znałem Renię od zawsze[/i][/b]

Pamiętam jak przyjeżdżała z matką do rodziców, jak z rodzicami i rodzeństwem jeździliśmy do Państwa Budzich do Brudnic. Zawsze zadziwiał mnie kontrast: pani Budzich była dostojną, nobliwą starszą panią, u której emocje były pod kontrolą a każde słowo wyważone, Renia zaś była emocjonalna, bezpośrednia, bezceremonialna, szybko i błyskotliwie ripostowała, natychmiast wyłapywała najmniejszy fałsz wypowiedzi. Jak pani Budzich mówiła „to taki trzpiot”. Do ostatnich dni pozostała błyskotliwa, naturalna, spontaniczna, bezpośrednia, do bólu szczera. Pięknie mówiła. Charakteryzowała Ją nienaganna dykcja, bogactwo słów, pełna ekspresja emocjonalna. Gdyby Jej wspomnieniowe artykuły w Kurierze miały postać e-booków byłyby jeszcze ciekawsze. Była bliską koleżanką mojego brata księdza Tadeusza. Ksiądz Tadeusz po wylewie każde wakacje spędzał u nas, nie był już w stanie jeździć do Brudnic, zawsze Renia go odwiedzała. Pisali do siebie, dzwonili. Ostatnie życzenia imieninowe jakie Jej przesłał przyszły już po śmierci.

W działalności społecznej nasze drogi biegły równolegle. Gdy Renia była przewodniczącą Rady Miejskiej ja w radzie nie byłem, ba – byłem w „opozycji pozaparlamentarnej”. Jako współtwórca Komitetu Obrony Żuromina domagałem się od ówczesnych władz energicznych kroków w sprawie utworzenia powiatu żuromińskiego. Po wielu rozmowach, często dramatycznych, przekonaliśmy Panią Przewodniczącą. Renia użyła swoich wszelkich wpływów (a miała duże), by powiat powstał. W następnych wyborach już nie startowała. Bardzo boleśnie przeżyła pożar młyna. Nie dawała tego po sobie poznać, ale dla znajomych było to nader widoczne. Następny cios losu – tragiczna śmierć syna – był jeszcze bardziej dotkliwy. Na szczęście miała w sobie dużo ze Scarlet O`Hara z „Przeminęło z wiatrem” i żaden cios nie mógł Jej zniszczyć, każdy czynił Ją silniejszą, dojrzalszą, jeszcze mądrzejszą. Pewnie patrząc z nieba na swój pogrzeb też będzie z uśmiechem wyłapywała nawet najmniejsze ślady fałszu w zachowaniu żałobników!

[i]Andrzej Rutowski Przewodniczący Rady Miejskiej w Żurominie[/i]

[img]https://[/img]
 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.