Informacje

WELENC CHCE AUDYTORA W SZPITALU

Prowadzone przez samorząd powiatu postępowania przetargowe przynoszą powoli pierwsze oszczędności. Są też w innych dziedzinach. Na co je przeznaczyć? Dyskusja o tym podczas ostatniego wspólnego posiedzenia komisji była ostra.

560 tys. zł miał zabezpieczone w budżecie samorząd powiatu na wykonanie bieżących remontów na drogach powiatowych. Po przetargu okazuje się, że uda się znacznie zaoszczędzić na tej inwestycji. Najkorzystniejsza oferta, jaką złożono, opiewała na kwotę 283 tys. zł., czyli o połowę mniej, niż zaplanowano. To firma z PRDI Mławy. Jako jedna z 5 zaproponowała najlepszą cenę. Wiadomo, jakie odcinki zostaną naprawione poprzez położenie nowej nakładki. Mławska firma ma czas na realizację zadania do 14 sierpnia.

Drugi przetarg zorganizowano na drogę, na którą otrzymano dotację w ramach FOGR. – Najlepsza oferta firmy Wapnopol z Glinojecka opiewała na 326 tys. zł – mówi starosta Jerzy Rzymowski. Zainteresowanych zadaniem było 6 firm.

Zarząd chce rozszerzyć zakres robót

W obu przetargach pojawiły się znaczne oszczędności. Na co je przeznaczyć? Zarząd powiatu stwierdził, że trzeba rozszerzyć zakres obecnych zadań i wykonać więcej nakładek, wyremontować więcej, niż planowano. – Dlatego szybko wprowadzamy te środki, żeby ogłosić kolejne przetargi, bo sytuacja jest bardzo korzystna – podkreślił 19 czerwca podczas wspólnego posiedzenia komisji szef zarządu, starosta Jerzy Rzymowski.

A może dać na szpital?

Zdaniem wiceprzewodniczącego rady Janusza Welenca środki zaoszczędzone na przetargach, ale i w całym budżecie w innych działach winny zostać skierowane na wsparcie powiatowego szpitala, by nie pozwalać na jego zadłużanie. 19 czerwca Welenc sugerował powołanie audytora, który wskazałby mankamenty placówki i rzeczy do naprawy. – Żeby szpital nie wchodził w proces zadłużenia i strat (…) żeby przyjrzeć się kosztom, jakie ponosi szpital (…) żeby audytor pokazał mankamenty, jakie w szpitalu są od strony organizacyjnej, strukturalnej, finansowej, żebyśmy – przestrzegam – nie obudzili się z sytuacją za rok, za dwa, że strata, tak jak w ubiegłym roku była na poziomie 1,5 mln zł. Zjadamy własny ogon, o którym wcześniej mówiłem odnośnie bazy szpitala. I teraz jeszcze słyszymy kredyt obrotowy na milion zł. Bo ja rozumiem, że kredyt jest brany na inwestycje, na modernizacje. Za tym rękę bym podniósł. Natomiast uważam, że ten i następny rok będzie ważny, z punktu widzenia szpitali w Polsce, nie tylko w Żurominie, bo jednak ta baza finansowania przez NFZ jest nieadekwatna w stosunku do kosztów, które zostały narzucone na szpitale (stałe, ale również wynikające z podwyżki płacy minimalnej). Prosiłbym państwa, szczególnie zarząd powiatu o szczególne potraktowanie tematu nie tyle poratowania kilometra drogi (…), zwracam uwagę na szpital. Na razie to jest w mojej ocenie równia pochyła, czy się odbijemy od tego i poprawi się kondycja szpitala w roku 2020-21 na ten moment jestem pesymistą – mówił 19 czerwca. Jego zdaniem można by wtedy wziąć mniejszy kredyt obrotowy.

Wicestarosta jest dobrej myśli

Odnosząc się do tej sugestii wicestarosta Ireneusz Rejmus stwierdził, że wiele firm posiada kredyty obrotowe, więc to nic nowego. – Kredyt jest niezbędny do tego, żeby utrzymać bieżące płatności płacowe, za energię, za ciepło – tłumaczył. Jak dodał, środki z ryczałtu z NFZ zostały wydłużone i dlatego był w lecznicy problem z płynnością finansową. Rejmus podkreślił, że wykonano w placówce pewne ruchy dotyczące nowych przychodów (dodatkowe łóżka w ZOL, psychiatria) oraz zmniejszenia kosztów. – Poszliśmy w racjonalizację zatrudnienia, zgodnie z przepisami i normami, ok. 40 osób dyrektor nie wpisał w grafik. Zwykle byli to emeryci lub osoby mające umowy na czas określony – tłumaczył podczas posiedzenia. Podkreślił, że NFZ zaczął płacić w terminie, więc płynność się poprawiła. Jak stwierdził, przez pandemię placówka nie wykonuje sporej części zabiegów, ma mniejsze koszty, ale dostaje ryczałt w niezmienionej wielkości. – Przychody są stałe, koszty są niższe. Prawdopodobnie pierwsze półrocze będzie oscylowało wokół zera. To może być w skali roku 600-800 tys. zł, może do miliona zł – ocenił. W drugim półroczu przychody będą stałe, a koszty wyższe. – Trudno nam będzie wyciągnąć daleko idące wnioski, nie chciałbym być dobrym prorokiem, ale powinno być dobrze. W tej chwili mogę to powiedzieć, ale co miesiąc o tym dyskutujemy, gdyby coś zaczęło się dziać, będziemy reagować – podkreślił wicestarosta. Wspominał m.in. o tym, że szpital czeka na podpisanie umowy opiewającej na 3,2 ml na termomodernizację, co odwleka się w czasie.

– Mamy nadzieję, że chirurgia to początek reorganizacji naszego szpitala. Będziemy szli głębiej, jeśli nam się uda. Wcześniej wystąpiliśmy o różnego rodzaju sprzęty i mamy nadzieję, że dadzą nam na przyszłość możliwość szukania lekarzy o wyższych specjalnościach, możliwościach, żeby ten szpital w przeciągu 2-4 lat miał inne oblicze– podkreślił Ireneusz Rejmus. Podkreślił, że szpital jest ważny, że zarząd czuwa i jeśli trzeba będzie reagować, reakcja nastąpi.

Inni też chcą wesprzeć szpital

Podobnego zdania co Janusz Welenc, by oszczędności przeznaczyć na rzecz szpitala, jest radny Zbigniew Nosek. Podczas komisji stwierdził, że skłania go do takiego myślenia niepewna przyszłość związana z pandemią. Jak skomentował, środki z oszczędności należałoby wykorzystać na szpital jako środki własne, a kredyt, który może być zaciągnięty – wykorzystać jako ostateczność, kiedy pieniędzy już nie będzie. – Dziś opowiadanie, że myślimy, że jest lub będzie dobrze mogę podsumować stwierdzeniem – indyk myślał o niedzieli, a w sobotę łeb mu ucięli – powiedział. Stwierdził, że nikt nie wie, jak rozwinie się pandemia. – Jeśli rozwinie się w sposób nieprzewidziany przez nikogo, wówczas o środkach z NFZ nie będzie co marzyć – dodał. Jego zdaniem środki dodatkowe można przetrzymać i niekoniecznie od razu wydawać. – Widzicie, co robi rząd, gdy w tym momencie pandemia zaczyna uderzać w kwestie gospodarki i zdrowia. Przyleci może znów jakiś Antonow ze specjalnym ekwipunkiem i wyładuje nowy sprzęt do walki z Covidem, a szpitale będą mogły zapomnieć o pieniądzach na bieżąco. Bo nikt z nas nie jest w stanie zapewnić, że będzie coś na bieżąco wypłacane. Tak odczytuję intencje pana Welenca, żeby środki zabezpieczyć i poczekać. Jeśli okaże się, że jesień będzie pozytywna, cóż za problem wydać je później? – argumentował radny Nosek.

Welenc chce audytora

– Jestem panie wicestarosto przeciwnikiem dosypywania pieniędzy do czegoś, co jest mało efektywne, tzn. jeżeli dyrektor szpitala wykonał wszystkie czynności racjonalne z punktu widzenia osiągania przychodów, oszczędności, cięcia kosztów w sposób racjonalny, nie osłabiając tej części szczególnie białej, która tworzy formę i daje przychody dla szpitala (…). Dlatego najpierw mówiłem o audycie, przez niezależnego audytora, który pokaże zarządowi powiatu, że pan wicestarosta mówi, że się nie myli i pan audytor powie to, co pan wicestarosta mówi tu Radzie Powiatu – dodał Janusz Welenc. Podkreślał, że za jego kadencji jako starosty zawsze interesował go żuromiński szpital, nie mławski czy sierpecki. – Wtedy jak się nie spina, a chcemy zapewnić pełną obsługę naszym mieszkańcom, to wtedy dofinansowujemy. Mówiłem o tych rezerwach – dodał. Czyli jeśli wyczerpano wszystkie proste mechanizmy i działania przez dyrektora szpitala jako menedżera szpitala.

– Dosypywanie pieniędzy jak jest bałagan w środku mija się z celem. Bo jeden powiat może dosypać 2 miliony jednego roku. To jak dyrektor popatrzy, dosypali 2 mln, okazało się, że mam 300 tys. zysku, to fajnie jest, w przyszłym roku mogę założyć ręce na blat, w przyszłym dadzą 2,5 mln. To droga donikąd – skomentował Welenc. Stwierdził, że często zaczyna się niewinnie od kredytu, a potem wszyscy się przyzwyczajają. – Przed tym chciałbym przestrzec. Trochę czasu spędziłem nad szpitalem jako starosta – zakończył.

Radny Zygmunt Liszewski stwierdził, że w każdej gminie są odcinki dróg do naprawy i trzeba je zrobić, tym bardziej, że gminy wsparły powiat dotacjami i zawarto już pewne ustalenia między samorządami. – Teraz państwo chcą te pieniądze zabrać – wtrącił Ireneusz Rejmus.

– Nikt nie chce pieniędzy zabrać. Pan wicestarosta ładnie odwraca kota ogonem i próbuje teraz postawić Welenca jako osobę, która nie wie o czym mówi. Jeśli starosta umówił się z wójtem czy burmistrzem, sprawa jest oczywista. Umowy muszą być dotrzymywane. Ja mówię o czymś innym. Ja nie odnoszę oszczędności do tego, co przestawił pan starosta. Ja odnoszę do całości budżetu – wyjaśnił jeszcze raz Janusz Welenc. – Najpierw trzeba zrobić dobrą kontrolę i potem ewentualnie wspierać. Bo dosypywanie nic nie daje, tylko powoduje, że dyrektor będzie przychodził z coraz większymi potrzebami – skomentował.

Poróżnieni

Dyskusja była jeszcze dość długa i ostatecznie zaczęła być nerwowa. Starosta Jerzy Rzymowski najpierw podkreślił, że nie chodzi o propozycję nowych inwestycji. Stwierdził, że w każdym momencie trzeba dokonywać jakiegoś wyboru. – Jeśli gdzieś budujemy drogę, nie kupimy komputerów lub nie dofinansujemy zakupu sprzętu do szpitala. (…) Nie wchodźmy w taką retorykę, że propozycja dofinansowania szpitala jest przeciw budowie dróg i na odwrót. Będziemy realizować te zadania, które są przypisane samorządowi powiatowemu w miarę naszych możliwości finansowych – skomentował.

– Trzeba spojrzeć na cały budżet. Ja mówiłem o wolnych środkach za 2019r., o środkach z zimowego utrzymania, a jeśli państwo potrzebujecie pomocy, zarząd potrzebuje, mogę wskazać w których źródłach, w których rozdziałach są środki, które można przesunąć na szpital, jeśli w ten sposób traktujecie powagę radnego, tak mogę działać – podkreślił Welenc.

Wicestarosta Ireneusz Rejmus poprosił więc o radę, co zrobić z oszczędnościami powstałymi po przetargu na drugą drogę. Starosta Jerzy Rzymowski stwierdził, że trzeba pomyśleć o rozszerzeniu zaplanowanej inwestycji, bo inaczej trzeba będzie oddać część dotacji. – Zastanówcie się państwo, bo jeżeli nie wykorzystamy tej kwoty, to ją zwracamy do Urzędu Marszałkowskiego – podkreślił słysząc to przewodniczący rady Mirosław Różański.

– Kogo pan przekonuje do tego? To jest pusta gadka, ja panu powiem – zareagował na to radny Zbigniew Nosek. Skomentował, że nikt z radnych nie chce zwracać przyznanych dotacji. – Każdy pieniądz i to mówił wcześniej pan Welenc – starosta: po złotówkę przyklęknę, a po 2 zł jeszcze bardziej, nawet bez nakolannika. Dzisiaj przekonujecie nas, żeby pieniądze oddawać? To jest paranoja – dodał Nosek.

– Sami zagnaliście się do rogu. Tu nie chodziło o dyskusję, tylko bicie piany – zareagował Ireneusz Rejmus.

– Nie o bicie piany, panie wicestarosto, tylko powtarzam to już od paru miesięcy. Nie zwraca pan uwagi na to, brnie pan w złą ścieżkę, ślepą ścieżkę – zakończył Janusz Welenc po czym ostatecznie zakończono posiedzenie wspólne komisji.

AO

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.